Niemcy a Praska Wiosna: Wirus wolności nie zakazi NRD

W krytyce Praskiej Wiosny Walter Ulbricht szedł dalej niż Leonid Breżniew.

Publikacja: 17.08.2018 11:52

Niemieccy żołnierze w pobliżu granicy z Czechosłowacją. Nie przekroczyły jej żadne duże jednostki ar

Niemieccy żołnierze w pobliżu granicy z Czechosłowacją. Nie przekroczyły jej żadne duże jednostki armii NRD

Foto: Getty Images

Latem 1968 r. Hermann Bubke, 26-letni inżynier z enerdowskiego Magdeburga, wybrał się z kolegą do sąsiedniej Czechosłowacji. Autostopem dotarli do Kráľovej Lehoty. Tam rankiem 21 sierpnia obudziły ich podniesione głosy. W schronisku górskim większość urlopowiczów zebrała się już przy telewizorze. Jedni żywiołowo komentowali wiadomość o wkroczeniu wojsk Układu Warszawskiego, inni w milczeniu spuszczali głowy.

Dwaj młodzi turyści wschodnioniemieccy, wcześniej z nadzieją obserwujący reformy Praskiej Wiosny, też czuli się tego dnia podle. „Byliśmy głęboko wstrząśnięci i oburzeni, zwłaszcza że, według ówczesnych informacji, w inwazji miały brać udział również wojska NRD" – wspominał po latach Bubke.

Uniknąć wzięcia w kleszcze

W miesiącach Praskiej Wiosny komunistyczne władze Niemieckiej Republiki Demokratycznej z niepokojem obserwowały wydarzenia za południową granicą. Alexander Dubček, od stycznia 1968 r. I sekretarz KC Komunistycznej Partii Czechosłowacji (KPCz), realizował program „socjalizmu z ludzką twarzą". Czechosłowacja miała pozostać w Układzie Warszawskim, ale jako partner Moskwy, a nie jej wasal.

Przywódca NRD Walter Ulbricht nie chciał słyszeć o zgodzie na zakładanie stowarzyszeń niezależnych od władz, swobodnych podróżach obywateli na Zachód, znoszeniu cenzury czy wprowadzaniu mechanizmów rynkowych do gospodarki. Bez dogmatycznie rozumianego socjalizmu i sowieckiego parasola ochronnego państwo wschodnioniemieckie traciło rację bytu. Jeśli budowa muru berlińskiego w 1961 r. ustabilizowała reżim, to Praska Wiosna była dlań śmiertelnym zagrożeniem. Ekipa Ulbrichta obawiała się efektu domina i uruchomienia w NRD procesów przypominających to, co działo się w Czechosłowacji. Owszem, Socjalistyczna Partia Jedności Niemiec (SED) bacznie pilnowała, by w rodzimej prasie nie rozgorzały dyskusje o reformach, ale większość mieszkańców NRD miała dostęp do radia zachodnioniemieckiego i niemieckojęzycznych audycji Radia Praga chwalących politykę Dubčeka.

Do roku 1968 kraj Ulbrichta miał jednego wroga – „zachodni imperializm", reprezentowany przez kapitalistyczną RFN i jej sojuszników z NATO. Scenariusz zakładający, że NRD zostanie wzięta w kleszcze przez drugie państwo niemieckie i zreformowaną Czechosłowację, był dla kierownictwa SED nie do przyjęcia.

Komuniści wschodnioniemieccy alergicznie reagowali więc na wszelkie próby zbliżenia na linii Bonn – Praga. Tymczasem nowe władze KPCz podjęły wstępne rozmowy z politykami Niemiec zachodnich. Omawiano m.in. nawiązanie stosunków dyplomatycznych RFN z CSRS. Ulbricht obawiał się, że to pierwszy krok do „rozmiękczenia" Czechosłowacji przez Zachód. Przywódca SED zakładał przy tym, że właściwym celem „imperializmu" jest podobne „rozbicie NRD od środka". „Praga miała być próbą generalną" – kalkulował. I nie zamierzał biernie czekać na dalszy rozwój wydarzeń. W styczniu 1968 r. wysłał jeszcze Dubčekowi telegram gratulacyjny, gdy ten objął stanowisko I sekretarza. Szybko jednak dołączył do grona najostrzejszych krytyków reform politycznych i gospodarczych w CSRS.

