Ministerstwo Sprawiedliwości chce obcinać od 5 do 15 proc. wynagrodzenia sędziom ukaranym przez sądy dyscyplinarne. Kara mogłaby trwać od sześciu miesięcy do dwóch lat. Orzeczenie każdej z kar dyscyplinarnych poza upomnieniem spowoduje, że sędzia przez pięć lat nie będzie mógł awansować. Nie tylko nie przejdzie do sądu wyższej instancji, ale i nie trafi do kolegium, nie będzie orzekał w sądzie dyscyplinarnym, nie obejmie funkcji prezesa, wiceprezesa czy kierownika ośrodka zamiejscowego. Oświadczenia majątkowe sędziów staną się jawne, a za umyślne podanie nieprawdy w oświadczeniu grozić ma nawet do ośmiu lat więzienia (jak za fałszywe zeznania). Zmiany mają wejść w życie już latem.
Sędziowie nie kryją oburzenia.
– Boimy się nacisków ministra sprawiedliwości, by było jak najwięcej dyscyplinarek, karać nas finansowo i tak ratować budżet – twierdzą.
– Wprowadzenie nowej kary dyscyplinarnej sprawi, że wskutek jej wymierzenia nastąpi podwójne skazanie – uważa sędzia Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. I przypomina, że do wynagrodzeń sędziów stosuje się odpowiednio zasady wynagrodzeń pracowniczych.
– Polskie prawo nie dopuszcza do ukarania pracownika obniżeniem wynagrodzenia. Jest wprawdzie możliwość wymierzenia mu kary porządkowej, ale wynagrodzenie otrzymuje w pełnej wysokości. Co więcej, kodeks pracy zawiera wiele przepisów służących ochronie wynagrodzenia. Po przełamaniu tej zasady w przypadku sędziów wkrótce karanie obniżeniem wynagrodzenia może być rozciągnięte na pracowników, co spodoba się zapewne pracodawcom – twierdzi Markiewicz.