Strajk w Locie, samoloty latają zgodnie z planem

O 5 rano zaczął się protest związkowców LOT-u. O tej porze w budynku siedziby spółki przy ul. Komitetu Obrony Robotników w Warszawie pojawiła się pikieta licząca – według informacji przewoźnika - około 60 osób.

Aktualizacja: 18.10.2018 11:24 Publikacja: 18.10.2018 06:43

Strajk w Locie, samoloty latają zgodnie z planem

Foto: Bloomberg

Ponieważ było zimno, protestujący zostali wpuszczeni do budynku, gdzie był przygotowany dla nich posiłek. Przynieśli ze sobą transparenty z hasłami, w których domagali się przywrócenia do pracy Moniki Żelazik, szefowej Związku Zawodowego Pracowników Personelu Pokładowego i Lotniczego „Oddajcie nam Monikę” i „Strajk”.

Jak poinformował „Rzeczpospolitą” Konrad Majszyk z biura prasowego LOT-u wszystkie rejsy, zaplanowane na czwartek przed południem wyleciały zgodnie z planem. Odwołany został z przyczyn operacyjnych jedynie lot do Wilna.

— Wylotowa fala poranna z Lotniska Chopina odbyła się bez opóźnień. Obecnie trwa meldowanie rejsów na drugą falę, która też nie jest zagrożona. Z naszych danych operacyjnych wynika, że mamy obsadzone wszystkie rejsy aż do jutra. Dotychczas około 10 pilotów i członków personelu pokładowego zadeklarowało, że w związku z akcją przystępują do niej. Grożą im konsekwencje związane z udziałem w nielegalnym strajku. Decyzje w tej sprawie nie zostały jednak podjęte. Na razie zajmujemy się bieżącą działalnością operacyjną — mówił Majszyk.

Rozmowy „ostatniej szansy” między zarządem spółki a związkowcami trwały do późnego wieczora w ostatnią środę i nie przyniosły efektu. W tej sytuacji dwa związki zawodowe: Związek Zawodowy Personelu Pokładowego i Lotniczego (ZZPPiL) oraz Związek Zawodowy Pilotów Komunikacyjnych (ZZPK) zdecydowały się na strajk.

Zdaniem zarządu LOT-u strajk jest nielegalny, ponieważ już dwukrotnie sąd udzielił spółce zabezpieczenia: przed strajkiem majowym i obecnym. — Także tym razem LOT wystąpił do sądu z wnioskiem o wydanie postanowienia o zabezpieczeniu powództwa — powiedział Adrian Kubicki, dyrektor komunikacji korporacyjnej i PR w spółce.

W piśmie sądowym czytamy m.in. „Postanowienie z 21 września 2018 roku o zabezpieczeniu roszczenia obejmuje wszystkie akcje strajkowe odwołujące się do referendum przeprowadzonego od 21 marca 2018 r. do 21 kwietnia 2018 roku do zakończenia postępowania w tej sprawie. Wszczęcie sporu zbiorowego wymaga z kolej od organizacji związkowej zachowania ponownie procedury określonej powołaną wyżej ustawą z 23 maja 1991 roku o rozwiązywaniu sporów zbiorowych”.

Innego zdania jest prawnik związkowców, mecenas Karol Sadowski. Jak podkreślił strajk jest zgodny z przepisem art.17 ustęp 2 ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Jest on organizowany właśnie w sporze zbiorowym, który nie został przez pracodawcę rozwiązany.

Jak mówiła w środę, 17 października, po południu szefowa ZZPPiL Monika Żelazik w proteście zadeklarowało udział 300 pracowników LOT-u (czyli około 60 procent tych, którzy 18 października mieli polecieć), przede wszystkim personel pokładowy i piloci, „oraz wszyscy inni chętni”. Strajkować mają „do oporu”, czyli do czasu, „kiedy zostaną usunięte wszelkie represje, którym będą poddani związkowcy i członkowie związku i pracownicy”. Konkretnie do momentu, kiedy zarząd przywróci do pracy Żelazik i zgodzi się na powrót do układu zbiorowego z 2010 roku, który został wypowiedziany w 3 lata później przez ówczesnego prezesa Sebastiana Mikosza.

Z mniejszym naciskiem wymieniany jest już natomiast postulat dymisji prezesa, Rafała Milczarskiego. Wcześniej Monika Żelazik zapowiadała, że strajk będzie trwał 63 dni, ale związkowcy zdali sobie sprawę z niezręczności takiej deklaracji (63 dni trwało Powstanie Warszawskie).

Zdaniem Moniki Żelazik miało nie odlecieć dzisiaj przynajmniej 40 samolotów LOT-u. Ale nie jest zmartwiona mniejszymi rozmiarami protestu. W rozmowie z „Business Insider Polska" powiedziała, że nie chodzi o rozmiary protestu i stwarzanie problemów pasażerom. — Jeśli firma jest w stanie za osoby strajkujące zapewnić inne załogi, to dobrze. Najważniejsze, że jesteśmy widoczni — mówiła.

W roli mediatora między związkowcami a zarządem LOT-u wystąpił Andrzej Malinowski, prezydent organizacji Pracodawcy Rzeczpospolitej Polskiej, wiceprzewodniczący Rady Dialogu Społecznego. W liście do prezesa LOT-u z 3 października napisał: „Wielokrotnie występowałem jako mediator dążąc do powstrzymania lub złagodzenia kryzysów. Obecna sytuacja w PLL LOT, w mojej osobistej ocenie naraża spółkę na nieuchronne straty. Dzisiejsze „sukcesy” w naciskaniu na związki zawodowe, to fundamenty jutrzejszej katastrofy, za którą zapłacą pasażerowie i załoga. Przestrzegam przed kontynuowaniem tej linii”- czytamy.

Malinowski interweniował też w sprawie sytuacji w Locie u premiera Mateusza Morawieckiego.

 

Ponieważ było zimno, protestujący zostali wpuszczeni do budynku, gdzie był przygotowany dla nich posiłek. Przynieśli ze sobą transparenty z hasłami, w których domagali się przywrócenia do pracy Moniki Żelazik, szefowej Związku Zawodowego Pracowników Personelu Pokładowego i Lotniczego „Oddajcie nam Monikę” i „Strajk”.

Jak poinformował „Rzeczpospolitą” Konrad Majszyk z biura prasowego LOT-u wszystkie rejsy, zaplanowane na czwartek przed południem wyleciały zgodnie z planem. Odwołany został z przyczyn operacyjnych jedynie lot do Wilna.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Magdalena Jaworska-Maćkowiak, prezes PAŻP: Gotowi na lata, a nie tylko na lato
Transport
Chiny potajemnie remontują rosyjski statek przewożący broń z Korei Północnej
Transport
Cywilna produkcja ciągnie Boeinga w dół
Transport
PKP Cargo ma nowy tymczasowy zarząd
Transport
Prezes PKP Cargo stracił stanowisko. Jest decyzja rady nadzorczej