Gaszenie pożaru benzyną, czyli złe pomysły na złą demografię

Obniżka wieku emerytalnego, 500+ i zniechęcanie do imigrantów – w ten sposób rząd podsycił problemy, które – jak sam teraz przyznaje – w przyszłości mogą zagrozić rozwojowi Polski.

Publikacja: 07.08.2018 21:00

Gaszenie pożaru benzyną, czyli złe pomysły na złą demografię

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Lekkie uśmieszki wśród dziennikarzy wzbudziła prezentacja „Długookresowych scenariuszy wzrostu gospodarczego w Polsce" przygotowana przez Ministerstwo Finansów. No bo co można wiedzieć o tempie wzrostu PKB za 50 lat, jeśli często nie da się go zaplanować na następny rok. Żeby daleko nie szukać: w ustawie budżetowej na 2018 r. zapisano 3,8 proc. wzrostu, ale minister finansów Teresa Czerwińska trzyma kciuki za znacznie więcej, bo 5 proc.

Wróćmy jednak do przyszłości. Pewnie to naiwne, ale odpowiedzialni politycy powinni myśleć nie tylko o tu i teraz, o najbliższych wyborach, ale też o tym, co z państwem, społeczeństwem, gospodarką będzie się działo za lat kilkadziesiąt. Takich polityków ze świecą szukać. Liczy się bieżący interes polityczny. Każdy przejaw myślenia w dłuższym horyzoncie czasowym warto więc pochwalić, a już na pewno zauważyć. I tyle dobrego o rządzie. Dalej będzie raczej gorzko.

Podsycanie kłopotów

Przy okazji prezentacji „Scenariuszy" szefowa resortu finansów mówiła o największych zagrożeniach dla ich realizacji. Te zagrożenia to demografia i rynek pracy. Nic nowego. Diagnoza jest oczywiście prawidłowa.

Starzejemy się. Z roku na rok ubywa osób w wieku produkcyjnym. Z przeprowadzonej kilka lat temu analizy ZUS wynika, że w 2015 r. w wieku produkcyjnym mieliśmy 24 mln osób. W 2060 r. będzie ich tylko 16 mln.

Żyjemy coraz dłużej, rośnie liczba Polaków w wieku poprodukcyjnym. Coraz mniej osób pracuje na wypłaty emerytur dla coraz większej grupy. Z jednej strony oznacza to spadek wysokości tych świadczeń. Z drugiej – zapowiada podwyżki podatków, bo dziura w systemie będzie rosnąć.

Na rynku pracy będzie brakować pracowników. Już zresztą brakuje. Bezrobocie już jest rekordowo niskie.

Do tej pory rząd to wszystko bagatelizował. Ba, robił wiele, by te problemy... spotęgować. Jego najważniejsze programy to uderzenie w rynek pracy.

Najmocniejszy to oczywiście obniżka wieku emerytalnego. Nie trzeba tu wiele tłumaczyć: Polacy będą krócej pracować i wcześniej przechodzić na emeryturę, będziemy więc mieli jeszcze mniej pracowników, więcej osób w wieku poprodukcyjnym, no i mniej pieniędzy na życie na starość. Czyli dolaliśmy benzyny do ognia. Ale suweren chce, więc dajemy.

Tyle że ten suweren dostaje teraz listy z ZUS z prognozą emerytur. I już jest zdziwienie i złorzeczenie. Bo okazuje się, że w wielu listach spodziewane emerytury są niższe niż te wyliczane rok czy dwa lata temu. A będzie tylko gorzej.

To jeszcze nie koniec. Program 500+. Idea słuszna: wsparcie rodzin wychowujących dzieci. I zachęta do ich posiadania. Koszty jednak ogromne. Tymczasem po zeszłorocznym wzroście urodzeń pierwsza połowa tego roku przyniosła rozczarowanie. Jest ich mniej niż przed rokiem. Przyczyn jest wiele, ale to pokazuje, że chęć poprawy sytuacji demograficznej poprzez rozdawanie pieniędzy nie musi dać spodziewanych rezultatów. A w każdym razie są one dalece niepewne i odległe w czasie.

