– Wyższe grzywny mogą utrudniać adwokatom wykonywanie zadań – hamować ich aktywność, np. w zgłaszaniu dowodów. Niestety sędziowie są różni i nie da się wykluczyć nadużywania tego narzędzia. To zresztą odwracanie uwagi od niewydolności sądownictwa – uważa z kolei Jakub Jacyna, rzecznik Warszawskiej Rady Adwokackiej.
Sędzia Robert Zegadło, sekretarz Komisji Kodyfikacyjnej, tłumaczy, że grzywny trzeba urealnić, by skuteczniej dyscyplinowały uczestników procesów.
Dwudziestokrotny wzrost grzywny to nie jest jednak jedyny pomysł na dyscyplinowanie uczestników procesu. Jeszcze dalej poszli posłowie PiS. Z ich inicjatywy do laski marszałkowskiej trafił projekt, który zakłada karanie nawet dziekana izby adwokackiej (radcowskiej), jeśli nie zareaguje na zawiadomienia sądu o rażącym naruszeniu obowiązków procesowych przez prawnika.
Na pociechę Zbigniew Wrona, wiceminister sprawiedliwości, powiedział wczoraj „Rz”, że będzie miarkował tę „podwyżkę”. Dodał jednak, że limit grzywny, od lat niezmieniany, musi być podwyższony, a zresztą sędziowie rzadko sięgają po te najsurowsze.
Grzywny mogą być wyjątkowo niezbędne, np. do dyscyplinowania świadków, ale nie w stosunku do adwokatów – nie tędy droga. Nigdy nie miałem z tym kłopotów, a występuję przed sądami często, od ponad 20 lat. Autorytet sędzia buduje przede wszystkim dobrym przygotowaniem się do rozprawy, sprawnym prowadzeniem procesu. Wtedy żaden pełnomocnik nie pozwoli sobie na zachowania wymagające sięgania po grzywny. Równocześnie zaś adwokat dobrze wykonujący zawód nie ma powodu obawiać się grzywny.