Historia z Księżyca wzięta

46 lat temu ludzie wylądowali na Srebrnym Globie. Ale nie wszyscy w to wierzą, uważają, że to fałszerstwo.

Publikacja: 20.07.2015 18:50

Niektórzy wierzą, że lądowanie na Księżycu to fałszerstwo, które zostało nakręcone w studiu filmowym

Niektórzy wierzą, że lądowanie na Księżycu to fałszerstwo, które zostało nakręcone w studiu filmowym

Foto: NASA

21 lipca 1969 roku w koszarach w Morągu na Mazurach szeregowi odbywający studencką służbę wojskową (tzw. siły jądrowe Uniwersytetu Warszawskiego) zgromadzili się nielegalnie nocą w świetlicy, włączyli telewizor marki Belweder i oglądali triumf imperializmu – lądowanie Amerykanów na Księżycu.

Prawdę mówiąc, nic nie było widać, ekran mały, obraz czarno-biały, skaczący, nieostry. Zdjęcia przekazane kilka dni temu przez sondę z krańców Układu Słonecznego, gdzie krąży Pluton, są o niebo lepszej jakości od księżycowego obrazu sprzed 46 lat. A jednak tamto lądowanie było wydarzeniem epokowym, zaś to współczesne latanie w kosmosie jest już „tylko" sukcesem technologicznym.

Szczypta patosu

Amerykanie dotarli do Srebrnego Globu w ramach programu Apollo. 12 ludzi stanęło na naturalnym satelicie Ziemi. Ale kto bez pomocy Wikipedii wymieni ich nazwiska? Pamięta się tego pierwszego, który wyszedł z lądownika – Neila Armstronga, o drugim zaś wiedzą szkolni prymusi: Buzz Aldrin.

Mało kto wie, że pierwsze słowa wypowiedziane już na powierzchni Księżyca brzmiały: „Contact light", „Shut down", „Okay. Engine stop". Nikt tych komunikatów nie ukrywał, ale brzmiały za mało patetycznie, aby je zapamiętać. Dlatego utrwaliło się inne zdanie, które wypowiedział dowódca wyprawy Neil Armstrong: „To jest mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości".

To niejedyny podniosły akcent w momencie, gdy ludzkość dokonywała „wielkiego skoku". Ten drugi, Aldrin, już po lądowaniu, ale jeszcze przed opuszczeniem lądownika, wyjął przywiezioną z Ziemi eucharystię w postaci kawałeczka chleba i maleńkiego flakonika z winem. Siła przyciągania na Księżycu jest sześciokrotnie słabsza niż na Ziemi, dlatego wino wypływało powoli, majestatycznie. Tego religijnego akcentu, zresztą bezgłośnego, nie transmitowano, ale głosy z lądownika – tak, dlatego kierownictwo NASA uczuliło kosmonautów, aby wzięli pod uwagę, że będzie ich słuchał cały świat, i na wszelki wypadek unikali wypowiadania zdań, które mogą być uznane za religijne sentencje. NASA chciała uniknąć niechęci ze strony innych wyznań.

NASA chciała także koniecznie mieć próbkę księżycowego gruntu, nawet gdyby po wylądowaniu okazało się, że trzeba czym prędzej wsiadać z powrotem do lądownika i odlatywać. Dlatego Armstrong i Aldrin od razu zebrali trzy kamienie, które wpadły im w ręce. Ponieważ jednak wszystko było „okay", później, już planowo, zebrali 22 kg kamieni. Podobnie robili inni, którzy docierali do Księżyca. Prezydenci Stanów Zjednoczonych wiele spośród tych kamieni rozdali, wręczali je przywódcom innych narodów, jako dary w zasadzie bezcenne; może właśnie dlatego wiele z tych darów uważanych jest oficjalnie za zaginione – „kolekcjonerów" nie brakuje także wśród głów państw.

Po kamieniach przyszła kolej na amerykańską flagę, zatknęli ją i zasalutowali do niej, świat miał okazję widzieć to na fotografii. Ale myli się ten, kto przypuszcza, że flaga ta tkwi tam od 46 lat, skoro nie zerwały jej wiatry, bo Księżyc nie ma atmosfery. Wiatry jej nie zerwały, ale zdmuchnął ją odrzut lądownika, gdy kosmonauci rozpoczynali nim powrót na swoją ojczystą planetę.

Bez wiatru

Później jeszcze kilka gwiaździstych sztandarów zatknęli amerykańscy uczestnicy kolejnych misji w ramach programu Apollo, ale barwy zniknęły z nich pod wpływem potężnego promieniowania słonecznego, niełagodzonego atmosferą, i pod wpływem promieniowania kosmicznego. W rezultacie na Księżycu tkwią białe flagi. Można ten fakt różnie interpretować.

