Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Zwalczanie epidemii a prawnokarny populizm

W tarczy 4.0 są rozwiązania całkowicie oderwane od epidemii, niedorzeczne i niespójne, czego nie tłumaczy nawet sympatia rządzących do minionego okresu.

Aktualizacja: 30.06.2020 06:10 Publikacja: 29.06.2020 18:43

Maciej Gutowski, Piotr Kardas: Zwalczanie epidemii a prawnokarny populizm

Foto: Adobe Stock

Przyzwyczajeni do ekspresu sejmowego przestaliśmy oburzać się na kolejne jednodniowe zmiany prawa. Nie dziwią już brak debaty, vacatio legis, lakoniczne i oderwane od uchwalanych regulacji uzasadnienia. Zbliżające się wybory zdominowały przestrzeń publiczną tak, że kolejna czwarta już tarcza antycovidowa odnotowana została wzruszeniem ramion. Zawarto w niej jednak rozwiązania osobliwe z dwóch co najmniej powodów.

Po pierwsze, całkowicie oderwane od problemów epidemicznych. Po wtóre, niespójne i niedorzeczne w stopniu, którego nie może wyjaśnić nawet sympatia rządzących dla okresu realnego socjalizmu jako wzorca, na którym od czterech lat buduje się polskie prawo i proces karny, a z którego i tym razem zaczerpnięto żywcem prawnokarne rozwiązania tarczy 4.0. Pod pretekstem epidemii zdyskredytowano kompetencje prezydenta, zmarginalizowano tworzony z uporem godnym lepszej sprawy surogat sądu konstytucyjnego, by uplasować w kodeksie karnym regulacje, których nie powstydziliby się twórcy sławetnej ustawy o szczególnej odpowiedzialności karnej z 1985 r., zwanej powszechnie ustawą „o szoku".

Czytaj też:

E-areszty stają się faktem wbrew protestom adwokatów

Więzienie za błędy medyczne spustoszy szpitale

Wracają idee z PRL

Zawarte w tarczy 4.0 rozwiązania zmieniają kodeks karny, z perspektywy skrajnie represyjnego podejścia do polityki kryminalnej. Ten cel zrealizowano przez wprowadzenie do kodeksu karnego przepisów opartych na ideach sprzed okresu transformacji ustrojowej. Kluczową rolę pełni zmiana art. 37a k.k. Pozornie sprowadzająca się do rekonstrukcji przesłanek i warunków orzekania wobec sprawcy przestępstwa zagrożonego karą pozbawienia wolności nie wyższą niż osiem lat, grzywny lub ograniczenia wolności. Bliższe wejrzenie w treść nowego art. 37a k.k. ukazuje jednak w pełni jego złowieszczą funkcję. W miejsce rozwiązania przesądzającego, że za każde przestępstwo zagrożone karą więzienia do lat ośmiu, można było, było uwzględniając art. 37a, orzec grzywnę lub karę ograniczenia wolności, tarcza 4.0 ogranicza możliwość orzeczenia tych kar wolnościowych do sytuacji, gdy sąd uzna, iż w tej sprawie wobec tego sprawcy skłonny były wymierzyć karę nie wyższą niż rok więzienia. Deklaratywnie zmiana ma charakter jedynie korygujący, w istocie zaś eliminuje alternatywne określenie ustawowego zagrożenia, zmieniając tym samym charakter art. 37a k.k. Z regulacji ogólnej, modyfikującej ustawowe zagrożenia karą, art. 37a k.k. staje się amorficzną instytucją wymiaru kary, zawężającą sędziowskie postrzeganie do jednolitego zagrożenia karą pozbawienia wolności. Oznacza to, że zmodyfikowany art. 37a zmienia charakter przestępstw, do których odnosił się jego poprzednik. Przed zmianą wszystkie przestępstwa zagrożone do lat 8, miały w istocie sankcje alternatywne: pozbawienie wolności, grzywnę lub ograniczenie wolności. Dziś zagrożone są jedynie karą więzienia. To w praktyce zmiana fundamentalna. Eliminacja alternatywnego ustawowego zagrożenia w nowym art. 37a k.k. istotnie ogranicza zakres dyskrecjonalnej władzy sądu.

Po pierwsze, sąd może orzec grzywnę lub ograniczenie wolności, jedynie gdy stwierdzi, iż w danym przypadku właściwa byłaby kara pozbawienia wolności nieprzekraczająca roku.

