31 grudnia 2017 r. mija termin dostosowania budynków szpitalnych do wymogów ustawy o działalności leczniczej, zwanej ustawą kaloryferową.
Zgodnie z jej art. 207 do końca tego roku lecznice mają zlikwidować bariery architektoniczne, dobudować na oddziałach brakujące windy, zadbać, by w każdej sali chorych znalazła się łazienka, aby do chorego można było dojść z trzech stron, a korytarze były na tyle szerokie, żeby mogło przez nie wjechać szpitalne łóżko, szersze niż zwyczajne jednoosobowe. To nie wszystko: z budynków szpitalnych mają zniknąć zsypy, a oddziały nie mogą być przechodnie. Niedostosowanie się do wymogów ustawy przekreśla szanse na kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Związek Miast Polskich szacuje, że w takiej sytuacji może być od 100 do 150 lecznic, i to nie tylko małych szpitali powiatowych w budynkach z ubiegłego wieku, objętych nadzorem konserwatora zabytków.
– Są wśród nich również duże placówki sklasyfikowane na najwyższych poziomach w sieci – szpitali wojewódzkich, a nawet ogólnopolskich. W ich przypadku niedostosowane do wymagań ustawy są raczej pojedyncze oddziały, ale w myśl przepisów mogłoby to pozbawić je kontraktu z NFZ i wykluczyć z sieci – mówi Marek Wójcik, ekspert ZMP, były wiceminister administracji i cyfryzacji.
I dziwi się resortowi zdrowia, że wiedząc o kłopotach szpitali ze sprostaniem unijnym wymaganiom, po raz kolejny nie wydłużył terminu. Tym bardziej że przez kilkanaście ostatnich lat decydował się na to kilkakrotnie. Deadline na 31 grudnia 2017 r. wprowadziła nowelizacja z 25 września 2015 r. ustawy o państwowym ratownictwie medycznym. W kwietniu tego roku ZMP wnosił do ministerstwa, by kolejna nowelizacja wydłużyła termin do 2020, a nawet do 2022 r. Nieprzygotowanych było wówczas nawet 450 szpitali, a koszty prac budowlanych eksperci oceniali na miliardy złotych.