Wojna na słowa

Dobrze było to widać w Dreźnie, gdzie 23 marca spotkali się przywódcy partyjni tzw. warszawskiej piątki (ZSRR, NRD, PRL, Węgier i Bułgarii) oraz Czechosłowacji. Dyskusja, która miała dotyczyć spraw gospodarczych, zmieniła się w sąd nad Praską Wiosną. Leonid Breżniew, sekretarz generalny Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego, zażądał od Dubčeka wycofania się z reform. Breżniewa wsparli zwłaszcza Ulbricht i Władysław Gomułka. Choć w wielu sprawach ci dwaj przywódcy nie umieli znaleźć wspólnego języka, teraz połączyła ich niechęć wobec przemian w Czechosłowacji. Sformowała się koalicja antyreformatorska, która w kolejnych miesiącach wielokrotnie próbowała przywołać Pragę do porządku.

Narada w Dreźnie była jeszcze dla Dubčeka połajanką za zamkniętymi drzwiami. Zaledwie dwa dni później władze NRD publicznie potępiły Praską Wiosnę. Sekretarz KC SED Kurt Hager, przemawiając na kongresie filozoficznym zorganizowanym z okazji 150. urodzin Karola Marksa, zaatakował Josefa Smrkovskýego, jednego z liderów KPCz. Stwierdził, że na reformatorskie wystąpienia tego polityka ochoczo powołują się „zachodnioniemieckie centrale propagandowe". Słowa Hagera przedrukował centralny dziennik SED „Neues Deutschland".

Václav Kolář, ambasador CSRS w NRD, oburzał się, że to ingerencja w wewnętrzne sprawy sojuszniczego kraju. Dłużna Hagerowi nie pozostała prasa czechosłowacka. Rozpętała się wojna medialna między Berlinem a Pragą.

Ważnym orężem władz NRD miały być własne audycje radiowe w językach czeskim i słowackim. Ich nadawanie rozpoczęto pod koniec lipca w oparciu o rozgłośnię w Dreźnie i kontynuowano – już pod szyldem radia Wełtawa – po inwazji wojsk Układu Warszawskiego na CSRS. Audycje odegrały jednak ograniczoną rolę. Toporna propaganda wschodnioniemiecka była nie do przyjęcia dla zdecydowanej większości Czechów i Słowaków. Wiarygodności radia nie służyły też liczne błędy językowe i problemy spikerów z właściwą wymową.

By ratować sytuację, dyplomacja NRD zwróciła się do władz PRL z prośbą o pilne przysłanie czterech osób znających biegle niemiecki i słowacki. „Odpowiedzcie, że niestety nie posiadamy odpowiednich kandydatów. Sami mamy podobne trudności" – czytamy w instrukcji warszawskiego resortu spraw zagranicznych dla ambasady PRL we wschodnim Berlinie.

Równie mało subtelna była propaganda wewnętrzna NRD. W maju dziennik „Berliner Zeitung" alarmował na przykład, że w Czechosłowacji pojawiły się „amerykańskie czołgi" i „wojskowi z USA". Chodziło tymczasem o cywilnych statystów i stary sprzęt wojskowy na planie filmu „Most na Renie", którego akcja rozgrywa się w 1945 r.

