Rz: Prezydent szeroko zakwestionował w czwartkowym wniosku do TK nowe przepisy karne ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej; jak pan ocenia ten, szybki zresztą, ruch?
Jerzy Naumann: Każde posunięcie zmierzające do ograniczenia negatywnych skutków nieszczęścia wywołanego nowelą ustawy o IPN należy aprobować. Co do prezydenckiego wniosku, to nie jest jednak zrozumiałe, że dostrzegając tak elementarne mankamenty ustawy, prezydent ją jednak podpisał. Niezbędny był tu przecież wniosek o kontrolę prewencyjną, co wstrzymałoby wejście ustawy w życie i stworzyło szansę na wycofanie się z tak ogromnego błędu i minimalizację szkód ponoszonych przez Polskę. Ani społeczeństwo polskie, ani społeczność międzynarodowa nie uzyskały wiarygodnego wytłumaczenia, dlaczego prezydencki podpis pod ustawą został złożony, i to pośpiesznie.
Czy przepisy karne w części się obronią? Prezydent ich generalnie nie kwestionuje...
Obawiam się, że to jest pytanie o kondycję Trybunału Konstytucyjnego w obecnym składzie. W tej kwestii powiedziano już wszystko, trudno coś dorzucić. A poza tym badanie wprowadzonych przepisów karnych pod kątem konstytucyjności powinna poprzedzać ocena dyktowana zdrowym rozsądkiem; daje ona jednoznaczną odpowiedź na wszystkie pytania, więc wygibasy jurystów nad fatalną ustawą stają się właściwie zbędne.
Przechodząc do meritum: nikt rozsądny nie zaprzeczy potrzebie obrony dobrego imienia Polski przed pomówieniami o udział w zbrodniach na Żydach, ale czy potrzebna była nowela ustawy o IPN?