- Nie jestem wrogiem Niemiec - ale nie miałem żadnych wątpliwości, że w czasach rządów Tuska wpływy niemieckie były ogromnie ułatwione poprzez samą osobę pana premiera, który jest bardzo proniemiecki, chociażby ze względów rodzinnych, tożsamościowych - mówił Kukiz w rozmowie na rmf24.pl.
Polityk przekonywał, że wpływ na politykę byłego premiera, obecnego szefa Rady Europejskiej, miało "wychowanie w domu polsko-niemieckim". - Jeżeli ktoś się wychował w domu polsko-niemieckim, czy polsko-jakimś innym, to jest wpływ rodziny na pewną konstrukcję psychiczną i mentalność. Ja w każdym razie widziałem ogromnie bliski kontakt. Proszę zresztą sobie przypomnieć niektóre dzieła Donalda Tuska i co on pisał o Polsce - mówił.
- Jeżeli mój dziadek został zamordowany na Brygidkach we Lwowie przez Rosjan, przez Sowietów - tak to nazwijmy, to w dużej mierze ja jestem obciążony przekazem rodzinnym i pewnym jakimś takim klimatem, jaki panuje w rodzinie. Mój stosunek do Rosjan czy do Sowietów jest w jakiś sposób wykreowany - dodał Kukiz.
Na uwagę prowadzącego rozmowę Roberta Mazurka, że "Dziadek Donalda Tuska nie wybierał sobie armii, w której będzie służył, tylko go do niej wcielono", Kukiz odparł ironicznie, że "wcielono go do armii, w której wykonywano tylko rozkazy". - "Mordując ludzi myśmy tylko wykonywali rozkazy". Tak można usprawiedliwiać każdego - stwierdził.
- To jest człowiek, który jest kosmopolitą, o dużym podziwie dla Niemiec i mentalnie jest z tymi Niemcami bardzo mocno "połapany" - dodał.