Podejrzenie znów pada na Moskwę. – Jeśli to się potwierdzi, uznamy to za akt wojny – zagroził nawet Boris Johnson, szef angielskiego MSZ.
Trudno to uznać za rytualne pohukiwania. 12 lat temu, po śmierci innego byłego rosyjskiego agenta Aleksandra Litwinienki Brytyjczycy uznali działanie służb Putina na terytorium Wielkiej Brytanii za absolutnie niedopuszczalne. Na czym bowiem polega suwerenność państwa, jeśli na jego terytorium morduje się osobę znajdującą się pod szczególną ochroną? I nie robią tego przypadkowi opryszkowie, bezpaństwowe organizacje międzynarodowe, lecz służby specjalne innego państwa.