Banki szybciej zamykają oddziały

Pandemia przyśpieszyła trwające od lat redukowanie liczby placówek i etatów. Kolejny bodziec to walka o zmniejszenie kosztów.

Publikacja: 07.06.2020 21:00

Banki szybciej zamykają oddziały

Foto: Adobe Stock

Banki zmniejszają od lat liczbę placówek w wyniku spadku ich popularności i rozwoju cyfryzacji. Za tym idzie zredukowanie zatrudnienia, prowadzące do obniżki kosztów działania. Polskie banki, mimo że już są efektywne kosztowo, będą jeszcze bardziej zmotywowane do szukania oszczędności ze względu na cięcie stóp procentowych bijące w zyski.

Podwójna motywacja

Na koniec lutego w bankach było 156 tys. etatów, o 20,9 tys. mniej niż na koniec 2010 r., co oznacza spadek o 11,8 proc. Oprócz malejącej liczby etatów widoczne jest jeszcze inne zjawisko – zmienia się struktura zatrudnienia – przybywa pracowników w centralach, ale w oddziałach jest ich coraz mniej. To, że za redukcję liczby zatrudnionych w sektorze odpowiadają oddziały, widać też po malejącej ich liczbie. Z końcem 2012 r. KNF zmieniła metodologię jej określania i od tego czasu wszelkiego rodzaju placówek banków (oddziałów, filii, przedstawicielstw i innych) ubyło o 3,17 tys., czyli 20,6 proc., i jest ich 12,2 tys. Jednocześnie rosły aktywa i wskaźnik pokazujący wartość aktywów na liczbę etatów czy placówek szedł w górę.

Przyspieszenie transformacji cyfrowej widać już teraz. PKO BP, który ma 1100 oddziałów, mógłby do końca roku zamknąć około 100 placówek najmniej uczęszczanych przez klientów. – Teraz, gdy w sektorze bankowym nastąpiło szybkie przejście z dotychczasowego modelu oddziałowo-zdalnego na zdalno-oddziałowy, cyfryzacja musi jeszcze przyspieszyć – mówił na początku maja Zbigniew Jagiełło, prezes PKO BP. Niemal wszystkie banki chwaliły się w I kw. dużym wzrostem aktywności klientów w bankowości mobilnej i internetowej.

Ale zmiany nie dotyczą tylko placówek czy bankowości cyfrowej, a także sposobu działania instytucji finansowych. Idea Bank przyznał, że jest pozytywnie zaskoczony efektywnością pracy zdalnej i po zakończeniu pandemii planuje, aby udział pracowników korzystających z pracy zdalnej w trybie zmiennym (parę dni z biura, parę zdalnie) sięgnął 40 proc. Pozwoli to na zmniejszenie liczby pracowników w biurach i da dodatkowe oszczędności.

– Banki będą transformowały się szybciej, ale też rozwój sytuacji po ustaniu epidemii będzie zależał przede wszystkim od preferencji konsumentów, gdyż nie ma obecnie powodów do nadzwyczajnie szybkiego działania – ocenia Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ.

Dodaje, że doświadczenia kryzysowe z momentu wprowadzenia restrykcji pokazują, że wdrożenia technologiczne zajmujące wcześniej wiele miesięcy w bankach da się wprowadzić w zaledwie parę tygodni. – Banki przyznają, że będą tam, gdzie ich klienci. Jeśli rzadziej będą przychodzić do oddziałów, będą one zamykane. Pandemia spowodowała, że sporo osób, które nie korzystały wcześniej z bankowości mobilnej czy internetowej, spróbowało tego kontaktu z bankiem i dało się przekonać do zdalnej obsługi. Doszło też do przyspieszenia rozwoju bankowości cyfrowej w zakresie produktów, bo banki wprowadzają kolejne, które wcześniej obsługiwane były tylko w placówkach, np. hipoteki, wdrażają też rozwiązania służące uwierzytelnieniu klientów – wyjaśnia analityk.

Mniej i mniejsze

– Obecnie wiele placówek świeci pustkami, ich utrzymywanie mija się z celem. Jeśli bankowi zależy na zwiększeniu świadomości wśród klientów, można to zrobić innymi sposobami – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM. Dodaje, że dla wielu klientów wizyta w placówce jest ostatecznością, wolą kontaktować się z bankiem przez telefon czy internet. Wizyta w oddziale to często skutek tego, że czegoś nie dało się załatwić online, a to jest postrzegane wręcz jako „wina banku".

– Klienci nie są zadowoleni, że zmusza się ich w XXI w. do wizyty w oddziale. O ile jeszcze w przypadku kredytu hipotecznego jest to zrozumiałe, o tyle np. w celu zakupu produktu inwestycyjnego czy złożenia reklamacji niekoniecznie – mówi Materna. Ocenia, że sieć będzie ograniczana, nawet może nie jeśli chodzi o samą liczbę placówek, ale pod względem ich kosztów – oddziały mogą być zmniejszane, będą działać krócej i ze zredukowaną obsadą.

Banki zmniejszają od lat liczbę placówek w wyniku spadku ich popularności i rozwoju cyfryzacji. Za tym idzie zredukowanie zatrudnienia, prowadzące do obniżki kosztów działania. Polskie banki, mimo że już są efektywne kosztowo, będą jeszcze bardziej zmotywowane do szukania oszczędności ze względu na cięcie stóp procentowych bijące w zyski.

Podwójna motywacja

Pozostało 91% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ekonomia
Witold M. Orłowski: Słodkie kłamstewka
Ekonomia
Spadkobierca może nic nie dostać
Ekonomia
Jan Cipiur: Sztuczna inteligencja ustali ceny
Ekonomia
Polskie sieci mają już dosyć wojny cenowej między Lidlem i Biedronką
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Ekonomia
Pierwsi nowi prezesi spółek mogą pojawić się szybko