Prawo karne i cywilne
– Hejt to w polskich warunkach określenie nieostre, w istocie chodzi o działania polegające na znieważaniu, zniesławianiu, poniżaniu, obrażaniu, grożeniu czy posługiwaniu się inną postacią werbalnej lub wizualnej przemocy wobec osoby czy grupy osób – wskazuje Dariusz Pluta, adwokat.
– Co charakterystyczne, to brak przemocy fizycznej oraz posługiwanie się różnymi formami przekazu internetowego najczęściej w formie anonimowej. Hejter, czyli bezpośredni wykonawca, może podlegać kierownictwu innej osoby, może być podżegany i może korzystać z pomocy innych. W ten sposób krąg hejterów się powiększa, każda z osób zaangażowanych w działalność hejterską pełni inną rolę, a jednocześnie każda z tych osób może podlegać odpowiedzialności karnej i cywilnej – dodaje Pluta.
I tak hejt może wyczerpywać znamiona art. 212 kodeksu karnego (zniesławienie, najsurowsza kara – jeden rok więzienia), art. 216 k.k. (zniewaga – zagrożona do roku więzienia), art. 190 k.k. (groźba karalna, do dwóch lat więzienia), art. 196 k.k. (obraza uczuć religijnych, najsurowsza kara – dwa lata), art. 256 k.k. (nawoływanie do nienawiści).
Od strony cywilnej sprawa wydaje się dość prosta.
– Za naruszenie dóbr osobistych odpowiada nie tylko ten, kto wypowiada czy też rozpowszechnia naruszycielskie treści, ale i ten, kto inną osobę do tego nakłonił, był jej pomocny, jak i ten, kto świadomie skorzystał z wyrządzonej innemu szkody. Reguluje to wprost art. 422 k.c. – wskazuje adwokat Krzysztof Czyżewski, który prowadzi takie sprawy.
Zorganizowana akcja?
Czy można mówić o grupie przestępczej, gdyby rzeczywiście wykazano funkcjonowanie takich komórek, jak się sugeruje w przypadku inowrocławskiego magistratu?