Tymczasem 500+ ma też negatywny wpływ na rynek pracy. Doskonale wiedzą o tym rolnicy czy przedsiębiorcy z mniejszych miejscowości. Zasiłki na dzieci sprawiły, że trudniej tam znaleźć pracowników. Znajomy przedsiębiorca, który kilka lat temu zbudował małą sieć sklepów w jednym z nadmorskich kurortów, zamknął większość z nich. Nie tylko z powodu konkurencji dużych sieci handlowych. – Nie miałem ludzi do pracy. Dostali zasiłki, wolą siedzieć w domach – tłumaczy.

Podsycana przez rząd niechęć do imigrantów to już tylko wisienka na torcie.

Rząd zmienia narrację?

Zaskakujące w tym kontekście są poniedziałkowe słowa szefowej resortu finansów. Otóż Teresa Czerwińska szansy upatruje w zmianach strukturalnych na rynku pracy, w przesuwaniu pracowników z sektorów o niskiej produktywności, na przykład z rolnictwa, do sektorów o wyższej produktywności. Liczy na szersze wykorzystanie na rynku pracy osób w wieku 15–24 lata i tych powyżej 55. roku życia.

Ma także nadzieję – i tu robi się najciekawiej – że efektywny wiek przejścia na emeryturę będzie wyższy niż wiek ustawowy. Inaczej mówiąc, ma nadzieję, że choć rząd dał ludziom prawo do wcześniejszego przechodzenia na emeryturę, bo „przecież Polacy nie mogą pracować do śmierci", to nie będą oni z tego prawa korzystać.

Zapłaci wyborca, nie rząd

Możliwe, że gdyby nie obietnica wcześniejszej emerytury i 500+, PiS nie wygrałby wyborów. PO zapłaciła przy urnach za podwyższenie wieku emerytalnego. Część wyborców zapamięta też jej: „tego nie da się sfinansować", w kontekście zapowiedzi wprowadzenia programu 500+. A że piętrzy to problemy na rynku pracy i w dużej części finansowane jest z długu? W chwilach słabości zdaje się to docierać do przynajmniej niektórych polityków partii rządzącej. Tyle że w horyzoncie 30, 40 czy 50 lat myślą bardzo rzadko. Zaraz wraca perspektywa najbliższych wyborów. Przecież z konsekwencjami krótkoterminowych decyzji i tak za kilkadziesiąt lat będą się zmagać inni politycy. I nasze dzieci. A może nawet wnuki.

Lekkie uśmieszki wśród dziennikarzy wzbudziła prezentacja „Długookresowych scenariuszy wzrostu gospodarczego w Polsce" przygotowana przez Ministerstwo Finansów. No bo co można wiedzieć o tempie wzrostu PKB za 50 lat, jeśli często nie da się go zaplanować na następny rok. Żeby daleko nie szukać: w ustawie budżetowej na 2018 r. zapisano 3,8 proc. wzrostu, ale minister finansów Teresa Czerwińska trzyma kciuki za znacznie więcej, bo 5 proc.

Wróćmy jednak do przyszłości. Pewnie to naiwne, ale odpowiedzialni politycy powinni myśleć nie tylko o tu i teraz, o najbliższych wyborach, ale też o tym, co z państwem, społeczeństwem, gospodarką będzie się działo za lat kilkadziesiąt. Takich polityków ze świecą szukać. Liczy się bieżący interes polityczny. Każdy przejaw myślenia w dłuższym horyzoncie czasowym warto więc pochwalić, a już na pewno zauważyć. I tyle dobrego o rządzie. Dalej będzie raczej gorzko.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
„Niezauważalna poprawka" zaostrza sankcje USA wobec Rosji
Gospodarka
Nowy świat – stare problemy, czyli dlaczego potrzebujemy Rzeczpospolitej Babskiej
Gospodarka
Zagrożenie dla gospodarki. Polaków szybko ubywa
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje