Marcin Gortat: Młodzi mają najtrudniej

Były koszykarz NBA Marcin Gortat o tym, jak epidemia zmieniła tę ligę oraz o kłopotach polskich graczy, którzy jego zdaniem są okłamywani i szantażowani.

Publikacja: 09.04.2020 19:24

Marcin Gortat

Marcin Gortat

Foto: EAST NEWS

Kryzys może zachwiać NBA?

Sytuacja robi się skomplikowana, chociaż trzeba pamiętać, że ze wszystkich lig na świecie NBA jest najpotężniejsza i zarabia najwięcej pieniędzy. Wirus ligę nadszarpnie, ale NBA nie upadnie, bo działa na tak wielu polach, że sobie poradzi. Skoro nie można grać w koszykówkę, to już wystartowali z turniejami w E-sporcie. Profesjonalni zawodnicy grają między sobą w koszykówkę na komputerach, a ich mecze są transmitowane w telewizji ESPN. Zwycięzca dostaje pewną sumę pieniędzy na cele charytatywne. Zawodnicy będą musieli zrezygnować z końcówek wypłat z tego sezonu, ale nikt nie stawia ich pod ścianą, obie strony rozmawiają. Jesteśmy zaprawieni w bojach, bo ze wszystkich lig na świecie przeszliśmy chyba najwięcej lokautów, dzięki temu zawodnicy wiedzą, co to znaczy nie otrzymywać pieniędzy i siedzieć w domu, bez wpływających czeków. Przetrwaliśmy lokauty, przetrwamy także i to. Przez kolejne lata będziemy się podnosili, ale potem zaczniemy znów rosnąć w siłę, jak każda porządna gospodarka.

Czy NBA ruszy w najbliższym czasie?

Prawdopodobnie nie, ale na pewno sezon będzie dograny, tylko jeszcze nikt nie wie, w jaki sposób. Są pomysły, żeby zamknąć koszykarzy w jakimś ośrodku, niech grają w jednej hali, bez kibiców, i mieszkają w dwóch, trzech hotelach, tylko po to, żeby rozgrywki dokończyć. Bierze się pod uwagę, żeby skrócić sezon regularny, play offy też przeprowadzić w okrojonej formule i tak wyłonić mistrza. Są też głosy, że może lepiej odczekać cztery, pięć miesięcy i wystartować w wakacje albo po wakacjach? W takim układzie następny sezon też by się przesunął.

Gra jest w interesie właścicieli, ale to zawodnicy mieliby narażać zdrowie. Co oni o tym myślą?

Nie mają nic do powiedzenia. Teraz nie chodzi o to, żeby zarobić miliony dolarów, ale mieć zdrowie, żeby je potem wydać. Koszykarze też zmieniają nastawienie. Jeszcze niedawno było kilku takich, którzy zgrywali bohaterów pod hasłem: „damy radę", ale jak złapali koronawirusa, to szybko poszli po rozum do głowy i od razu zaczęli apelować „bądźmy rozsądni".

Jak dbają o formę?

Megagwiazdy mają rezydencje po 700–1000 metrów kwadratowych, a w nich siłownie, boiska w domu albo w ogrodzie. Oni regularnie trenują, nie opuszczając własnej posesji. Ale co ma powiedzieć chłopak, który ma podpisany minimalny kontrakt i mieszka w dwóch pokojach z kuchnią albo wynajmuje mieszkanie do spółki z kimś? Gdzie ma trenować, gdy wszystkie sale i siłownie są zamknięte i obowiązuje zakaz wychodzenia? Jeśli mieszka w Nowym Jorku albo Kalifornii, to nie może nawet pobiegać na ulicy. Oni są w krytycznej sytuacji. Z drugiej strony, nie przesadzajmy. Koszykarz NBA zarabia godnie. Może i nie ma gdzie trenować, ale ktoś inny stracił pracę i nie ma czego do garnka włożyć. Tacy ludzie mają o wiele większe problemy.

A jak w Polsce wygląda sytuacja campów „Mierz wysoko", które startowały w czerwcu ubiegłego roku?

Wszystko przenosimy na końcówkę wakacji albo nawet na czas po wakacjach. Próbujemy wstępnie zarezerwować jakieś terminy, ale sytuacja jest niepewna. Jeśli władze państwowe ogłoszą, że wprowadzają ograniczenia na kolejny miesiąc, to wszystko znów się przesunie.

Skoro nie można grać i trenować, to spotykacie się z młodzieżą w internecie...

Nasza fundacja prowadzi teraz akademię treningu mentalnego. Jest z nami chyba 13 sportowców, którzy zgodzili się przez media społecznościowe rozmawiać z młodzieżą o treningu mentalnym. Podpowiadają, jak radzić sobie z presją, z kontaktami interpersonalnymi w drużynie. Kiedyś próbowaliśmy wprowadzać te elementy w trakcie campów, ale z dziećmi w wieku 9–13 lat jeszcze nie da się na takie tematy rozmawiać. Teraz program kierujemy do młodzieżowców. Sesja może trwać od 15 do nawet 40 minut, jeśli jest dużo pytań. Jeśli ktoś powie za 15 lat, że taka rozmowa mu pomogła, będzie to dla nas wielka radość.

Kto z wami działa?

Jest bramkarz reprezentacji Polski Łukasz Fabiański, bokser Andrzej Fonfara. Z koszykówki są Adam Waczyński, Marcel Ponitka, Karol Gruszecki, Tomek Gielo i ja. Są lekkoatleci Paweł Fajdek i Konrad Bukowiecki, zawodniczka MMA Joanna Jędrzejczyk, rajdowiec Grzegorz Grzyb. Pomaga nam też mnóstwo innych osób i ciężko byłoby wszystkich wymienić.

NBA finansowo sobie poradzi, ale nie można mieć tej pewności co do polskiej Energa Basket Ligi. Kluby zapowiedziały: nie wypłacimy wszystkich pieniędzy do końca kontraktów...

Sytuacja jest skomplikowana, rozmawiałem już z kilkoma prezesami. Wspólne oświadczenie klubów, które pojawiło się w internecie, zostało skierowane przede wszystkim do agentów graczy. To oni na początku namieszali, nalegając, żeby wypłacić 100 proc. sumy kontraktów. My jako Związek Zawodowy Koszykarzy nigdy nie mówiliśmy, że zawodnicy powinni otrzymać pełne wynagrodzenia.

Na czym polega problem?

Zawodnicy, którzy rozegrali sezon, nie mają zapłaconych pieniędzy za swoją pracę. Kluby szantażują koszykarzy. Mówią, że wypłacą część pieniędzy, jeśli ktoś zrezygnuje z trzech, czterech ostatnich miesięcy kontraktu. Wypowiadane są umowy, jest duży bałagan, który na szczęście zaczyna być odkręcany. Nasze oświadczenie i telekonferencja w internecie spowodowały, że kluby zaczęły z nami rozmawiać. Każdego sportowca trzeba mierzyć inną miarą. Ja mógłbym zrezygnować z trzech pensji, bo zarobki z jednego miesiąca wystarczyłyby mi chyba do końca życia. Doświadczeni reprezentanci Polski mają na pewno oszczędności, ale co mają zrobić młodzi koszykarze? Zostali bez środków do życia, a umowy zostały wypowiedziane niezgodnie z prawem. Nie oczekujemy pełnych wypłat, prosimy tylko, by nikt nie został na lodzie. Jeśli ktoś zarabiał 20 tysięcy złotych, to uczciwie będzie, jeśli teraz dostanie 4–5 tysięcy, żeby miał za co z rodziną przeżyć. Zdajemy sobie sprawę, że kluby też mają problemy, ale zamiast dialogu rozpowiadane są kłamstwa i stosowany szantaż. Będę walczył o to, by zawodnicy w polskiej lidze byli traktowani poważnie.

Kryzys może zachwiać NBA?

Sytuacja robi się skomplikowana, chociaż trzeba pamiętać, że ze wszystkich lig na świecie NBA jest najpotężniejsza i zarabia najwięcej pieniędzy. Wirus ligę nadszarpnie, ale NBA nie upadnie, bo działa na tak wielu polach, że sobie poradzi. Skoro nie można grać w koszykówkę, to już wystartowali z turniejami w E-sporcie. Profesjonalni zawodnicy grają między sobą w koszykówkę na komputerach, a ich mecze są transmitowane w telewizji ESPN. Zwycięzca dostaje pewną sumę pieniędzy na cele charytatywne. Zawodnicy będą musieli zrezygnować z końcówek wypłat z tego sezonu, ale nikt nie stawia ich pod ścianą, obie strony rozmawiają. Jesteśmy zaprawieni w bojach, bo ze wszystkich lig na świecie przeszliśmy chyba najwięcej lokautów, dzięki temu zawodnicy wiedzą, co to znaczy nie otrzymywać pieniędzy i siedzieć w domu, bez wpływających czeków. Przetrwaliśmy lokauty, przetrwamy także i to. Przez kolejne lata będziemy się podnosili, ale potem zaczniemy znów rosnąć w siłę, jak każda porządna gospodarka.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Koszykówka
Afera bukmacherska w USA. Gwiazdy NBA tańczą z diabłem
Koszykówka
Jeremy Sochan w reprezentacji Polski. Pomoże nam obywatel świata
Koszykówka
Marcin Gortat na świeczniku. Docenił go nawet LeBron James
Koszykówka
Jeremy Sochan pomoże reprezentacji i zagra w Polsce. Zabierze nawet kucharza
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Koszykówka
NBA. Jeremy Sochan lepszy od Brandina Podziemskiego. Zdobył 20 punktów