Na głównym rynku GPW notowanych jest 461 spółek, w tym 51 zagranicznych (kryterium to kraj zarejestrowania spółki). Te spoza Polski, mimo niewielkiej reprezentacji na GPW, są wyceniane na 630 mld zł i odpowiadają za połowę kapitalizacji całego naszego rynku (1,23 bln zł). Tak duża kapitalizacja zagranicznych firm to zasługa Banco Santander i UniCreditu, które wyceniane są odpowiednio na 323 mld zł i 120 mld zł. Do tych banków dochodzą kolejne dwie notowane w dual listingu firmy: CEZ (48 mld zł) i MOL (35 mld zł).

Giełda przekonuje, że od wielu lat przedstawia ofertę nowym spółkom z regionu. – Dostrzegamy zainteresowanie debiutem emitentów z Ukrainy. Jednak możliwość przeprowadzenia IPO w znacznym stopniu uzależniona jest od czynników rynkowych – mówi Izabela Olszewska, członek zarządu GPW.

A rynek nie sprzyja – od początku 2018 r. oferty na GPW były warte tylko 311 mln zł i zadebiutowało zaledwie dziesięć firm. – Teraz nie widzimy zagranicznych spółek, które mogłyby niebawem wejść na GPW. Rynek IPO sam w sobie jest obecnie trudny, nawet dla polskich firm. W ubiegłym roku było kilka zagranicznych, które mogły zadebiutować na GPW, ale ostatecznie udało się to, z niezłym skutkiem, Novaturasowi – mówi Jan Rekowski, dyrektor w DM PKO BP.