Zapowiedź zmiany niemieckiego modelu gospodarki rynkowej

Zieloni idą od miesięcy jak burza. Na razie w sondażach, ale najdalej za dwa lata odbędą się wybory do Bundestagu. W ich wyniku kanclerzem Niemiec po raz pierwszy może zostać polityk tej partii.

Aktualizacja: 14.11.2019 21:28 Publikacja: 14.11.2019 18:20

Zapowiedź zmiany niemieckiego modelu gospodarki rynkowej

Foto: AFP

Skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD) oraz lewicowi Zieloni to jedyne ugrupowania na niemieckiej scenie politycznej, które rosną w siłę. Po upadku SPD Zieloni postrzegani do niedawna jako zagubione dzieci socjaldemokratów stali się drugą siłą polityczną w Niemczech. Mogą dzisiaj liczyć na poparcie 22– 24 proc. obywateli, o 5–6 punktów mniej niż CDU/CSU.

W takiej sytuacji nie dziwi obejmowanie przez ich przedstawicieli stanowisk burmistrzów dużych miast. Ostatnio takie stanowisko w Hanowerze, 530-tys. stolicy Dolnej Saksonii, zdobył Belit Onay, 38-letni polityk Zielonych, muzułmanin i posiadacz tureckiego paszportu, oczywiście obok niemieckiego. Reprezentanci tej partii rządzą już w Stuttgarcie, Darmstadcie, Tybindze czy Greifswaldzie. Na tym nie koniec.

Wiele wskazuje na to, że Zieloni opanują wiosną przyszłego roku ratusze w Monachium oraz w Norymberdze. Są to od lat bastiony SPD w Bawarii, landzie oddanym prawicy spod znaku CSU. Ale im gorzej dla SPD, tym lepiej dla Zielonych.

– Jeżeli tak dalej pójdzie, Zieloni mogą po najbliższych wyborach do Bundestagu utworzyć koalicję rządową z SPD oraz ugrupowaniem Lewica. Funkcja szefa rządu przypaść musiałaby przedstawicielowi Zielonych – mówi „Rzeczpospolitej" Jochen Stadt z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie.

W grę wchodzą dwa nazwiska: Robert Habeck oraz Annalena Baerbock, obecni współprzewodniczący partii. Emanujący swobodą, zawsze uśmiechnięci, młodzi stanowią atrakcyjny tandem przywódczy dla obywateli plasujących swe preferencje na lewo od politycznego centrum. W tym kierunku zmierza także SPD po latach poszukiwania szczęścia w centrum. Mówią o tym wyraźnie Norbert Walter-Borjans oraz Saskia Esken, para mało znanych do niedawna polityków, którzy mają szanse na zdobycie kierownictwa SPD na zjeździe partii pod koniec tego miesiąca. – Przekonywano nas, że wszystko działa lepiej po prywatyzacji, obniżeniu podatków dla obywateli o wysokich dochodach i podwyższeniu VAT dla zarabiających mniej – mówi Walter-Borjans w jednym z wywiadów.

Takie słowa skracają znacznie dystans SPD do Zielonych. Na rozpoczynającym się w piątek zjeździe partii jednym z najważniejszych wydarzeń ma być dyskusja nad nowym „socjalno-ekologicznym wymiarem gospodarki rynkowej". Innymi słowy, chodzi o uwspółcześnienie kapitalizmu, o co walczy na swój sposób od lat postkomunistyczna Lewica.

W koncepcji Zielonych przebudowie ma ulec polityka gospodarcza, a także terminologia ekonomiczna. Udowadniają, że sam wskaźnik PKB nie jest dobrym miernikiem efektywności gospodarki, gdyż nie uwzględnia skutków socjalnych oraz ekologicznych działalności gospodarczej.

Dla mierzenia poziomu dobrobytu obywateli konieczne jest więc uwzględnienie wszystkich czynników. Proponują na początek wprowadzenie nowych mierników do oceny działalności Deutsche Bahn, spółki kolejowej będącej w 100 proc. własnością państwa. Miałyby polegać na uwzględnieniu dobra publicznego w bilansie firmy.

Większe przedsiębiorstwa prywatne miałyby zostać zobowiązane do przedstawienia w bilansie rocznym danych dotyczących emisji C02. Zieloni nie są przy tym za likwidacją potężnych koncernów stalowych czy chemicznych, gdzie zresztą chętnie goszczą ich liderzy.

– Czas gra na korzyść Zielonych, gdyż problem ochrony klimatu nie traci na aktualności – pisze „Handelsblatt", informując, że partię wspiera wielu przedsiębiorców.

Jak wynika z sondaży, nie tylko klimatyczne pomysły Zielonych trafiają w Niemczech na podatny grunt. Podoba się pomysł refundacji leków homeopatycznych czy zastrzeżenia wobec inżynierii genetycznej.

Zwolennikom Zielonych nie przeszkadzają też ich apele, aby niemieckie landy finansowały statki ratujące imigrantów na Morzu Śródziemnym, którzy następnie mieliby trafić do Niemiec.

Wobec Polski Zieloni mają mieszane uczucia, prezentując zastrzeżenia co do praworządności w naszym kraju oraz pozytywnie reagując na propozycje upamiętnienia polskich ofiar II wojny światowej w postaci pomnika w Berlinie.

Skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD) oraz lewicowi Zieloni to jedyne ugrupowania na niemieckiej scenie politycznej, które rosną w siłę. Po upadku SPD Zieloni postrzegani do niedawna jako zagubione dzieci socjaldemokratów stali się drugą siłą polityczną w Niemczech. Mogą dzisiaj liczyć na poparcie 22– 24 proc. obywateli, o 5–6 punktów mniej niż CDU/CSU.

W takiej sytuacji nie dziwi obejmowanie przez ich przedstawicieli stanowisk burmistrzów dużych miast. Ostatnio takie stanowisko w Hanowerze, 530-tys. stolicy Dolnej Saksonii, zdobył Belit Onay, 38-letni polityk Zielonych, muzułmanin i posiadacz tureckiego paszportu, oczywiście obok niemieckiego. Reprezentanci tej partii rządzą już w Stuttgarcie, Darmstadcie, Tybindze czy Greifswaldzie. Na tym nie koniec.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Chiny mówią Ameryce, że mają normalne stosunki z Rosją
Polityka
Władze w Nigrze wypowiedziały umowę z USA. To cios również w Unię Europejską
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne
Polityka
W USA trwają antyizraelskie protesty na uczelniach. Spiker Johnson wybuczany