Kornel Morawiecki: Liczę, że przeprosi, a on wciąż zwodzi i kłamie

Rozmowa z Kornelem Morawieckim, liderem Solidarności Walczącej

Aktualizacja: 01.02.2017 05:14 Publikacja: 31.01.2017 18:42

Kornel Morawiecki

Kornel Morawiecki

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Rzeczpospolita: Ekspertyza IPN potwierdziła, że Lech Wałęsa współpracował z SB. Jest pan zaskoczony?

Kornel Morawiecki: Absolutnie nie. Przecież generał Kiszczak nie przechowywałby fikcyjnych dokumentów. Dla historyków, którzy mieli wgląd w teczki Wałęsy – w tym dla prof. Andrzeja Friszkego – było bezsporne, że dokumenty nie są podrobione.

Czy już w czasach Solidarności były poszlaki wskazujące na przeszłość Lecha Wałęsy?

Tak. Pod koniec lat 80. do Solidarności dotarła informacja służb specjalnych RFN, że Wałęsa był TW „Bolkiem". Co więcej, Andrzej Kołodziej, który był przecież blisko Lecha Wałęsy, powtarzał nam, że Wałęsa nie jest w porządku. Uważaliśmy wtedy, że słowa Andrzeja są bardzo subiektywne. Nie wiedzieliśmy, czy ktoś nas nie podpuszcza. Twardych dowodów przecież nie było. Natomiast również pewne zachowania Lecha Wałęsy dawały do myślenia, czy nie prowadzi on podwójnej gry. Czy nie stoi na dwóch nogach – podziemnej i reżimowej.

Jakie zachowania ma pan na myśli?

Chociażby to, że w latach 80. właściwie nie wspierał konspiracji. Nie uczestniczył w niej, nie zachęcał do niej. Raczej mówił to, co chciała bezpieka. Żeby ludzie się ujawnili, że konspiracja powinna się skończyć itd. Nie pamiętam ani jednej jego prokonspiracyjnej wypowiedzi. Chciałbym też dodać, że druga Solidarność była zupełnie inna niż pierwsza. Nie tylko ja, ale i inni koledzy z podziemia nie dostali zaproszenia na drugi zjazd Solidarności. Nastąpiła selekcja.

Jaki był jej cel?

Mogło to być założenie stanu wojennego: złamanie pierwszej Solidarności i stworzenie posłusznego zespołu, który później zresztą przydał się komunistom podczas transformacji ustrojowej. Pamiętam stwierdzenie Wałęsy z tamtego okresu: „Z generałem Jaruzelskim już nigdy się nie rozejdziemy". Wałęsa był albo do tego przekonany, albo urobiony... Przecież wybór generała Jaruzelskiego na prezydenta (Wałęsa się temu nie sprzeciwiał) jest dla Polski historyczną krzywdą. Jak mamy tłumaczyć innym narodom, a nawet młodym Polakom, że w drodze zwalczania komunizmu znajdowaliśmy się na szpicy, skoro wychodząc z tego zbrodniczego systemu, prezydentem został jego symbol...

Współpraca z bezpieką przekreśla zasługi Wałęsy?

Lech Wałęsa był przywódcą Solidarności, prezydentem, nikt mu tego nie zabierze. Chodzi o to, aby on sam dostrzegł, że jego obowiązkiem jest prawda. Cały czas liczę na to, że przeprosi, że powie, jak było. Jeżeli ma Polskę w sercu i zależy mu, żebyśmy żyli w lepszym kraju, to powinien to zrobić. Bo prawda nas wyzwoli. Tymczasem on ciągle zwodzi i kłamie. Niesamowite, że KOD, a także część politycznych ugrupowań, choćby PO i Nowoczesna, bierze Wałęsę na sztandary. Jak to rozumieć? Przecież nie można na sztandary brać kłamstwa...

—rozmawiał Łukasz Lubański

Rzeczpospolita: Ekspertyza IPN potwierdziła, że Lech Wałęsa współpracował z SB. Jest pan zaskoczony?

Kornel Morawiecki: Absolutnie nie. Przecież generał Kiszczak nie przechowywałby fikcyjnych dokumentów. Dla historyków, którzy mieli wgląd w teczki Wałęsy – w tym dla prof. Andrzeja Friszkego – było bezsporne, że dokumenty nie są podrobione.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Przemyt i handel, czyli jak Polacy radzili sobie z niedoborami w PRL