Czwartek zapowiada się kolejnym trudnym dniem na warszawskim parkiecie. Indeks dużych spółek traci na starcie około 44 pkt., czyli zniżkuje do poziomu przy 2150 pkt. Ostatnio w tym miejscu WIG20 był w połowie lipca. Dzisiejszy start sesji i wczorajszy rezultat WIG20 mamy dają łącznie około 100 pkt. spadku na indeksie dużych spółek. Przypomnijmy, że w środę WIG20 spadł o 2,4 proc. W środę kolor czerwony rozlał się właściwie po wszystkich giełdach. Dla przykładu niemiecki DAX kończył sesję spadkiem o 2,21 proc.
W czwartek z rana na europejskich parkietach znów dominuje kolor czerwony, co można tłumaczyć, poza napięciem na linii Rzym-Bruksela, fatalną sesją w Stanach Zjednoczonych. S&P500 kończył handel spadkiem o 3,3 proc., czyli także zawrócił do pułapu z lipca. Jeszcze więcej stracił Nasdaq - aż 4,44 proc. "Najmocniej spadały spółki z sektora FAANG, a przecena tego sektora jest śmiertelnie groźne dla funduszy inwestycyjnych. W wielu ich portfelach 30 proc. zawartości to właśnie te spółki" - zwraca uwagę w porannym komentarzu Piotr Kuczyński z DI Xelion. Wyprzedaż nie ominęła również Azji. Japoński Nikkei spadł o 3,9 proc.
„Wczorajsza przecena w USA i dzisiejsza w Azji da paliwo niedźwiedziom, więc sesje rozpoczną się od spadku indeksów, ale w drugiej części dnia powinno pojawić się czekania na odbicie w USA (bardzo prawdopodobne po wczorajszej panice), co może pomóc bykom w Europie" – pisze Kuczyński. Po kwadransie na GPW sytuacja nieco się uspokoiła, a WIG20 zdołał odrobić około 20 pkt.
Rynek walutowy zachowuje się znacznie spokojniej, złoty nawet lekko się umacnia. Dolar kosztuje 3,73 zł, a euro 4,31.
Marek Buczak: odreagowanie na giełdach za kilka tygodni
Na rynkach pojawił się strach. S&P 500 podczas ostatniej sesji stracił ponad 3 proc. Z kolei niemiecki DAX, który ma bardzo duże znaczenie dla GPW, stracił wczoraj ponad 2 proc. Dziś spadki są kontynuowane. Czy warto bić na alarm? Zapytaliśmy ekspertów.