Małgorzata Bos-Karczewska: Holendrom zależy na Polakach

- Holendrzy nie chcą mieć problemu z Polakami - mówi Małgorzata Bos-Karczewska, dziennikarka mieszkająca w Holandii, redaktor naczelna portalu Polonia.nl.

Aktualizacja: 16.03.2017 06:20 Publikacja: 15.03.2017 19:49

Małgorzata Bos-Karczewska: Holendrom zależy na Polakach

Foto: AFP

"Rzeczpospolita": Jak wybory parlamentarne w Holandii odbierane są przez miejscową Polonię?

Trudno jednoznacznie określić nastroje. Według statystyk, w Holandii zarejestrowanych jest 150 tys. Polaków. W rzeczywistości jest nas więcej, premier Beata Szydło w lutym mówiła nawet o 300 tys. Najwięcej jest nowicjuszy, imigrantów zarobkowych. Około 65 proc. z nich mieszka w Holandii mniej niż 5 lat. Ci, którzy w Holandii mieszkają długo, mają w większości podwójne obywatelstwo. Są tutaj zakorzenieni, więc biorą udział w wyborach; znają miejscowe realia, śledzą debatę publiczną itd. Natomiast wielu Polaków – migrantów zarobkowych - przebywających w Holandii stosunkowo krótko jest zagubionych, rozgoryczonych. Część z nich nawet sympatyzuje z Geertem Wildersem, choć to właśnie on zorganizował nagonkę na Polaków w lutym 2012 roku. Ludzie mają krótką pamięć.

Jaki jest powód rozgoryczenia?

Przyczyny mogą być bardzo różne. Na przykład animozje z Turkami i Marokańczykami, którzy są tu zakorzenieni. Stąd mają wiedzę o sytuacji na rynku, a także sieci kontaktów. Polacy czują się dyskryminowani, mają problemy ze znalezieniem pracy, przeżywają też sytuację w Polsce. Nowa emigracja zarobkowa jest bowiem odbiciem obecnej Polski. A Polska jest podzielona, społeczeństwu udzielają się różne emocje. I później z tymi emocjami ludzie przyjeżdżają do Holandii. Pogrążają się w nich. Śledzą polskie media i odczuwają frustrację. Poniekąd czują się też odrzuceni przez polskie władze. Dodam, że w 2015 roku, podczas wyborów do polskiego parlamentu, największym poparciem Polaków w Holandii cieszyli się Paweł Kukiz i Janusz Korwin-Mikke.

Polacy nie czują się w Holandii mile widziani?

To sprawa indywidualna. Jeżeli chodzi o nową emigrację, to ich sytuacja jest nieciekawa. Holandia od dłuższego czasu zaostrza rygor. Kiedyś imigranci lekką ręką otrzymywali zapomogę społeczną. Nie sprawdzano nawet, czy mają stałe miejsce zamieszkania. Obecnie się to zmienia. Niestety okazuje się, że znaczna część przyjezdnych z Polski jest niefrasobliwa. Nie zdają sobie oni sprawy, że powinni uregulować chociażby kwestię zameldowania. A później dostają list z nakazem opuszczenia kraju w ciągu 4 tygodni; wtedy jest problem. W rzeczywistości powinni mieć do siebie pretensje, że nie uregulowali formalności.

Wróćmy do wyborów. Wspomniała pani o sympatykach Wildersa. A co z pozostałymi?

Raczej są obojętni. Dbają o to, by zarobić na chleb i utrzymanie dzieci. Wielu Polaków w Holandii polityka – zwłaszcza lokalna – po prostu nie interesuje. Żyją Polską. Jeżeli chodzi o mnie, to nie obawiam się Wildersa. Nawet jeżeli wygrałby dzisiejsze wybory, to nie będzie miał znaczącego wpływu na sytuację Polaków. W Holandii klimat dla imigrantów wprawdzie się zaostrzył, ale jednocześnie Holendrom na Polakach bardzo zależy. Pod adresem Polaków płynie wiele komplementów, dotyczących np. dyscypliny czy etosu pracy. Oczywiście, że w przypadku potencjalnych incydentów z udziałem Polaków, Wilders będzie podgrzewał atmosferę. W końcu jest populistą. Ale tak naprawdę Holendrzy nie chcą mieć problemu z Polakami.

"Rzeczpospolita": Jak wybory parlamentarne w Holandii odbierane są przez miejscową Polonię?

Trudno jednoznacznie określić nastroje. Według statystyk, w Holandii zarejestrowanych jest 150 tys. Polaków. W rzeczywistości jest nas więcej, premier Beata Szydło w lutym mówiła nawet o 300 tys. Najwięcej jest nowicjuszy, imigrantów zarobkowych. Około 65 proc. z nich mieszka w Holandii mniej niż 5 lat. Ci, którzy w Holandii mieszkają długo, mają w większości podwójne obywatelstwo. Są tutaj zakorzenieni, więc biorą udział w wyborach; znają miejscowe realia, śledzą debatę publiczną itd. Natomiast wielu Polaków – migrantów zarobkowych - przebywających w Holandii stosunkowo krótko jest zagubionych, rozgoryczonych. Część z nich nawet sympatyzuje z Geertem Wildersem, choć to właśnie on zorganizował nagonkę na Polaków w lutym 2012 roku. Ludzie mają krótką pamięć.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Putin chce zabić Zełenskiego. Jak Kreml próbuje się pozbyć prezydenta Ukrainy?
Polityka
Węgry mówią o "szalonej misji" NATO. Wykluczają swój udział
Polityka
Wielka Brytania wydali rosyjskiego attaché wojskowego. Spodziewa się histerii Moskwy
Polityka
Kreml chce udowodnić, że nie jest już samotny. Moskwa zaprasza gości na paradę w Dzień Zwycięstwa
Polityka
Zatrzymanie "rzekomego" rosyjskiego dezertera. Ambasada FR będzie się domagać wyjaśnień