Ekspert podkreśla, że w dzielnicach o największej skali nowego budownictwa – Białołęce, Woli, Mokotowie, Bemowie, Wilanowie czy Ursusie – firmy najczęściej realizowały inwestycje na dawnych gruntach rolnych kupowanych od pierwotnych właścicieli albo od podmiotów, które nabyły je w celu przygotowania pod inwestycje i odsprzedaży. Drugie ważne źródło to tereny poprzemysłowe, sprzedawane przez firmy – częściej prywatne niż państwowe.
Analitycy Emmerson Evaluation w najnowszym raporcie o gruntach inwestycyjnych w Polsce podkreślają, że wskutek tworzenia Krajowego Zasobu Nieruchomości na potrzeby programu Mieszkanie+ w stolicy nastąpiło praktycznie całkowite wstrzymanie sprzedaży przetargowej gruntów należących do miasta czy spółek z udziałem Skarbu Państwa.
- Dzisiaj dostęp do gruntów to jeden z najważniejszych czynników wpływających na rosnące koszty budowy mieszkań – wskazuje Konrad Płochocki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich. - Ograniczenia, które wynikają z zamrożenia gruntów w Krajowym Zasobie Nieruchomości, czy utrzymywanie statusu działek rolnych na nieruchomościach znajdujących się w granicach administracyjnych miast, już wystarczająco ograniczają możliwość prowadzenia większej liczby inwestycji i zwiększania oferty mieszkaniowej. Jakiekolwiek działania w kierunku dalszego ograniczania podaży gruntów, doprowadzą do ograniczania dostępności mieszkań dla Warszawiaków. Dziwi więc deklaracja kandydata na prezydenta Warszawy – dodaje.
Nikodem Iskra, prezes Murapolu, największego dewelopera w Polsce, podkreśla, że zarówno w Warszawie, jak i w innych miastach, gdzie firma jest obecna, ziemia kupowana jest głównie od prywatnych właścicieli.
– Samorządy to zdecydowanie mniejszościowy partner grupy, gdyż oferowane przez nie warunki zakupu nie do końca wpisują się w nasz model. Niemniej uważamy, że ograniczenie w sprzedaży ziemi należącej do samorządów byłoby działaniem na szkodę całego rynku, gdyż wszyscy jego uczestnicy powinni mieć równy dostęp do nabywania terenów pod inwestycje i tym samym nieograniczonego korzystania z dobrej koniunktury – zaznacza Iskra.
Inni duzi deweloperzy także wskazują, że parcele samorządowe sprzedawane są w przetargach, a ponieważ to relatywnie niewielkie działki, do licytacji przystępuje wiele firm i rywalizacja bywa zacięta. Dużych deweloperów interesują większe tereny, które wymagają dysponowania pokaźną gotówką, przez co konkurencja jest mniejsza.