Po wtóre, gdy ustali, że sprawca nie działał w grupie przestępczej ani nie popełnił przestępstwa skarbowego lub przestępstwa o charakterze terrorystycznym.

Po trzecie, rozumując w sposób wewnętrznie sprzeczny: trudno bowiem wymierzać grzywnę lub karę ograniczenia wolności, jeśli stwierdzi się, że właściwa byłaby kara więzienia nieprzekraczająca roku. Bez tego ustalenia zaś sąd nie ma możliwości orzeczenia kary wolnościowej. Zakres zastosowania art. 37a k.k. po zmianach jest w tej perspektywie absurdalny. Warto pamiętać, że zmieniając przesłanki orzeczenia grzywny lub kary ograniczenia wolności za znaczącą grupę przestępstw, ustawodawca utrzymał zasadę, uniemożliwiająca warunkowe zawieszenie wykonania kary pozbawienia wolności surowszej niż rok.

Tym samym możliwość wymierzenia kary wolnościowej po zmianie art. 37a k.k. pokrywa się z sytuacjami umożliwiającymi warunkowe zawieszenie. Poprzednio było to możliwe zawsze, jeśli przestępstwo nie było zagrożone karą surowszą niż osiem lat pozbawienia wolności. W istocie ustawodawca, choć teoretycznie nie wyeliminował możliwości orzeczenia grzywny lub kary ograniczenia wolności wobec sprawcy przestępstwa zagrożonego karą do lat ośmiu, to w praktyce ograniczył ją do minimum.

Presja na sądy

Smaku wstydliwej tarczy 4.0 dodaje wprowadzona możliwość wymierzenia kary do podwójnej wysokości górnej granicy ustawowego zagrożenia za czyn ciągły, a także przywrócenie sławetnej kradzieży szczególnie zuchwałej, dumy wymiaru sprawiedliwości okresu realnego socjalizmu i zmory sądów, prokuratorów, adwokatów oraz zwykłych obywateli oraz śmiała i ekstrawagancka zmianą zasad wymiaru kary łącznej.

Zmiany stanowią plastyczny przejaw penalnego populizmu realizowanego pod pretekstem zwalczania epidemii. Są też przejawem dwutorowości oddziaływania polityków na sądy. Przez ostatnie lata wprowadzono wszak „reformy", których najgłębszy sens sprowadzał się do podporządkowania sądów władzy wykonawczej. Teraz dopełnia się wpływ na kształt polityki karnej poprzez radykalną zmianę kodeksu karnego. Jej skutkiem będzie ograniczenie do minimum możliwości orzekania kar wolnościowych, akurat zaś tę zmianę bardzo boleśnie odczują obywatele. Dotyczy ona bowiem przestępstw lżejszych, mniej poważnych, w tym opartych na błędach medycznych, błędach w rozliczeń podatkowych czy znieważeniu prezydenta. Tarcza 4.0 ich sprawców w praktyce osadzi w więzieniach. A w dłuższej perspektywie przypomni o kolejnej instytucji z umiłowanego przez rządzących realnego socjalizmu – amnestii.

Autorzy są profesorami prawa i adwokatami

Przyzwyczajeni do ekspresu sejmowego przestaliśmy oburzać się na kolejne jednodniowe zmiany prawa. Nie dziwią już brak debaty, vacatio legis, lakoniczne i oderwane od uchwalanych regulacji uzasadnienia. Zbliżające się wybory zdominowały przestrzeń publiczną tak, że kolejna czwarta już tarcza antycovidowa odnotowana została wzruszeniem ramion. Zawarto w niej jednak rozwiązania osobliwe z dwóch co najmniej powodów.

Po pierwsze, całkowicie oderwane od problemów epidemicznych. Po wtóre, niespójne i niedorzeczne w stopniu, którego nie może wyjaśnić nawet sympatia rządzących dla okresu realnego socjalizmu jako wzorca, na którym od czterech lat buduje się polskie prawo i proces karny, a z którego i tym razem zaczerpnięto żywcem prawnokarne rozwiązania tarczy 4.0. Pod pretekstem epidemii zdyskredytowano kompetencje prezydenta, zmarginalizowano tworzony z uporem godnym lepszej sprawy surogat sądu konstytucyjnego, by uplasować w kodeksie karnym regulacje, których nie powstydziliby się twórcy sławetnej ustawy o szczególnej odpowiedzialności karnej z 1985 r., zwanej powszechnie ustawą „o szoku".

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem