Podkreśliła, że sąd mógł badać, czy upłynął okres przedawnienia wyłącznie po zarzucie pozwanego.

– Sąd, nawet wiedząc o przedawnieniu, nie miał podstaw, by powództwo oddalić, jeśli pozwany nie zgłosił zarzutu. Od roku jest inaczej – dodała. Ekspertka zauważyła, że zmienił się rodzaj wpływających spraw do sądu.

– Więcej jest spraw najdrobniejszych, w których dochodzono roszczeń przedawnionych – mówiła ekspertka.

– Była to plaga, jeśli chodzi o nabywców wierzytelności, tzw. hurtowników – dodała.

Według prawniczki sędziowie muszą sobie dawać radę z przepisami, niezależnie od tego, czy nakłada to więcej obowiązków.