Teraz, w szczycie sezonu urlopowego z powodu kryzysu ekonomicznego i dewaluacji liry, oprócz zachęt w postaci gwarantowanej pięknej pogody, pięknych plaż i ciepłej czystej wody doszedł jeszcze jeden argument za wyjazdem do tego kraju: bardzo tanie zakupy. Turecka waluta od początku roku staniała o ponad 40 proc., przy tym 17 proc. swojej wartości lira straciła w piątek, 10 sierpnia. I natychmiast pojawiły się kolejki chętnych do zakupów, przede wszystkim do sklepów z artykułami luksusowymi, bo takiej okazji, żeby wszystko było tańsze o połowę nie będzie nawet podczas wyprzedaży.
Czytaj także: Polska gra już w innej lidze niż Turcja
Zjazd w dół
Rok temu za dolara trzeba było zapłacić 3,54 liry, czyli w przybliżeniu tyle, ile wynosił kurs złotego do waluty amerykańskiej. Teraz jest to 6,2 liry za 1 USD w porównaniu z 3,7 złotego za 1 USD, jakie płacimy po osłabieniu naszej waluty, zresztą także z powodu tureckiego kryzysu.
Staniały nie tylko zakupy, ale i zwiedzanie. W przeliczeniu na dolary bilet wstępu do Topkapi i Hagia Sofia kosztował 40 lir, wówczas 11,30 dol., teraz jest to tylko 6,62 dol. Rok temu na Wieżę Galata można było wejść za 7,06 dol., dzisiaj trzeba zapłacić już tylko 4,14 dol. Składająca się z 10 dań kolacja w słynnym z pięknego widoku stambulskim Maiden Tower, kosztuje 169 lir. Rok temu oznaczało to wydatek 47,74 dol., teraz 28 dol. Za taksówkę z lotniska do centrum Stambułu, na przykład na Plac Taksim zapłacimy 40 lir. Rok temu oznaczało to wydatek 11,30 dol., teraz 6,62 dol. 7 lir, czyli 1,16 dol., a nie 1,97 dol. zapłacimy za kartę, która umożliwia korzystanie ze wszystkich środków transportu w Stambule, z promami włącznie.