Michał Płociński: Słodzenie Zuckerberga nic nie zmieni

Jeśli jest ziarnko prawdy w tym, że Mark Zuckerberg myśli o kandydowaniu na prezydenta USA, to po przesłuchaniu w Senacie można mu wróżyć świetlaną przyszłość.

Aktualizacja: 11.04.2018 20:55 Publikacja: 11.04.2018 20:02

Michał Płociński: Słodzenie Zuckerberga nic nie zmieni

Foto: AFP

Politycy mogliby się od niego uczyć, jak unikać odpowiedzi, a przy tym nie sprawiać wrażenia, że ma się coś do ukrycia.

Szef Facebooka kajał się za popełnione błędy, obiecywał zmiany i tłumaczył zawiłości technologii. Przed laikami, jakimi są politycy, wystąpił w roli mentora. Okazało się, że afera Cambridge Analytica, w sprawie której był przesłuchiwany, to w zasadzie kompletny przypadek. A czy FB gromadzi dane z urządzeń, które nie są połączone z serwisem? – pytał jeden z senatorów. Zuckerberg: – Nie jestem pewien...

Przy tym cały czas prezentował swą firmę jako gromadę uśmiechniętych dzieciaków z garażu w Palo Alto, a przecież „nie da się stworzyć spółki w akademiku i przekształcić ją w światowego giganta bez popełniania błędów". Pytania o monopolistyczną pozycję na rynku również trafiały w próżnię.

Problem w tym, że monopolu FB nie ma co rozpatrywać w kategoriach ekonomicznych i prawnych. Bo to monopol na bardzo specyficznym rynku – idei, wymiany myśli. Podobnym monopolistą było dawniej państwo, zajmujące się edukacją oraz wspierające kulturę.

Do niedawna politycy, zachłyśnięci ogromem możliwości, jaki daje świat technologii, nie widzieli w tej zamianie miejsc problemu. Zachwycali się szybkim dostępem do informacji czy utopiami globalnej wioski i końca historii. Dziś jednak coraz częściej słychać obawy, że kilka wielkich firm ma zbyt wielki wpływ na wymianę myśli. To prawda – jest on nieporównanie większy niż jakiejkolwiek instytucji wcześniej. Nawet państwo w swych najlepszych czasach nie miało takich możliwości oddziaływania na obywateli.

Mark Zuckerberg może słodzić senatorom ile wlezie, ale nie zmieni tego, że powoli otwierają im się oczy. Afery z rosyjskimi trollami i firmą Cambridge Analytica mogą przynieść pozytywne skutki. Warto dziś przemyśleć kilka spraw, np. rolę rzetelnych mediów w realiach nowego monopolu. Tylko co z tym fantem zrobią politycy?

Politycy mogliby się od niego uczyć, jak unikać odpowiedzi, a przy tym nie sprawiać wrażenia, że ma się coś do ukrycia.

Szef Facebooka kajał się za popełnione błędy, obiecywał zmiany i tłumaczył zawiłości technologii. Przed laikami, jakimi są politycy, wystąpił w roli mentora. Okazało się, że afera Cambridge Analytica, w sprawie której był przesłuchiwany, to w zasadzie kompletny przypadek. A czy FB gromadzi dane z urządzeń, które nie są połączone z serwisem? – pytał jeden z senatorów. Zuckerberg: – Nie jestem pewien...

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier, Kaszub, zrozumiał Ślązaków
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego