„Kiedy kupowałam pokój w dobrym hotelu na Bałtykiem, zapewniano mnie, że sinic tam nigdy nie było, ale sanepid zamknął plażę, a nam i dziecku na chlupanie w wodzie z tygodnia została połowa czasu. Obsługa hotelowa twierdzi, że przecież mamy znakomity hotelowy basen, a sinice pojawiły się niespodziewanie" – pisze czytelniczka, pytając, czy ma szanse na upust cenowy w hotelu.
– Zakaz korzystania z kąpieli z powodu sinic stanowi przyczynę zewnętrzną, niezależną od nikogo, a dodatkowo wprowadza się go dla bezpieczeństwa wszystkich korzystających z morskich kąpieli. Jeśli hotel wywiązuje się z zaproponowanej oferty i nie ma rozbieżności w jakości usług, a tylko z tego powodu chcemy obniżenia ceny, jest to roszczenie bezzasadne – ocenia mec. Anna Święcichowska-Tchórz. – Analogicznie można by domagać się obniżenia ceny w sytuacji, gdyby przez cały pobyt na wczasach padał deszcz, przez co również nie mogli byśmy korzystać z plaży, nie mówiąc o meduzach, które też się pojawiają. Nie można za to winić hotelu.
Czytaj także: Jak się ubiegać o odszkodowanie i zadośćuczynienie za nieudany urlop
Podobnego zdania jest dr Piotr Cybula, radca prawny. – Od chwili wykupu hotelu czy wycieczki nad morzem mogą się pojawiać różne niekorzystne okoliczności, które choć wpłyną negatywnie na możliwości wypoczynku, nie rodzą po stronie klienta uprawnienia do odstąpienia od umowy czy obniżki ceny. W przypadku sinic, które nad Bałtykiem nie są niczym nadzwyczajnym, plaże zamykane są w sposób punktowy i turyści mogą skorzystać z innych. Odmienna byłaby ocena, gdyby w danej miejscowości plaża była w całości zamknięta, a hotelarz zapewniał potencjalnego klienta, że z plażą nie ma żadnych problemów. Wówczas moglibyśmy mówić o wprowadzeniu w błąd i w konsekwencji o odpowiedzialności odszkodowawczej czy obniżeniu ceny.
Wychodzi więc na to, że turysta nad Bałtykiem zdany jest na siebie, ewentualnie na sąd.