Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł chce zmienić przepisy, które utrudniają szpitalom leczenie, a pacjentom korzystanie z ich usług. Lekarze i prawnicy powołani przez ministra do specjalnego zespołu przygotowali właśnie raport, w którym wskazują absurdy w służbie zdrowia i konieczne zmiany w systemie organizacyjno-prawnym. Postulują m.in. umożliwienie szpitalom pobierania dodatkowych opłat za usługi świadczone ponad standard przewidziany przez NFZ czy prowadzenie tylko jednej kontroli naraz w placówce medycznej.
W raporcie na pierwszy ogień poszły usługi szpitalne. Pacjenci nie mogą dopłacać np. do wyrobów medycznych.
Autorzy raportu twierdzą, że jeśli pacjent przechodzi w szpitalu operację usunięcia zaćmy, powinien móc dopłacić do soczewki lepszej jakości niż ta, którą refunduje NFZ. Fundusz płaci tylko za najtańszą, która kosztuje 50 zł. Ta o wyższym standardzie to wydatek 1 tys. zł. Pacjent staje więc przed wyborem: albo poddaje się operacji refundowanej przez NFZ z podstawową soczewką, albo – jeśli chce mieć lepszą – płaci w prywatnej placówce za cały zabieg kilka tysięcy złotych. Nie może bowiem skorzystać z refundacji zabiegu i zapłacić tylko za soczewkę.
Wszystko albo nic
– Zakaz dopłat do wyrobów medycznych w szpitalu to przykład błędnej interpretacji prawa, z jaką mamy teraz do czynienia. Traci na tym i pacjent, i szpital – mówi Tomasz Pęcherz, radca prawny i szef ministerialnego zespołu.
W raporcie autorzy wytykają też absurdy, które paraliżują prowadzenie działalności leczniczej. Przykład to termin przedawnienia roszczeń. Dla świadczeniodawców wynosi trzy lata, dla NFZ dziesięć lat.