Michał Szułdrzyński: PiS przegrywa w wojnie o racje

Choć kryzys konstytucyjny trwa piąty miesiąc, a Prawo i Sprawiedliwość nie ustaje w wysiłkach, by przekonać Polaków do swoich racji, efekty odbiegają od oczekiwań.

Aktualizacja: 12.04.2016 21:07 Publikacja: 12.04.2016 20:17

Michał Szułdrzyński: PiS przegrywa w wojnie o racje

Foto: PAP, Bartłomiej Zborowski

Narracja PiS dotycząca Trybunału Konstytucyjnego nie tylko nie przekonuje zagranicy, ale też nie trafia chyba na podatny grunt w Polsce.

Wszak 63 proc. ankietowanych zgadza się dziś z twierdzeniem, że demokracja jest zagrożona. Na początku wojny o TK było to 55 proc. Największy odsetek badanych uważa, że podstawą rozstrzygnięcia konfliktu związanego z Trybunałem powinno być zaprzysiężenie przez prezydenta trzech sędziów wybranych przez poprzedni Sejm. Na drugim miejscu znalazło się przyjęcie przez PiS wytycznych Komisji Weneckiej, a na trzecim – publikacja przez rząd orzeczenia TK. Pomysł Prawa i Sprawiedliwości, by zmienić ustawę o Trybunale, znalazł się dopiero na czwartej pozycji. Dla PiS to bardzo niedobra wiadomość.

Z pewnością na fakt, że partii rządzącej trudno przekonać ludzi do swoich racji, niemały wpływ mają niekonsekwencja i częste sprzeczności w jej przekazie. Raz liderzy PiS oświadczają, że ustawa naprawcza wcale nie miała na celu paraliżu prac TK, innym razem zaś przyznają, że gdyby nie udało się zablokować Trybunału, wybrani przez Platformę Obywatelską sędziowie blokowaliby wszystkie ustawy nowego rządu.

Równocześnie politycy PiS krytykują opinię Komisji Weneckiej, by potem przekonywać, że zawiera ona cenne wskazówki, które mają się stać podstawą do opracowania nowelizacji grudniowej ustawy. Stwierdzają, że ta ustawa była doskonała i miała na celu wyłącznie usprawnienie prac TK, każde zaś jej rozwiązanie (czy to głosowanie większością dwóch trzecich, czy rozpatrywanie spraw w pełnym 13-osobowym składzie oraz zgodnie z kolejnością ich wpływu do Trybunału) jest dobre, by ostatnio przyznać, że można przyjąć jakieś zastrzeżenie Komisji Weneckiej i z któregoś z tak wcześniej bronionych rozwiązań się wycofać. Prezes PiS deklaruje, że nie zamierza ustąpić pod naciskiem zagranicznych opinii ani o krok (bo musi bronić suwerenności), by później wezwać opozycję do współpracy przy wypracowaniu jakiegoś kompromisu.

W efekcie Prawo i Sprawiedliwość wciąż płaci cenę za wojnę z TK, a zarazem wiele wskazuje na to, że wie, iż będzie się musiało przynajmniej po części wycofać ze swoich żądań.

Koszty jednak, zamiast maleć, będą rosnąć. Zarówno te wewnętrzne – związane z chaosem prawnym po nieuznawaniu przez rząd kolejnych orzeczeń Trybunału – jak i zagraniczne – w środę ostrą rezolucję krytykującą rząd PiS ma przyjąć Parlament Europejski. Wciąż trwa kontrola praworządności zainicjowana przez Komisję Europejską. Nic nie wskazuje na to, by Bruksela zamierzała zmniejszyć presję na PiS.

Narracja PiS dotycząca Trybunału Konstytucyjnego nie tylko nie przekonuje zagranicy, ale też nie trafia chyba na podatny grunt w Polsce.

Wszak 63 proc. ankietowanych zgadza się dziś z twierdzeniem, że demokracja jest zagrożona. Na początku wojny o TK było to 55 proc. Największy odsetek badanych uważa, że podstawą rozstrzygnięcia konfliktu związanego z Trybunałem powinno być zaprzysiężenie przez prezydenta trzech sędziów wybranych przez poprzedni Sejm. Na drugim miejscu znalazło się przyjęcie przez PiS wytycznych Komisji Weneckiej, a na trzecim – publikacja przez rząd orzeczenia TK. Pomysł Prawa i Sprawiedliwości, by zmienić ustawę o Trybunale, znalazł się dopiero na czwartej pozycji. Dla PiS to bardzo niedobra wiadomość.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier, Kaszub, zrozumiał Ślązaków
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego