Marek Domagalski: Dekrety są potrzebne

Poważniejsze spięcia polityczne jak teraz strajki nauczycieli, ujawniły w praktyce konieczność sprawowania czasem władzy poprzez dekrety. Na naszych oczach realna polityka upomniała się o nie.

Publikacja: 30.04.2019 15:05

Marek Domagalski: Dekrety są potrzebne

Foto: Fotorzepa/ Jakub Mikulski

Formalnie dekretów w Polsce nie ma, obecna konstytucja przewiduje je (rozporządzenia prezydenta z mocą ustawy wydawane na wniosek rządu) tylko na wypadek stanu wojennego. Dekrety okazują się jednak czasem potrzebne . Dodajmy, że w wielu krajach demokratycznych są one zwyczajnym narzędziem stanowienia prawa, a więc też prowadzenia polityki.

Czytaj także: Ustawa maturalna przyjęta przez Sejm

Tydzień wcześniej pisałem o tym, jak rząd, przeprowadzając egzaminy gimnazjalne, mimo strajkowej przeszkody odsłonił zapomnianą prawdę o roli organizacyjnej sprawności administracji, także dla praktycznego znaczenia prawa, które nieraz pełni funkcję niestety raczej kagańca dla obywatelskiej aktywności i szerzej: wolności, niż regulatora życia społecznego.

Nauczyciele dostali w Polsce urzędnicze uprawnienia - w tym wypadku dotyczące egzaminów, zwłaszcza maturalnych, a nie zakazano im, jak np. w Niemczech, strajkowania. Nasz ustawodawca nie przewidział, że z tego urzędniczego obowiązku nauczyciele (a dokładniej raczej liderzy związkowi) uczynią broń w walce o swoje wynagrodzenia. Osobiście uważam, że nadużyli tej kompetencji, ale gdyby nawet mieć inne zdanie, nie ma żadnego uzasadnienia, aby z powodu strajku, choćby słusznego, maturalna młodzież nie mogła przystąpić do egzaminów i by jej marnować najpiękniejszy rok w życiu.

Rząd miał prawo i obowiązek temu zapobiec, a gdyby tu i ówdzie do zablokowania egzaminu doszło, zastosować jakąś formę następczej naprawy. Jeśli można stosować amnestię dla przestępców, to tym bardziej młodzież ma prawo do uniknięcia niezawinionych szkód.

Normalnie takie sprawy powinny być załatwione dekretem, a ponieważ ustrojodawcy III RP nie przewidzieli na czas pokoju szybkich reakcji władzy, musi to być uczynione szybką, choćby uchwaloną w jeden dzień ustawą, umożliwiającą awaryjną kwalifikację uczniów do egzaminu maturalnego. A gdyby ona nie wystarczyła, powinna być uchwalona kolejna szybka ustawa.

Życie i rozsądek oraz imperatyw naprawiania niesprawiedliwości ma pierwszeństwo przed prawniczym gorsetem, tym bardziej nadużywanym w partykularnym interesie jednej z profesji.

Formalnie dekretów w Polsce nie ma, obecna konstytucja przewiduje je (rozporządzenia prezydenta z mocą ustawy wydawane na wniosek rządu) tylko na wypadek stanu wojennego. Dekrety okazują się jednak czasem potrzebne . Dodajmy, że w wielu krajach demokratycznych są one zwyczajnym narzędziem stanowienia prawa, a więc też prowadzenia polityki.

Czytaj także: Ustawa maturalna przyjęta przez Sejm

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem