Wall Street: Na giełdzie wreszcie da się zarobić

Hossa trwa w najlepsze. WIG ma szansę na pobicie rekordu wszech czasów – wieszczą analitycy. Powodzenie zależy jednak od Wall Street.

Aktualizacja: 27.01.2017 06:19 Publikacja: 26.01.2017 19:39

Akcje spółek na Wall Street drożeją już od 7 lat. Od jesieni ubiegłego roku wzrosty przyspieszyły.

Akcje spółek na Wall Street drożeją już od 7 lat. Od jesieni ubiegłego roku wzrosty przyspieszyły.

Foto: PAP/EPA

Na warszawskim parkiecie znowu powiało optymizmem. Po przebiciu symbolicznego poziomu 2000 punktów WIG20 urósł w środę o ponad 3 proc., kontynuując wzrostową passę również w czwartek. Analitycy i inwestorzy, przyzwyczajeni do marazmu na GPW, zgodnie powtarzają, że taki wzrost to w ostatnich latach nieczęsty widok. Głęboki oddech mogą wziąć nie tylko właściciele akcji, ale też posiadacze jednostek funduszy inwestycyjnych.

W ciągu ostatnich trzech miesięcy indeks grupujący największe spółki – WIG20 – zyskał ponad 17 proc. Wskaźnik giełdowych średniaków – mWIG40 – podskoczył w tym czasie o niespełna 15 proc.

Tajemnica giełdowych zwyżek

Eksperci twierdzą, że świetna koniunktura na warszawskiej giełdzie to w dużej mierze zasługa inwestorów zagranicznych, którzy po długiej nieobecności wrócili do zakupów nad Wisłą.

Część obserwatorów wskazuje, że rynek dobrze przyjął też środową zapowiedź wiceministra finansów Leszka Skiby o zmianach w OFE. Zapowiedział on likwidację tzw. suwaka bezpieczeństwa. Chodzi o obowiązującą od 2013 r. zasadę, zgodnie z którą dziesięć lat przed osiągnięciem przez oszczędzającego w OFE wieku emerytalnego jego pieniądze stopniowo były przenoszone do ZUS na specjalne subkonto. Suwak bezpieczeństwa miał zapewnić ochronę emerytur na wypadek nieprzewidzianych załamań na rynku. Teraz rząd zapowiada, że wraz z przekształceniem otwartych funduszy emerytalnych w emerytalne fundusze inwestycyjne suwak zniknie. Oznacza to mniejszą podaż akcji na giełdzie. Zmiany mają wejść w życie już na początku przyszłego roku.

Co dalej z koniunkturą na rynku? Krajowi analitycy są zgodni, że kapitał zagraniczny może uznać nasz rynek za nadal atrakcyjny ze względu na ciągle relatywnie niskie wyceny i wzrost płynności obrotu.

– Istnieją więc realne szanse na pobicie w tym roku przez WIG historycznego rekordu – ok. 67 tys. punktów, a dla WIG20 zdecydowane przebicie 2500 punktów. Jednak bardzo dużo zależy od koniunktury na rynkach zagranicznych, zwłaszcza Wall Street. Jeśli tam nie nastąpi załamanie hossy, to można być spokojnym o koniunkturę na GPW – mówi Alfred Adamiec, zarządzający aktywami w Niezależnym Domu Maklerskim.

Podobnie uważa TomaszMatras, zastępca dyrektora inwestycyjnego ds. akcji w Union Investment. – Do zwyżek WIG, czyli szerokiego rynku, przyczynił się transfer kapitału z obligacji do funduszy ETF inwestujących w Polsce. Oczekuję, że pozytywne nastawienie do ryzykownych aktywów się utrzyma i cały ten rok okaże się dobry dla akcji – prognozuje. Szacuje, że fundusze akcji polskich – uniwersalne oraz małych i średnich spółek – zarobią w tym roku nawet 10–12 proc.

Efekt Wall Street

Wzrostów na GPW nie byłoby bez hossy na najważniejszym światowym rynku – Wall Street.

Przez ostatnie trzy miesiące nowojorski indeks Dow Jones Industrial zyskał ponad 10 proc. Paliwem do zwyżek okazały się dla niego nadzieje na to, że administracja Donalda Trumpa doprowadzi do przyspieszenia wzrostu gospodarczego w USA. Indeks mocno wystrzelił w górę od dnia wyborczego zwycięstwa Trumpa i wyhamował dopiero w połowie grudnia. Po zaprzysiężeniu nowego prezydenta znów zaczął przyspieszać, a w środę przekroczył poziom 20 tys. pkt. W ostatnich miesiącach bił rekord za rekordem, podobnie jak S&P 500 i Nasdaq Composite. Historyczna prawidłowość znana jako cykl prezydencki sugeruje, że pierwszy i drugi rok kadencji nowego prezydenta powinny być słabsze dla giełd niż jej druga połowa. Plany Trumpa dotyczące podatków i wielkiego programu modernizacji infrastruktury będą musiały zyskać akceptację Kongresu, a pierwszy parlamentarny sprawdzian w tych kwestiach może nastąpić już w marcu. Część analityków patrzy więc sceptycznie na perspektywy zwyżek na amerykańskich giełdach po pierwszym kwartale.

