Kanadyjski sąd nakazał właśnie publikację wyroku rodzicom zaniedbującym córkę. Ma się znaleźć na ich profilu na Facebooku. Polski sąd w tym samym czasie każe Zbigniewowi Stonodze przeprosić na portalu społecznościowym prokuratora, którego znieważył w internecie. Sędziowie pytani, czy to precedensy, twierdzą, że to przyszłość także naszej Temidy.
– Nie możemy udawać, że nie ma internetu czy Facebooka. Czym innym jest wywiesić wyrok w gablocie w sądzie czy urzędzie, gdzie nikt nie spogląda, a czym innym wrzucić na portal, gdzie mogą go przeczytać tysiące osób – mówi sędzia Krzysztof Załuski.
Karniści, choć są ostrożni, zgodnie przyznają, że po takim otwarciu na nowinki techniczne sądy mogą chętniej korzystać ze środka karnego polegającego na podaniu wyroku do publicznej wiadomości.
Czas biegnie
Wśród sędziów nie brakuje zwolenników korzystania z internetu czy portali przy wymierzaniu sprawiedliwości. Nie przekonuje ich, że taki środek ma działać lokalnie, a nie na całą Polskę czy za granicą.
– Lokalnie to można było myśleć sto lat temu, a nie dziś – uważa sędzia Marek Kolasiński. Dodaje, że skoro ścigamy polskich przestępców w Wielkiej Brytanii, to i wyroki można publikować tak, aby ludzie na Wyspach też się o nich dowiedzieli. I argumentuje, że jeśli np. przestępca został skazany za molestowanie, to czemu jego nowi znajomi nie mają się o tym dowiedzieć.