Prowadzona przez kilkanaście ostatnich miesięcy intensywna kampania promująca kandydaturę Polski do Rady Bezpieczeństwa pozwoli nam na zajęcie tak ważnego i prestiżowego miejsca przy globalnym stole liderów. W trakcie kilkudziesięciu spotkań z przywódcami państw członkowskich ONZ zbliżyliśmy się do krajów, które do tej pory nie znajdowały się w centrum polskiej polityki zagranicznej, jak m.in. państwa Afryki, Ameryki Łacińskiej czy państwa wyspiarskie Azji i Pacyfiku.
Pozostawimy trwałe dziedzictwo
Dlaczego właściwie tak bardzo zależy nam na tym, żeby zasiadać w Radzie Bezpieczeństwa? Często słyszymy narzekania, że Organizacja Narodów Zjednoczonych jest niewydolna, a jej niezdecydowanie i opieszałość w działaniu nie potrafiły zapobiec wielu dramatom. Wszyscy mamy w pamięci tragedie w Srebrenicy i Rwandzie, gdzie ONZ nie zdała egzaminu.
Gehenna ludności cywilnej w Syrii, nierozwiązany konflikt izraelsko-palestyński i konflikty etniczne w Afryce to wyrzut sumienia naszych czasów. Mamy do Rady Bezpieczeństwa pretensje, że jej skład jest niedostosowany do wymagań współczesnego świata. Mimo najlepszych chęci wspólnota międzynarodowa nie wymyśliła jednak żadnej alternatywy. ONZ pozostaje jedyną organizacją międzynarodową o charakterze uniwersalnym, zrzeszającą wszystkie państwa świata. Każde z państw członkowskich współdecyduje (razem z innymi państwami) o tym, jak działa organizacja. Dlatego ONZ zmienia się i ewoluuje, tak jak na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci zmienił się układ relacji międzynarodowych.
Kiedyś misje pokojowe zostały powołane w celu monitorowania konfliktów pomiędzy państwami (członkami ONZ), a dziś mamy do czynienia z coraz większą liczbą konfliktów wewnątrzpaństwowych, co powoduje między innymi konieczność formułowania zupełnie innych mandatów, na podstawie których działają poszczególne misje błękitnych hełmów. Dodajmy do tego zagrożenia związane z terroryzmem płynące ze strony aktorów pozapaństwowych, jak tzw. Państwo Islamskie kontestujące wartości, na jakich opiera się ONZ. Na początku swojej historii ONZ zajmowała się problemami dzisiaj już praktycznie nieistniejącymi (np. dekolonizacja), a dzisiaj musi znaleźć rozwiązania zagadnień dotyczących np. zrównoważonego rozwoju czy cyberbezpieczeństwa.
Może się wydawać, że rola wybieranych członków Rady Bezpieczeństwa jest symboliczna, a najważniejsze decyzje podejmowane są przez wielkie mocarstwa. Musimy jednak pamiętać, że nasze członkostwo w Radzie potrwa tylko i aż dwa lata. Nie oczekujmy, że Polska w Radzie Bezpieczeństwa zmieni światowy porządek, a nasze działania przyniosą pokój w najważniejszych rejonach świata. Mamy ambicję pozostawienia trwałego dziedzictwa w Radzie Bezpieczeństwa. Będziemy zdecydowanie bronić naszych wartości i zasad. Ostatnie lata pokazały, że aktywni niestali członkowie mogą mieć wpływ na prace Rady, jeśli tylko prezentują jasne, spójne stanowisko i potrafią do niego przekonać inne państwa. To między innymi z tego powodu rywalizacja o miejsce w Radzie Bezpieczeństwa bywa czasami zacięta.