Optymizm, który ożywiał giełdy amerykańskie, panuje też na azjatyckich parkietach. Japoński indeks Nikkei 225 zyskał przez trzy miesiące około 11 proc., do czego przyczyniło się osłabienie jena do dolara. Jednak Hang Seng, główny indeks giełdy w Hongkongu, tracił od wyborów aż do końcówki grudnia. Później się odbił i jest na podobnym poziomie jak trzy miesiące temu. Chiński indeks Shanghai Composite rósł w listopadzie, po wyborach w USA. W grudniu zaliczył korektę, a obecnie jest na poziomie z pierwszej połowy listopada.

Polska ma dobre perspektywy

W prognozach na 2017 r. dotyczących rynków wschodzących Polska znajduje się na dalszym planie, ale można też znaleźć bardzo pozytywne opinie na temat perspektyw naszego rynku. I tak np. analitycy Goldman Sachs w swoich siedmiu najważniejszych rekomendacjach inwestycyjnych na 2017 r. proponują trzymanie w portfelach akcji polskich, brazylijskich oraz indyjskich. Argumentują oni m.in., że te rynki mogą znaleźć się wśród najmniej pokrzywdzonych przez zawirowania związane z polityką administracji Trumpa. W listopadzie wskazywali zaś, że polskie i tureckie akcje należą do najbardziej niedowartościowanych na rynkach wschodzących.

Analitycy Bank of America Merrill Lynch umieścili w grudniu Polskę na szóstym miejscu swojej listy najlepszych rynków wschodzących na 2017 r.

Za nami znalazły się m.in. Brazylia, Turcja, RPA i Meksyk. Lepiej od naszego kraju prezentują się zaś: Korea Płd., Rosja, Chiny, Indie oraz Indonezja. Merrill Lynch zaleca też trzymanie złotego, gdyż istnieją spore szanse, że będzie się on umacniał.

Zdaniem wielu analityków na korzyść polskiego rynku przemawia przede wszystkim sytuacja gospodarcza. Choć wzrost PKB zwalniał w ostatnich kwartałach, to wciąż prezentuje się dobrze na tle większości państw Europy, a perspektywy na 2017 r. są raczej dobre. Tym, co może odstręczać inwestorów zagranicznych od lokowania pieniędzy na polskim rynku, jest jednak ryzyko polityczne.

Opinia

Alfred Adamiec, zarządzający aktywami w Niezależnym Domu Maklerskim

Kapitał zagraniczny zapewne okazał się katalizatorem zwyżek, które zaczęły się nie teraz, ale w połowie listopada. I z tego powodu ostatnie dwa miesiące cechowały większe zwyżki WIG20 niż indeksów mniejszych spółek. Teraz natomiast włącza się szerszą ławą grono inwestorów krajowych. Ale wiele wskazuje na to, że to dopiero początek tego procesu. A kapitał zagraniczny może uznać nasz rynek za nadal atrakcyjny ze względu na ciągle relatywnie niskie wyceny i wzrost płynności obrotu. Istnieją więc realne szanse na pobicie w tym roku przez WIG historycznego rekordu (ok. 67 tys. punktów), a w przypadku WIG20 zdecydowane przebicie 2500 punktów.

Na warszawskim parkiecie znowu powiało optymizmem. Po przebiciu symbolicznego poziomu 2000 punktów WIG20 urósł w środę o ponad 3 proc., kontynuując wzrostową passę również w czwartek. Analitycy i inwestorzy, przyzwyczajeni do marazmu na GPW, zgodnie powtarzają, że taki wzrost to w ostatnich latach nieczęsty widok. Głęboki oddech mogą wziąć nie tylko właściciele akcji, ale też posiadacze jednostek funduszy inwestycyjnych.

W ciągu ostatnich trzech miesięcy indeks grupujący największe spółki – WIG20 – zyskał ponad 17 proc. Wskaźnik giełdowych średniaków – mWIG40 – podskoczył w tym czasie o niespełna 15 proc.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Giełda
Podwójny szczyt WIG20 i spadki w USA
Giełda
WIG20 próbuje powalczyć o 2500 pkt
Giełda
NYSE będzie działać 24/7? To byłaby prawdziwa rewolucja
Giełda
WIG20 znów nie może sforsować poziomu 2500 pkt
Giełda
Łowy na dywidendy czas rozpocząć