Żmije z Teksasu kuszą polską armię. Chcą modernizować "Kruka"

Już nie Bell Helicopter, ale po prostu Bell będzie szturmował Polskę oferując śmigłowce uderzeniowe w ramach modernizacyjnego programu "Kruk".

Aktualizacja: 26.02.2018 16:19 Publikacja: 26.02.2018 11:56

Żmije z Teksasu kuszą polską armię. Chcą modernizować "Kruka"

Foto: Bloomberg

Firma z Teksasu i Kanady, konkurent wielkiego śmigłowcowego "brata" z USA - Boeinga na polskim rynku zdecydowała się skrócić nazwę i przejść w tym roku gruntowny rebranding.

Cały proces zmiany identyfikacji wizualnej i logotypu ściśle wiąże się z nową wizją rozwoju firmy w nadchodzących latach i potrwa do końca przyszłego roku – poinformował zarząd. Lotniczy koncern zamierza w większym stopniu akcentować swoje zaangażowanie m.in. w innowacje.

- Bell od zawsze był czymś więcej niż wyłącznie producentem helikopterów. Nasz zespół przez ostatnie 80 lat skupiał się na pokonywaniu kolejnych barier i ograniczeń w lotnictwie, a nowa identyfikacja wizualna teraz w pełni oddaje ducha tego, czym się zajmowaliśmy i zajmujemy – mówi prezes i CEO Bell Mitch Snyder. - Nowe logo – ważka wpisana w tarczę - uchwyciło naszego ducha innowacyjności, nie umniejszając jednocześnie znaczenia głównej misji, jaką jest dostarczania klientom bezpiecznych i doskonałych śmigłowców - dodaje.

Zmiennowirnikowce wchodzą do gry

Najbardziej zauważalną zmianą wizerunkową oprócz nazwy, jest nowe logo. Prezes Snyder tłumaczy, że eksponując ważkę Bell chciał podkreślić swoje ciągłe doskonalenie w dziedzinie lotnictwa i rolę firmy, jako jednego z technologicznych pionierów w branży. Tarcza podkreśla natomiast jakość i niezawodność dostarczanych rozwiązań oraz nieskazitelną reputację firmy. - Ważka może wystartować i wylądować tam, gdzie chce - jednym słowem - reprezentuje mistrzostwo w locie, czyli coś, do czego dąży Bell – skomentował Snyder.

Aktualny rebranding Bell jest pierwszym od 1960 roku, kiedy Textron Inc. kupił firmę Bell Aircraft Corporation, z której następnie wydzielony został Bell Helicopter.

Obecny Bell to jeden z czołowych producentów komercyjnych i wojskowych, załogowych oraz bezzałogowych statków powietrznych startujących pionowo. Śmigłowce i inne konstrukcje Bella służą w ponad 120 krajach. Firma jest także pionierem w produkcji zmiennowirnikowców, innowacyjnych pionowzlotów łączących cechy śmigłowców i samolotów. Współtworzone z Boeingiem maszyny V-22 Osprey są już eksploatowane w US Army.

Teraz Bell stanął do wyścigu o warte ponad 10 mld zł zamówienia na uderzeniowe śmigłowce dla polskiej armii.

Plany programu modernizacyjnego "Kruk" powstały w wyniku analizy zagrożeń, w tym wydarzeń na Ukrainie i obejmują zakup kilkudziesięciu (mowa jest o 48 nowoczesnych helikopterach) uderzeniowych maszyn. Nowe śmigłowce szturmowe zachodniej proweniencji sukcesywnie zastępowałyby w Siłach Zbrojnych RP wycofywane ze służby latające czołgi Mi-24 rosyjskiej produkcji.

Teksański koncern bez kompleksów

W sztabach koncernu Bell (grupa Textron) w teksańskim Fort Worth i Amarillo słychać zapewnienia, że spółka w bitwie o polskie zamówienia gotowa jest do rywalizacji z wielokrotnie większym Boeingiem (jego szturmowe Apacze uchodzą za faworyta w Warszawie).

Nikogo zresztą nie dziwi, że Bell nie ma najmniejszych kompleksów. To przecież nie kto inny, jak teksański producent sprawdzonych w Wietnamie tysięcy maszyn Huey pierwszy wymyślił śmigłowce ataku, helikoptery ewakuacji medycznej czy wytrzymałe maszyny do obsługi morskich platform naftowych.

Teraz Bell (wespół zresztą z Boeingiem) nadaje impet rewolucji w śmigłowcowym transporcie za sprawą pionowzlotów: maszyny, takie jak V22 Osprey, od kilku lat są już eksploatowane w liniowych oddziałach Korpusu Piechoty Morskiej USA. Próby przechodzi już kolejne wcielenie zmiennoplatów - nowa rodzina potężnych pion wzlotów typu V280 Valor.

W polskiej grze o zamówienia na uderzeniowe śmigłowce w ramach programu Kruk Bell wystawił przeciw apaczom Boeinga maszyny AH 1Z Viper, skonstruowane pod dyktando Marines.

- Śmigłowiec musi być potężnie uzbrojony, manewrowy, ale ekonomiczny cenowo, prosty w obsłudze i niezawodny, zwłaszcza, gdy musi sobie radzić w prawdziwej walce, z dala od macierzystych baz. Te wszystkie cechy ma najnowsza "żmija" Bella, czyli AH 1Z Viper – zachwala koncern z Fort Worth i Amarillo.

Żmija marines

Viper uzbrojony jest w przeciwpancerne kierowane rakiety Hellfire i pociski niekierowane, a do tego pokładowe działko kal. 20 mm. Bartosz Głowacki lotniczy ekspert „Skrzydlatej Polski" zwraca uwagę, że najnowsze Żmije imponują możliwościami: perfekcyjnie dostosowano je do agresywnej doktryny Piechoty Morskiej. Zwłaszcza dzięki nowoczesnemu systemowi obserwacji i kierowania ogniem (elektrooptyczna głowica wyposażona w kamery i sensory i termowizyjne produkcji Lockheed Martin) załoga jest w stanie namierzyć i rozpoznać cel na kilkanaście kilometrów . A dzięki rakietom AIM-9 Sidewinder Vipery mogą niszczyć cele powietrzne – nieprzyjacielskie śmigłowce i drony.

Jednak, zdaniem ekspertów, piętą Achillesową AH1 Zulu jest małe rozpowszechnienie poza USA (oferty sprzedaży dopiero trafiły m. in. do Pakistanu i części krajów Wyszehradu), co w przyszłości może rodzić problemy związane z dostępnością obsługi czy części.

Firma z Teksasu i Kanady, konkurent wielkiego śmigłowcowego "brata" z USA - Boeinga na polskim rynku zdecydowała się skrócić nazwę i przejść w tym roku gruntowny rebranding.

Cały proces zmiany identyfikacji wizualnej i logotypu ściśle wiąże się z nową wizją rozwoju firmy w nadchodzących latach i potrwa do końca przyszłego roku – poinformował zarząd. Lotniczy koncern zamierza w większym stopniu akcentować swoje zaangażowanie m.in. w innowacje.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Rosja kupiła już zachodnie części do samolotów bojowych za pół miliarda dolarów
Biznes
Legendarny szwajcarski nóż ma się zmienić. „Słuchamy naszych konsumentów”
Biznes
Węgrzy chcą przejąć litewskie nawozy. W tle oligarchowie, Gazprom i Orban
Materiał partnera
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Biznes
Kiedy rząd przedstawi strategię wobec AI i metawersum? Rosną naciski firm