Cel władz był jasny: zohydzić własnym obywatelom Praską Wiosnę i nie dopuścić, by zainfekowali się wirusem wolności. Służyło temu także utrudnianie kontaktów z CSRS. Pod koniec marca państwowe przedsiębiorstwo turystyczne ogłosiło, że nie ma już miejsc na zorganizowane wyjazdy do tego kraju. Do Czechosłowacji posyłano za to liczne enerdowskie delegacje działaczy partyjnych i młodzieżowych, dziennikarzy, funkcjonariuszy resortu bezpieczeństwa itp. W ten sposób kierownictwo SED starało się rozpoznać aktualny układ sił w aparacie państwowym i partyjnym CSRS, by wiedzieć, kto popiera reformy, a kto jest im przeciwny.

Starano się wzmacniać tę drugą grupę. 8 maja, w trakcie moskiewskiego spotkania „piątki" Ulbricht określił Dubčeka jako „beznadziejny przypadek" i zachęcał, by wspierać „zdrowe siły" w KPCz, czyli przeciwników reform, takich jak Vasil Biľak, Drahomír Kolder czy Alois Indra. Przywódca NRD szedł tym samym dalej niż Breżniew, próbujący jeszcze przekonać urzędujące kierownictwo czechosłowackie do zmiany kursu. Widać to było także 14 i 15 lipca, gdy „piątka" obradowała w Warszawie. Ulbricht zaproponował wówczas, by przywódcy „bratnich partii" razem udali się do Pragi i w ten sposób zwiększyli presję na tamtejsze kierownictwo. Skończyło się na wspólnym liście do KC KPCz z żądaniem odejścia od reform. Wzmocnieniu nacisku na Pragę miały też służyć m.in. wspólne manewry wojsk Układu Warszawskiego, ale i one nie przyniosły większych efektów.

Zebrać plony, zanim ruszymy

We wschodnim Berlinie, tak jak w Moskwie, dojrzewała już myśl o interwencji wojskowej w Czechosłowacji. 1 sierpnia obradowało Biuro Polityczne KC SED. Piotr Abrassimow, ambasador ZSRS w NRD, informował przełożonych, że gospodarze uznali za konieczne kolektywne uderzenie „w reakcyjne i kontrrewolucyjne siły w CSRS", i to z użyciem wszelkich dostępnych środków. Trwały wprawdzie kolejne rozmowy Sowietów z kierownictwem czechosłowackim, ale Ulbricht nie miał już złudzeń, że przyniosą przełom. W rozmowie z Abrassimowem nazwał Dubčeka „zręcznym mieszczańskim dyplomatą", któremu nie należy ufać.

12 i 13 sierpnia przywódcy NRD i Czechosłowacji spotkali się jeszcze w Karlowych Warach, jednak i te rozmowy nie zmieniły sytuacji. Ulbricht informował Breżniewa, że Praga negocjuje z RFN i rozważa – rzekomo wspólnie z Rumunią – wystąpienie z Układu Warszawskiego. Miało to skłonić Związek Sowiecki do interwencji wojskowej. W Berlinie już się do niej przygotowywano. Planowano m.in. utworzenie komendantur wojskowych w kilku czeskich miejscowościach. Władze SED nakazały nawet, by możliwie szybko zebrać plony z tych pól, które znajdowały się w rejonie spodziewanego przemarszu wojsk sowieckich i własnych.

Decyzję o interwencji 17 sierpnia podjęły sowieckie władze, a dzień później zatwierdzono ją na moskiewskim spotkaniu „piątki". SED reprezentowali wówczas m.in. Ulbricht i premier Willi Stoph. 20 sierpnia ten pierwszy, występując jako przewodniczący Narodowej Rady Obrony NRD, wydał rozkaz o udziale Narodowej Armii Ludowej (NVA) w kolektywnych działaniach „bratnich państw".

W nocy na 21 sierpnia zamknięto dla ruchu cywilnego wszystkie przejścia graniczne z CSRS. Zablokowano też połączenia telefoniczne z tym krajem i wstrzymano wysyłanie tam telegramów, tłumacząc to „powodami technicznymi".