Po udanym powrocie na Ziemię (w koszarach w Morągu wszyscy spali, transmisji nie było) Armstrong, Aldrin i trzeci członek załogi, Michael Collins, który pozostał na orbicie Księżyca w statku Apollo, jeszcze długo nie widzieli się z rodzinami i przyjaciółmi, nie było oficjalnego powitania, gratulacji, kwiatów. NASA obawiała się czegoś niewiadomego, „księżycowej zarazy", dlatego kosmonauci musieli przywdziać ochronne skafandry i w nich zostali przewiezieni na trzytygodniową kwarantannę w pawilonie wyposażonym w system zabezpieczający przed chorobami zakaźnymi.

W amerykańskim epokowym sukcesie mieli udział inżynierowie polskiego pochodzenia: Werner Ryszard Kirchner brał udział w pracach nad paliwem do lądownika, a Stanley Stankiewicz nad składem powietrza w statku Apollo 11.

No i jeszcze mamy – choć to akurat chwały raczej nie przynosi – George'a Adamskiego, Amerykanina polskiego pochodzenia, który poinformował świat o tym, że na Księżycu spośród Ziemian to on był pierwszy, zabrany tam przez kosmitów 15 lat przed Apollo 11, w roku 1954. Przekonał się wtedy, że w tamtejszej atmosferze rosną rośliny i żyją zwierzęta. Czy ktoś mu uwierzył? Ależ oczywiście, tak wielu, że powstała jego sekta.

15 lat po wyprawie Apollo 11 Instytut Gallupa przeprowadził sondaż opinii publicznej, z którego wynika, że 6 proc. społeczeństwa USA uważa, iż lądowanie zostało sfingowane, NASA sfałszowała zdjęcia, filmy, próbki skał księżycowych i inne dowody tego wydarzenia. W roku 2001 stacja telewizyjna FOX wyemitowała program zatytułowany „Teoria spiskowa: Czy naprawdę wylądowaliśmy na Księżycu?".

Teoria spiskowa

W ostatnich latach nie wydaje się już pieniędzy na tego rodzaju sondaże, ale temat nie przestał być aktualny, czego najlepszym dowodem jest to, że wciąż istnieje wiele stron internetowych i publikacji dotyczących księżycowego fałszerstwa.

Poświęcona jest temu jedna ze stron internetowych NASA, na której prawdziwi naukowcy wyjaśniają, że nie ma na Księżycu budowli, grobowców, tajemniczych znaków, czego dopatrują się na zdjęciach publikowanych przez NASA domorośli naukowcy.

Jednak w ani jedno słowo z komunikatów publikowanych regularnie przez amerykańską agencję nie wierzą ci, którzy są przekonani o sfingowaniu lądowania na Srebrnym Globie przez wybitnego reżysera Stanleya Kubricka („2001: Odyseja kosmiczna").

Według nich film został nakręcony w specjalnie wybudowanym studiu. Neil Armstrong, pytany o to przez dziennikarza australijskiej agencji CPA, powiedział: – Nie przejmuję się teoriami spiskowymi, ponieważ wiem, że ktoś jeszcze poleci na Księżyc i znajdzie mój aparat fotograficzny, który tam zostawiłem.

21 lipca 1969 roku w koszarach w Morągu na Mazurach szeregowi odbywający studencką służbę wojskową (tzw. siły jądrowe Uniwersytetu Warszawskiego) zgromadzili się nielegalnie nocą w świetlicy, włączyli telewizor marki Belweder i oglądali triumf imperializmu – lądowanie Amerykanów na Księżycu.

Prawdę mówiąc, nic nie było widać, ekran mały, obraz czarno-biały, skaczący, nieostry. Zdjęcia przekazane kilka dni temu przez sondę z krańców Układu Słonecznego, gdzie krąży Pluton, są o niebo lepszej jakości od księżycowego obrazu sprzed 46 lat. A jednak tamto lądowanie było wydarzeniem epokowym, zaś to współczesne latanie w kosmosie jest już „tylko" sukcesem technologicznym.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kosmos
NASA szuka sposobu na sprowadzanie próbek z Marsa. Tanio i szybko
Kosmos
Odszedł Peter Higgs, odkrywca boskiej cząstki
Kosmos
Badania neutrin pomogą rozwiązać zagadkę powstania wszechświata
Kosmos
Księżyc będzie miał własną strefę czasową? Biały Dom nakazał ustalenie standardu
Kosmos
Astronomowie odkryli tajemnice galaktyki z początku istnienia wszechświata