W ostatnich dniach burzę wywołała nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, która m.in. zakłada penalizację przypisywania państwu lub narodowi polskiemu niemieckich zbrodni w czasie drugiej wojny światowej. W tej sytuacji warto skupić się na pojęciu „narodu", które w rozmaitych wariantach było i jest używane w dyskusji. Zbyt bowiem lekko przenosi się dzisiejsze klisze narodowe na niezwykle skomplikowane realia II Rzeczpospolitej i zbyt lekko feruje wyroki, kierując się zasadą odpowiedzialności zbiorowej.
...Wszyscy obywatele Rzeczypospolitej
Otóż nagminne jest wykorzystywanie we wszelkich dyskusjach prawnohistorycznych niejasności słowa „naród" w języku potocznym i przenoszeniu ich na grunt prawny. W świetle prawa sprawa jest jasna – w preambule obowiązującej Konstytucji czytamy: „My, naród polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej". Takie jest podstawowe znacznie słowa naród i jedyne obowiązujące np. w świecie anglosaskim czy we Francji. Tamże pojęcia naród i wspólnota obywateli danego państwa są pojęciami tożsamymi. Oprócz tego znaczenia słowa naród, mamy jeszcze znaczenie potoczne, daleko bardziej płynne i oparte na poczuciu wspólnoty kulturowej: elementach obiektywnych tj. tradycji, religii języku, oraz subiektywnych, poczuciu łączności z daną grupą etniczną, albo też odgórnego zaszufladkowania w niej przez jakieś czynniki zewnętrzne. Współcześnie w Polsce pojęcia polityczne i kulturowe polskości bliskie są zlania: przez ostatnie pół wieku zdecydowana większość obywateli Polski czuje się też kulturowo Polakami. Z tej przyczyny niełatwo nam odróżniać pojęcie narodowości w obu znaczeniach.
Nie znaczy to jednak, że tak było zawsze. Wiek temu nie było w ogóle Polski, nie było więc obywateli polskich. W II RP obywatelstwo polskie mieli wszyscy mieszkańcy, ale kulturowo 1/3 z nich zaliczana była do mniejszości etnicznych.
Tego się już nie dowiemy
Dla zobrazowania złożonej sytuacji zacytuję fragment pamiętnika z czasu okupacji znakomitego przedwojennego prawnika Maurycego Allerhanda, przewodniczącego lwowskiej gminy żydowskiej w okresie międzywojennym, zamordowanego zresztą przez ukraińską policję pomocniczą w 1942 r.: „(...) Pułkownik (niemiecki) St. zapytał mnie, do jakiego stronnictwa politycznego należę. Odparłem, że nigdy nie zajmowałem się polityką, ale przyznaję się do narodowości polskiej. Gdy wyraził zdziwienie, że jako Żyd uważam się za Polaka, że można być Żydem innej narodowości niż żydowskiej, jako przykład przytoczyłem, że w Niemczech przed erą narodowosocjalistyczną było wielu Żydów, którzy się przyznawali do narodowości niemieckiej". (s. 34 „Zapiski z tamtego świata" Kraków 2003 r.).
Tego rodzaju stanowisko nie było bynajmniej wyjątkiem w II Rzeczpospolitej, jak wynika ze statystyk międzywojennych. Wśród mieszkańców II RP dość liczna była grupa Polaków wyznania mojżeszowego, stanowiła 3 proc. ludności państwa i 1 ogółu wyznawców judaizmu w Polsce. To były osoby, które w spisie podały narodowość polską i wyznanie mojżeszowe. Spis nie ujmował także odrębnie licznej grupy osób, które zmieniły wyznanie na katolickie. Do dzisiaj ta liczna rzesza ludzi jest pomijana w opracowaniach, gdyż nie przystaje do nacjonalistycznej wizji oddzielonych i zantagonizowanych narodów.