Z terytorium NRD weszły do Czechosłowacji wojska sowieckie. Przy granicy w gotowości do wymarszu czekały też dwie dywizje NVA: 7. Dywizja Pancerna z Drezna i 11. Dywizja Strzelców Zmotoryzowanych z Halle. Już wcześniej – 29 lipca – zostały podporządkowane pod względem operacyjnym dowództwu sowieckiemu. Ostatecznie nie wzięły udziału w interwencji (na terytorium CSRS znaleźli się tylko nieliczni pogranicznicy, oficerowie łącznikowi NVA w sztabie w Milovicach, nieduże jednostki łączności, wywiadu i zaopatrzenia). W literaturze naukowej można znaleźć informację, że stało się tak na prośbę jednego z tych działaczy KPCz, którzy popierali inwazję. Ostateczna decyzja zapadła jednak w Moskwie.

Zapewne grały tu rolę powody wojskowe – pierwszy rzut sił interwencyjnych właściwie nie napotkał zbrojnego oporu – ale i polityczne. Wciąż pamiętano bowiem o zajęciu Czechosłowacji przez Wehrmacht (1938–1939) i niemieckiej okupacji z lat II wojny światowej. Świadczą o tym liczne napisy i plakaty, które Czesi i Słowacy spontanicznie umieszczali na murach w pierwszych dniach po wejściu obcych wojsk. Ulbricht jest tam przedstawiany jako „nowy Hitler".

„Wiwat, Dubček!"

W zakładach pracy, szkołach i jednostkach wojskowych NRD podpisywano w tym samym czasie oświadczenia popierające inwazję. Część mieszkańców uwierzyła propagandzie przekonującej, że interwencja wojskowa w CSRS uratowała pokój w Europie. Wielu kierowało się strachem i oportunizmem. Zdarzały się też jednak gesty solidarności z Praską Wiosną, choć otwarte wyrażanie sprzeciwu wobec interwencji lub choćby sympatii dla Dubčeka groziło surowymi konsekwencjami. Do odpowiedzialności karnej pociągnięto – według danych prokuratury NRD z października 1968 r. – 1189 osób. Kilkaset wykluczono z SED. Niepokorni wojskowi musieli się liczyć z degradacją i zwolnieniem z armii.

Wśród buntowników zdarzały się dzieci wysokich rangą działaczy SED i znanych intelektualistów. Thomas Brasch, syn wiceministra kultury, i Erika Berthold, której ojciec był dyrektorem Instytutu Marksizmu-Leninizmu przy KC SED, wraz z innymi osobami przygotowali odręcznie napisane ulotki z hasłami „Układ Warszawski precz z Pragi!" czy „Wiwat, Dubček!". Materiały roznosili w nocy do skrzynek pocztowych i wykładali w budkach telefonicznych. Efektem były wyroki sięgające dwóch lat i trzech miesięcy więzienia.

Takich przypadków zapewne byłoby więcej, gdyby nie żywa wciąż pamięć o enerdowskim powstaniu robotniczym z 1953 r. – brutalnie stłumionym z udziałem sowieckich czołgów.

Autor jest historykiem, pracownikiem Wydawnictwa IPN, specjalizuje się w tematyce niemieckiej

Latem 1968 r. Hermann Bubke, 26-letni inżynier z enerdowskiego Magdeburga, wybrał się z kolegą do sąsiedniej Czechosłowacji. Autostopem dotarli do Kráľovej Lehoty. Tam rankiem 21 sierpnia obudziły ich podniesione głosy. W schronisku górskim większość urlopowiczów zebrała się już przy telewizorze. Jedni żywiołowo komentowali wiadomość o wkroczeniu wojsk Układu Warszawskiego, inni w milczeniu spuszczali głowy.

Dwaj młodzi turyści wschodnioniemieccy, wcześniej z nadzieją obserwujący reformy Praskiej Wiosny, też czuli się tego dnia podle. „Byliśmy głęboko wstrząśnięci i oburzeni, zwłaszcza że, według ówczesnych informacji, w inwazji miały brać udział również wojska NRD" – wspominał po latach Bubke.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie