Wygrany aż 6:1 mecz z Werderem pokazał, że posadzenie Lewandowskiego na ławce w kończącym fazę grupową Ligi Mistrzów spotkaniu z Tottenhamem było słuszną decyzją. Odpoczynek polskiemu napastnikowi bardzo się przydał.
W trzech poprzednich meczach Bundesligi nie strzelił gola, dwa z nich zakończyły się porażką Bayernu. W sobotę od początku stwarzał zagrożenie w polu karnym rywali, trafił dwukrotnie, a mistrzowie Niemiec przełamali niemoc.
To zwycięstwo rodziło się jednak w bólach, bo Werder już w 24. minucie wyszedł na prowadzenie. Ale jeszcze przed przerwą kibice na Allianz Arenie mogli odetchnąć z ulgą. Philippe Coutinho najpierw wyrównał, a chwilę później asystował przy pierwszej bramce Lewandowskiego. W drugiej połowie w ciągu kwadransa Brazylijczyk skompletował hat tricka, dorzucił kolejną asystę i zasłużył na tytuł piłkarza meczu.
Podziw wzbudził zwłaszcza jego gol na 3:1, gdy przelobował bramkarza, a piłka, ocierając się o poprzeczkę, wpadła do siatki. – Ten wieczór należał do niego. Był świetny z piłką przy nodze, miał wiele dobrych wyborów. Pokazał, jak duży ma potencjał – chwalił kolegę Lewandowski.
Przed Polakiem teraz bardzo napięty tydzień: najpierw kończące jesień w Bundeslidze spotkania z Freiburgiem (w środę na wyjeździe) i Wolfsburgiem (w sobotę u siebie), a potem – tuż przed Wigilią – planowany od dawna zabieg przepukliny pachwinowej, po którym czeka go trwająca około miesiąca rehabilitacja. Lewandowski opuści prawdopodobnie pierwszy mecz rundy rewanżowej (19 stycznia z Herthą w Berlinie).