Wartość w euro polskiego eksportu zwiększyła się w pierwszych siedmiu miesiącach roku o 6,5 proc. rok do roku, po 5,7 proc. w samym I półroczu – podał GUS.

Na lipcowe ożywienie w eksporcie wskazywały już wcześniejsze dane GUS dotyczące koniunktury w polskim przemyśle przetwórczym. W lipcu jego produkcja zwiększyła się o 10,3 proc. rok do roku, po 6,8 proc. w czerwcu. Część ekonomistów wiązała to m.in. z zakończeniem przestojów urlopowych w fabrykach motoryzacyjnych. Tę hipotezę zdaje się potwierdzać to, że w lipcu wyraźnie przyspieszył eksport do Niemiec, dokąd trafia lwia część produkowanych w Polsce części samochodowych. Po lipcu sprzedaż towarów do Niemiec była o 9,8 proc. większa niż w podobnym okresie poprzedniego roku, podczas gdy po czerwcu wzrost wynosił 8,7 proc. rok do roku. W efekcie udział tego kraju w polskim eksporcie zwiększył się do 28 proc., z 27,2 proc. w pierwszych siedmiu miesiącach ub.r.

Mimo kwitnącego eksportu deficyt Polski w handlu towarowym zwiększył się z 1,2 mld euro po czerwcu do 1,6 mld euro po lipcu. Jeszcze szybciej niż eksport rośnie bowiem import. W pierwszych siedmiu miesiącach zwiększył się o 8,7 proc. rok do roku, po 7,9 proc. w I półroczu. To może być częściowo efekt wzrostu cen surowców energetycznych. Wskazuje na to mocne przyspieszenie importu z Rosji.