Prezes PiS podczas porannego posiedzenia klubu mobilizował swoich posłów do odrzucenia projektu, który przewiduje karanie kobiet za dokonanie aborcji, tłumacząc, że takiej decyzji wymaga taktyka polityczna partii.
Pokazać twardą grupę
W kuluarowych rozmowach posłowie PiS przyznają, że wynik głosowania był z punktu widzenia prezesa optymalny: zdecydowana większość posłów – 186 – była za odrzuceniem projektu, 32 było przeciwnych, 9 wstrzymało się od głosu, a 7 nie głosowało. Odrzucenie projektu komitetu „Stop aborcji” poparli prawie wszyscy funkcyjni posłowie i ministrowie w rządzie Beaty Szydło. – Chodziło o to, by pokazać, że klub jest posłuszny, ale że istnieje wciąż liczna grupa, która twardo stoi po stronie obrońców życia – mówi „Rzeczpospolitej” jeden z posłów PiS. – Gdyby było ich więcej, np. 90, można by sądzić, że prezes nad klubem nie panuje. Ale ten wynik zdejmuje z nas odium tych, którzy chcą wsadzać kobiety do więzienia, a jednocześnie pokazuje, po której stronie stoimy w generalnym sporze o obronę życia.
Po środowym posiedzeniu Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, która przyjęła wniosek posła PiS o odrzucenie projektu, i nocnej debacie na sali plenarnej było jasne, że decyzja polityczna zapadła: PiS nie chce pogłębiać konfliktu wokół restrykcyjnego projektu. Trzeba było tę decyzję jeszcze tylko wprowadzić w życie.
Podczas posiedzenia klubu, wyznaczonego na czwartek o 8.30, przed głosowaniami, prezes tłumaczył swoim posłom, że konieczna jest rozważna taktyka, żeby ograniczać straty wizerunkowe. Jak się dowiadujemy, Jarosław Kaczyński przyjął retorykę pola bitwy. Wyjaśniał parlamentarzystom, że kierunek zmian w prawie aborcyjnym „jest dobrze broniony”, należy więc „dokonać przegrupowania”. Zwracał uwagę, że „nie sztuka mieć rację, jeśli konsekwencje tego okażą się przeciwskuteczne w dłuższej perspektywie”. Posłowie zostali też poinformowani o tym, że premier Beata Szydło przedstawi trzy punkty, w których zawarte zostaną propozycje PiS w sprawie socjalnego wsparcia dla rodzin i matek.