Czas jest taki, że łatwo naruszyć prawa osób, których dotyczą bezprawnie ujawnione ich pandemiczne dane. W końcu epidemiczna sytuacja społeczna jest dosyć nowa, zaskoczyła chyba bez mała wszystkich. Stąd też naruszenia ochrony danych osobowych – zwłaszcza tych wrażliwych – i zasad rządzących przekazywaniem wnioskodawcom informacji publicznych w sferze zdrowia mogą być dosyć częste. Może to powodować nakładanie na winne podmioty przez uprawnione urzędy czy organy jak np. prezesa urzędu ochrony danych osobowych sankcji pieniężnych czy kar upomnienia. Jednocześnie może u pokrzywdzonych rodzić roszczenia odszkodowawcze.

Nie należy zapominać, że sądy administracyjne potwierdziły w swoich wyrokach, że żaden z aktów prawnych, związanych ze stanem pandemii, nie odebrał prawa do informacji publicznej. Jednocześnie uznały, że sprawy z zakresu dostępu do informacji publicznej stanowią kategorię spraw pilnych, i nie podlegają zawieszeniu na podstawie ustawy covidowej. Na koniec trzeba przypomnieć, że prawo do informacji publicznej ma charakter konstytucyjny. Stanowi o tym art. 61 ust. 1 ustawy zasadniczej. Należy mieć nadzieję, że dobrze o tym wiedzą administratorzy danych osobowych oraz zajmujący się udzielaniem informacji publicznych i sprawnie wywiążą się ze swoich obowiązków.

Warto zapoznać się z tekstem Jakuba Dorosza-Kruczyńskiego „Kto ma prawo wiedzieć o chorym urzędniku".