Identyfikowanie współczesnego dzielnicowego z tak samo nazywanym przedwojennym policjantem oraz peerelowskim milicjantem jest grubym nieporozumieniem i utrudnia zrozumienie zadań stawianych mu w przeszłości. Dzielnicowy pojawił się na terenie byłego Królestwa Polskiego już w 1919 r. i to jeszcze przed formalnym powołaniem Policji Państwowej ustawą z 24 lipca 1919 roku. W 1926 r., w związku z trudną sytuacją gospodarczą kraju i oszczędnościami w budżecie zmniejszono etaty policyjne o 5910 osób, tj. o 15 proc. stanu etatowego z 1925 roku. Dokonano reorganizacji służby śledczej. Zlikwidowano Policję Polityczną. W tej sytuacji powołanie w całym kraju instytucji „przodowników-dzielnicowych” miało zapewnić efektywniejsze wykorzystanie posiadanych kadr.
Zgodnie z rozkazem komendanta głównego Policji Państwowej z 1926 r. dzielnicowi mieli być we wszystkich komisariatach miejskich „uszami i oczami” kierownika. W instrukcji w miarę precyzyjnie określono tylko kryterium ludnościowe: od 4 do 10 tys. mieszkańców na jednego dzielnicowego.
Ewolucja dzielnicowego
Po wojnie w Milicji Obywatelskiej przywrócono stanowisko dzielnicowego. W peerelowskich instrukcjach wpisano zadania związane z inwigilacją opozycji politycznej. Nadal dzielnicowy był przede wszystkim „okiem i uchem” milicji i od niego w dużym stopniu zależało, co widział, a na co przymknął oko, ponieważ jednak komisariaty były rozliczane ze statystyki przestępczości kryminalnej, a nie walki z opozycją polityczną, to tego typu informacje były bliższe dzielnicowym.
W wyniku przeprowadzonej w 1990 r. reformy służb porządkowych pierwszy raz w historii policja została określona jako „formacja służąca społeczeństwu i przeznaczona do ochrony bezpieczeństwa ludzi oraz do utrzymania bezpieczeństwa i porządku publicznego” (art. 1 ust. 1 ustawy o Policji z 6 kwietnia 1990 r.). Jednak w czasie tworzenia policji nie uniknięto błędów. Zezwolono na swobodę w ustalaniu liczby dzielnicowych. Powołanie w większości gmin wiejskich posterunków policji lokalnej spowodowało z reguły likwidację tam dzielnicowych. Gwałtowny wzrost liczby prowadzonych postępowań karnych spowodował nad-mierne angażowanie dzielnicowych do pracy dochodzeniowej. Ich zaszeregowanie nie było atrakcyjne finansowo dla doświadczonych policjantów. Zniesiono obowiązek spędzania określonego czasu w rejonie służbowym.
Dobre zmiany „dobrej zmiany”
Od 1999 r. posterunki policyjne przestały być jednostkami policyjnymi, stały się tylko komórkami organizacyjnymi. Ułatwiło to ich likwidację mimo sprzeciwów samorządów, które wcześniej wspierały finansowo posterunki. W ten sposób pozbawiono dostępu do policji najsłabszych, np. potrzebujących pomocy ludzi w podeszłym wieku, dla których wyjazd do odległego komisariatu jest prawdziwą wyprawą. Już samo istnienie posterunków wpływało pozytywnie na stan bezpieczeństwa. Swoje znaczenie miały zapalone wieczorem światła w ok-nach posterunku i stojący przed nim radiowóz. Badania przestępczości wskazują, że im częściej mieszkańcy widzą policjantów, tym czują się bezpieczniej i wyżej oceniają ich pracę. Przywracanie przez obecny rząd posterunków jest krokiem w dobrym kierunku. Żeby jednak zapobiec w przyszłości odwróceniu tego procesu, warto by przywrócić posterunkom rangę jednostek policyjnych, tak jak to było od 1919 do 1998 roku. Pozytywnie należy też ocenić utworzenie w styczniu 2017 r. stanowiska starszego dzielnicowego. Warto pomyśleć o utworzenia jeszcze etatu młodszego dzielnicowego. To pozwoliłoby zwiększyć możliwość awansu poziomego i jeszcze lepszą stabilizację na stanowisku dzielnicowego.