Rosja: niezrozumiała polityka historyczna

Kreml próbuje wpisać do panteonu narodowych bohaterów fińskiego pogromcę Stalina, marszałka Mannerheima, i cara Iwana Groźnego, słynnego z dokonywania masowych mordów.

Aktualizacja: 03.08.2016 20:08 Publikacja: 02.08.2016 18:38

Rosja: niezrozumiała polityka historyczna

Foto: Archiwum

– Marszałek Mannerheim był carskim generałem i bardzo dobrze spisywał się jako dowódca w pierwszej wojnie światowej. Ale to chyba jest gest dobrej woli wobec sąsiedniej Finlandii – powiedział „Rzeczpospolitej" rosyjski analityk wojskowy i visting reasercher na uniwersytecie w Uppsali Aleksander Golc.

„Gestem" było odsłonięcie w Petersburgu tablicy pamiątkowej fińskiego marszałka. W uroczystości uczestniczył szef kremlowskiej administracji Siergiej Iwanow. Mimo wsparcia najwyższych władz mieszkańcy miasta bez przerwy atakują tablice, oblewając ją farbą. W końcu fundatorzy zmuszeni byli wystawić przy niej ochronę, a samą tablicę obłożyć przezroczystą folią – jej codzienna wymiana jest tańsza od codziennego czyszczenia całej. – Mannerheim był dowódcą bohaterskiej obrony swego kraju przed ZSRR w 1939–1940 roku. Ale jednak fińskie wojska pod jego komendą uczestniczyły później w hitlerowskiej blokadzie Leningradu – tłumaczy Golc niechęć petersburżan.

Trudniej wytłumaczyć, co skłoniło rosyjskich polityków do odsłonięcia nieszczęsnej tablicy – i to w Petersburgu. – Bóg jeden wie. Rosyjscy przywódcy sami nie wiedzą, od jakiego momentu w historii mogą odliczać historię własnego kraju, stąd ich miotanie się – mówi. Kreml próbuje liczyć własną historię od kijowskich książąt Rusi, szczególnie św. Włodzimierza, który przyjął chrzest z rąk bizantyjskich duchownych. Ale to wywołuje gniewne reakcje w Kijowie, bo w końcu Włodzimierz był władcą Kijowa – o Moskwie wtedy nikt nie słyszał.

Jeszcze wyraźniej miotanie się Kremla po historii widać na przykładzie współczesnego pułku gwardii kremlowskiej. Obecnie nosi on oficjalną nazwę Pułku Preobrażeńskiego. – To nawiązanie do nazwy jednej z dwóch jednostek armii cara Piotra, od których wiedzie swój rodowód regularna armia rosyjska – mówi Golc.

Problemem wywodzących się z KGB lokatorów Kremla jest jednak ostatni dowódca tego właściwego, carskiego Pułku Preobrażeńskiego, generał Aleksander Kutiepow. Carski dowódca i „biały generał" osiadł na emigracji w Paryżu, skąd czekiści porwali go w 1930 roku i zamordowali. – Współczesny pułk kremlowski jest częścią FSB. A tam na szkoleniach pewnie uczą się o zakończonej sukcesem wywiadowczej operacji porwania generała Kutiepowa. I nikomu to nie przeszkodziło w nadaniu mu nazwy Preobrażeński – tłumaczy Golc.

Tak jak nikomu do niedawna nie przeszkadzało, że w siedzibach instytucji dowódczych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (zarówno w Moskwie, jak i poza nią) wisiały galerie portretów szefów resortu od czasów carskich. A wśród nich – podobizna marszałka Związku Radzieckiego Ławrentija Berii (który rzeczywiście był szefem resortu od marca do czerwca 1953 roku, gdy go w końcu aresztowano).

Rozdwojenie jaźni dotyka jednak nie tylko rosyjskiej władzy świeckiej, ale i duchowej. Moskiewski patriarcha Cyryl na przykład oficjalnie poparł pomysł zbudowania w Orle pomnika cara Iwana Groźnego. – To był mocny państwowiec, ale nie ma mowy o jego kanonizacji – oświadczył patriarcha.

– Państwowiec czy nie, ale w 1569 roku kazał udusić ówczesnego metropolitę Moskwy Filipa II – przypomina Golc. Oprócz metropolity z carskiego rozkazu zamordowano wielu duchownych, których później rosyjska Cerkiew uznała za świętych (w tym dwóch arcybiskupów). Mimo to problem postawienia pomnika „mocnemu państwowcowi", jak i jego ewentualnej kanonizacji wraca co jakiś czas od 1989 roku. W 2002 roku grupa duchownych i świeckich zwróciła się z oficjalną petycją do ówczesnego patriarchy Aleksieja II o wprowadzenie Iwana Groźnego do grona świętych. Urząd patriarchy poczuł się zmuszony do przeciwdziałania i rok później wydał książkę „Groźny czy święty? Argumenty Cerkwi przeciw kanonizacji cara Iwana".

– Marszałek Mannerheim był carskim generałem i bardzo dobrze spisywał się jako dowódca w pierwszej wojnie światowej. Ale to chyba jest gest dobrej woli wobec sąsiedniej Finlandii – powiedział „Rzeczpospolitej" rosyjski analityk wojskowy i visting reasercher na uniwersytecie w Uppsali Aleksander Golc.

„Gestem" było odsłonięcie w Petersburgu tablicy pamiątkowej fińskiego marszałka. W uroczystości uczestniczył szef kremlowskiej administracji Siergiej Iwanow. Mimo wsparcia najwyższych władz mieszkańcy miasta bez przerwy atakują tablice, oblewając ją farbą. W końcu fundatorzy zmuszeni byli wystawić przy niej ochronę, a samą tablicę obłożyć przezroczystą folią – jej codzienna wymiana jest tańsza od codziennego czyszczenia całej. – Mannerheim był dowódcą bohaterskiej obrony swego kraju przed ZSRR w 1939–1940 roku. Ale jednak fińskie wojska pod jego komendą uczestniczyły później w hitlerowskiej blokadzie Leningradu – tłumaczy Golc niechęć petersburżan.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Król Karol III wraca do publicznych wystąpień. Komunikat Pałacu Buckingham
Polityka
Kto przewodniczącym Komisji Europejskiej: Ursula von der Leyen, a może Mario Draghi?
Polityka
Władze w Nigrze wypowiedziały umowę z USA. To cios również w Unię Europejską
Polityka
Chiny mówią Ameryce, że mają normalne stosunki z Rosją
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu