Irena Lasota: Bobby nie zginął, tylko Wam się śniło

Na moim horyzoncie dzieją się nieprzyjemne rzeczy. Prezydent Trump rzucił pod adresem „Brygady", czyli czterech „postępowych" kongresmenek, hasło: „Wracajcie do siebie", które daje się odczytać jako: „Won, jak wam się nie podoba" lub „Murzyni do Afryki". Nie jest to, jak niektórzy komentują, podobne do antyimigranckich haseł w Europie, bo trzy z czterech wyganianych przez Trumpa kobiet urodziły się w Ameryce, natomiast żadna z nich nie jest biała.

Publikacja: 26.07.2019 17:00

Irena Lasota: Bobby nie zginął, tylko Wam się śniło

Foto: AFP

Kwestia imigrantów, emigrantów czy uchodźców wygląda w USA inaczej niż w Europie. Tu nikt poza Indianami nie może się pochwalić, że jest rdzenny. Chociaż Trump brzmi czasami, jakby przypłynął do Ameryki wraz z Kolumbem, to jego dziadek imigrował w wieku 16 lat z Niemiec, a matka w wieku 18 lat ze Szkocji; ma on więc krótsze amerykańskie korzenie niż jedna z „Brygady" – Ayanna Pressley.

Cztery brygadzistki są radykalnie lewicowe i Partia Demokratyczna próbowała uprzednio przywołać je do porządku, ale po ataku Trumpa już tego nie  robi, a panie – o których hasłach politycznych jestem jak najgorszego zdania – korzystają, by zabłysnąć w okresie, nie wiadomo jak długim, swojej świetności. To, co jest bardzo przykre – poza tym, że prezydent zachowuje się w niegodny tego stanowiska, obrzydliwy sposób – to to, że polityczni wrogowie Trumpa wydają się zadowoleni z tego, że zachowuje się on tak, a nie inaczej, bo być może zmobilizuje to część opinii publicznej do głosowania przeciw niemu.

Atmosfera polityczna wydaje się mocno chaotyczna, aczkolwiek dziś modne jest słowo „spolaryzowana", które ma być kluczem do objaśnienia tego, co nie daje się objaśnić jednym słowem, takim na przykład jak „populizm". Jedni czekają na dalsze rozbicie sceny politycznej, inni na Godota, który przyjdzie, wszystko załatwi i będzie po staremu. Albo ogłosi, że ostatnich kilka lat to był sen, a teraz wszyscy się obudzą. Tak kiedyś zrobiono w serialu „Dallas".  Zabito jednego z bohaterów i przez rok go nie było, życie toczyło się dalej, wdowa wyszła powtórnie za mąż, ale oglądalność serialu spadała, więc nagle Bobby wrócił i wszyscy pogodziliśmy się z tym, że ostatni rok był snem, a teraz wracamy na jawę.

Trudno powiedzieć, że istnieją prawdziwe partie. Z jednej strony jest obóz demokratów – podzielony, bez przywódców i bez programu, bo jednak „Każdy byle nie Trump" trudno nazwać programem. Z drugiej jest obóz republikanów, czyli obóz Trumpa – zjednoczony wokół swojego przywódcy, który nie ma programu, bo jednak „Żeby Ameryka była znów wielka" trudno nazwać programem.

150 lat temu Partia Republikańska Abrahama Lincolna, określała się jako postępowa, walczyła o równouprawnienie Murzynów; dziś republikanie bronią Trumpa przed oskarżeniami o rasizm.

W obecnych czasach partia określiła się jako konserwatywna i dziesięć lat temu doszła w niej do głosu frakcja zwana Tea Party, nawiązująca do rewolucji, która zaczęła się wedle legendy od wrzucenia w 1773 roku ładunku herbaty do zatoki w Bostonie pod hasłem „Precz z podatkami bez przedstawicielstwa". Tea Party powstała w opozycji do polityki prezydenta Obamy zwiększania podatków, budżetu i deficytu. Jednym z haseł, którymi Trump zjednał sobie konserwatystów, była redukcja zadłużenia i ograniczenie wydatków. Jednak zadłużenie USA wrosło o 23 proc. w 2018 r., a wydatki nie zostały ograniczone.

Kilka dni temu Trump i przywódcy obu partii podpisali porozumienie budżetowe anulujące w praktyce wszystkie zwycięstwa republikanów w polityce fiskalnej. Stąd tytuły w mediach: „22 lipca – dzień zgonu »Tea Party«".

PS W poprzednim felietonie pisałam o jeziorze Anna. Zachwycałam się, że jezioro takie ciepłe, bo woda ogrzewała się, chłodząc elektrownię atomową. Felieton pisałam na plaży, i potem z trudem znalazłam pizzerię, z której mogłam go wysłać. Zaraz potem zobaczyłam wielki napis, że nie można kąpać się w jeziorze, bo opanowały je wyjątkowo złośliwe algi, które właśnie kwitną (?), wytwarzając trujące toksyny. A wszystko dlatego, że woda jest w tym roku nadzwyczajnie, jak nigdy przedtem, gorąca. Wpadłam więc w ekologiczny popłoch i wróciłam do domu.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Kwestia imigrantów, emigrantów czy uchodźców wygląda w USA inaczej niż w Europie. Tu nikt poza Indianami nie może się pochwalić, że jest rdzenny. Chociaż Trump brzmi czasami, jakby przypłynął do Ameryki wraz z Kolumbem, to jego dziadek imigrował w wieku 16 lat z Niemiec, a matka w wieku 18 lat ze Szkocji; ma on więc krótsze amerykańskie korzenie niż jedna z „Brygady" – Ayanna Pressley.

Cztery brygadzistki są radykalnie lewicowe i Partia Demokratyczna próbowała uprzednio przywołać je do porządku, ale po ataku Trumpa już tego nie  robi, a panie – o których hasłach politycznych jestem jak najgorszego zdania – korzystają, by zabłysnąć w okresie, nie wiadomo jak długim, swojej świetności. To, co jest bardzo przykre – poza tym, że prezydent zachowuje się w niegodny tego stanowiska, obrzydliwy sposób – to to, że polityczni wrogowie Trumpa wydają się zadowoleni z tego, że zachowuje się on tak, a nie inaczej, bo być może zmobilizuje to część opinii publicznej do głosowania przeciw niemu.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Portugalska rewolucja goździków. "Spotkałam wiele osób zdziwionych tym, co się stało"
Plus Minus
Kataryna: Ministrowie w kolejce do kasy
Plus Minus
Decyzje Benjamina Netanjahu mogą spowodować upadek Izraela
Plus Minus
Prawdziwa natura bestii
Plus Minus
Śmieszny smutek trzydziestolatków