Zdarzenie miało miejsce 9 marca 2015 r. w Opolu. Jak ustalili śledczy, a potem sąd podczas procesu sąd, 35-letnia wówczas Kamila Z. przyprowadziła do konkubenta swoje dwie córki w wieku 12 i 17 lat, by ten mógł je wykorzystać seksualnie. Wcześniej para pokłóciła się, bo Kamila Z. podejrzewała, że 45-letni Roman Sz. zdradza ją z innymi kobietami. Aby tego nie robił, wystawiła mu swoje córki. Oboje, używając przemocy, zmusili dziewczynki do poddania się tzw. innym czynnościom seksualnym z Romanem Sz. Sprawa wyszła na jaw, gdy starsza z córek zwierzyła się przyjaciółce, a ta opowiedziała o wszystkim matce. Kobieta zawiadomiła szkołę, a szkoła - policję.
Kamila Z. i Roman Sz. wszystkiemu zaprzeczali. Także podczas postępowania starsza z dziewczynek wszystko odwołała, ale biegły psycholog uznał, że zrobiła to, bo chciała chronić rodzinę.
Więzienie, zakaz kontaktów
Sąd Okręgowy w Opolu, który zajmował się tą sprawą w I instancji, wyrokiem z 11 maja 2017 roku uznał oskarżonych za winnych popełnienia zarzucanych im czynów. W jego ocenie rola oskarżonej Kamili Z. była decydująca i była ona inicjatorką zdarzenia, sprowokowała je, a jedynym jej celem był własny interes, by partner „nie szukał innych kobiet". Zachowanie oskarżonej Sąd uznał za oburzające i wymagające dodatkowego napiętnowania. Kamila Z. oraz Roman Sz. zostali skazani na kary po 3 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności.
Po apelacji prokuratury wyrok został zmieniony. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu przychylił się częściowo do wniosku prokuratora i zakazał oskarżonym bezpośredniego kontaktowania się z pokrzywdzonymi przez 3 lata oraz zbliżania się do nich na odległość mniejszą niż 5 metrów. Wymiar kary pozbawienia wolności został jednak utrzymany w mocy.
Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro nie zgodził się z rozstrzygnięciem. Z jego upoważnienia kasację do Sądu Najwyższego złożył Zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand.