Warto nagrywać akty seksualne - o oskarżeniach o gwałty w Szwecji

Trzydziestoletnia kobieta kłamała, że zgwałcił ją mężczyzna, który ją wcześniej porzucił. Sąd apelacyjny orzekł, że żądza zemsty i fałszywe oskarżenia to sprawy „bardzo poważne" i skazał ją na więzienie. Takich procesów jest w Szwecji dużo więcej.

Aktualizacja: 10.03.2018 11:38 Publikacja: 10.03.2018 05:00

Warto nagrywać akty seksualne - o oskarżeniach o gwałty w Szwecji

Foto: Adobe Stock

Według aktu oskarżenia skierowanego przeciwko niej trzydziestolatka pomówiła mężczyznę i sfałszowała dowody przestępstwa. Sąd rejonowy w Malmö oświadczył, że aby móc wydać wyrok w sprawie trzydziestolatki (pochodzącej z Iraku), musi istnieć dowód na niewinność mężczyzny. Oskarżony nie miał jednak alibi. Stwierdził także, że nie można uznać ponad wszelką wątpliwość, że nie popełnił zbrodni. Dlatego kobieta została uniewinniona.

Mężczyzna nie dał jednak za wygraną i zwrócił się do sądu apelacyjnego. Ten uznał trzydziestolatkę za winną fałszywych zeznań i zniesławienia. Orzekł też, że nie ma dowodów, które by potwierdziły zarzuty, a także kobieta kierowała się żądzą odwetu za porzucenie, o czym świadczą maile. Tymczasem trzydziestolatka twierdziła, że ktoś inny używał jej telefonu komórkowego i włamał się do jej maila. Sąd jednak odrzucił te wyjaśnienia. Stwierdził także, że kobieta kłamała, mi.in., gdy pokazała policji swoją koszulkę ze śladami krwi, jak mówiła, pochodzącymi z jej organów rozrodczych, a także gdy oskarżała byłego partnera o przetrzymywanie jej siłą przez prawie dobę. Świadek wydarzenia zeznawał jednak, że kobieta przyszła dobrowolnie do mieszkania mężczyzny i opuściła je, zamówiwszy taksówkę.

Sąd podkreślił, że na śledztwo w sprawie wydano znaczne środki z pieniędzy podatników. Dodatkowo zostało skomplikowane z powodu mataczenia. Sąd skazał 30-latkę na półtora roku pozbawienia wolności i zadośćuczynienie mężczyźnie w postaci 80 tys. koron (ok. 31 tys zł.).

Opisany przypadek nie jest pierwszym, w którym kobieta zarzuca gwałt, który się potem okazuje nim nie być. Tak jak to się stało z 22-latką, która zeznała, że została napadnięta w toalecie w knajpie. Według aktu oskarżenia 22-latka spotkała mężczyznę w sztokholmskiej restauracji. Dzień później odwiedziła klinikę dla ofiar gwałtów, opowiadając, że jest jedną z nich. Jako winnego wskazała na Facebooku 25-latka. Ten przyznał się, że uprawiał z nią seks, ale na zasadzie dobrowolności. Jako dowód przedstawił dźwiękowe nagranie z wydarzenia. Intuicja mu podpowiedziała, by je uwiecznił. Dużo się bowiem mówi, że mężczyźni są oskarżani o gwałt, dlatego dla pewności postanowił udokumentować wydarzenie. Kiedy jednak kobietę skonfrontowano z nagraniem, ta podtrzymała swoją wersję o gwałcie.

Sąd rejonowy w Sztokholmie stwierdził jednak, że z nagrania wynika, że stosunek wydaje się dobrowolny i że dwie osoby mające ze sobą seks dużo żartują. Orzekł, że oskarżenie jest bezzasadne. Jednocześnie przyznał, że kobieta bezpośrednio po wydarzeniu myślała, że została zgwałcona, bo opowiadała o rzekomej przemocy z afektem. Dlatego nie ma dowodu, że zamierzała składać fałszywe zeznania przy pierwszym przesłuchaniu. Rok później, przy drugiej konfrontacji, musiała zdawać sobie sprawę z ryzyka, że nagranie mężczyzny nie potwierdza jej słów.

Za składanie fałszywego oświadczenia otrzymała wyrok w zawieszeniu. Sąd orzekł także, że musi zapłacić grzywnę oraz odszkodowanie 25-latkowi w wysokości ok. 5700 zł.

„Jestem przekonana, że gdyby nie nagranie, to najprawdopodobniej mój klient zostałby zatrzymany, aresztowany i skazany za gwałt, mimo że zaprzeczał temu czynowi, i zostałby skazany na co najmniej dwa lata więzienia – napisała w internetowym wydaniu gazety „Dagensjuridik" obrończyni niesłusznie oskarżonego Baharak Vaziri. Adwokatka poleciła także przyszłym ofiarom pomówień, by się starały o dźwiękowe nagrania aktów seksualnych, bo to jedyny sposób na udowodnienie swojej niewinności na rozprawach dotyczących gwałtów.

Znany jest też przypadek 25-latki. Sąd rejonowy w Göteborgu oskarżył kobietę o zgłoszenie w 2014 r. fałszywego meldunku o gwałcie. Kobieta i 33-latek spotkali się w nocy w centrum Göteborga i poszli razem do domu mężczyzny, gdzie doszło do stosunku seksualnego. Kobieta zadzwoniła później na alarm SOS, że padła ofiarą gwałtu. Mężczyznę zatrzymano. Kiedy wreszcie wypuszczono go z aresztu, kobieta odwiedziła go w mieszkaniu i przyznała, że nie została zgwałcona. Mężczyzna tym razem ją nagrał i dzięki temu sąd apelacyjny wydał warunkowy wyrok dla 25-latki i zobowiązał ją do zapłacenia odszkodowania.

W ubiegłym roku zgłoszono w Szwecji 7230 gwałtów. Przypadki fałszywych oskarżeń i zeznań należą jednak do wyjątków.

Autorka jest dziennikarką, wieloletnią korespondentką „Rzeczpospolitej" w Szwecji

Według aktu oskarżenia skierowanego przeciwko niej trzydziestolatka pomówiła mężczyznę i sfałszowała dowody przestępstwa. Sąd rejonowy w Malmö oświadczył, że aby móc wydać wyrok w sprawie trzydziestolatki (pochodzącej z Iraku), musi istnieć dowód na niewinność mężczyzny. Oskarżony nie miał jednak alibi. Stwierdził także, że nie można uznać ponad wszelką wątpliwość, że nie popełnił zbrodni. Dlatego kobieta została uniewinniona.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem