Celowały w tym zwłaszcza organizacje partyjne i środowiskowe potępiające kolejne odmiany wrogów socjalizmu. W lubelskiej uchwale wytyka się jednak panu konkretne działania – a raczej zaniechania. Jest wiele bardzo poważnych zarzutów.
Są nieprawdziwe. Jest dokładnie odwrotnie. Wystarczy odwiedzić stronę internetową, na której dokumentuję swoją działalność. W uchwale zarzuca mi się np. brak krytycznej reakcji na spektakularne zatrzymania osób, przeciwko którym były prowadzone postępowania karne. Tymczasem interweniowałem w sprawie zatrzymania byłego ministra skarbu Emila Wąsacza i innych teatralnych zatrzymań. Skierowałem także wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o poddanie zatrzymań kontroli sądowej. W kolejnym wniosku do TK, złożonym po zatrzymaniu kardiochirurga Mirosława G., zakwestionowałem prawo do stosowania kajdanek i prowadnic przez funkcjonariuszy CBA. W wystąpieniu do szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego domagałem się wyjaśnienia okoliczności śmierci Barbary Blidy. Od ministra sprawiedliwości żądałem m.in. informacji o stosowaniu tymczasowego aresztowania. Takich wystąpień – do komendanta głównego policji, do szefa CBA, do ministra sprawiedliwości – było oczywiście więcej.
Uchwała zarzuca panu, że nie krytykował pan sądów 24-godzinnych, tzw. aresztów wydobywczych czy wypowiedzi osób publicznych nazywających środowisko sędziowskie „frontem obrony przestępców”, natomiast atakował Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy, sądy i adwokaturę. Czym pan się naraził adwokatom, że podjęli taką uchwałę?
Krytykuję pewne praktyki środowisk lekarskich, adwokackich, sędziowskich, zadziałał więc mechanizm solidarności zawodowej. Bardzo szanuję zawód adwokacki, który zresztą kiedyś chciałem wykonywać. Mam wśród adwokatów wielu przyjaciół. Ten zawód, który reprezentowali kiedyś tak wybitni przedstawiciele palestry jak Władysław Siła-Nowicki, Jan Olszewski, Tadeusz de Virion, Edward Wende czy Krzysztof Piesiewicz, ratujący jej honor w czasach PRL, jest podporą wymiaru sprawiedliwości. Niestety, z chwilą transformacji wymiar sprawiedliwości nie uzdrowił się, a wielu adwokatów z tego korzysta, źle rozumiejąc swoją funkcję. Kiedyś zorganizowałem Porozumienie Organizacji Zawodów Prawniczych, z adwokatami na czele, uważam bowiem, że powinni oni wziąć współodpowiedzialność za obecny stan wymiaru sprawiedliwości. W mojej ocenie samorząd adwokacki nie spełnia swojej podstawowej funkcji, jaką jest przestrzeganie moralnych standardów tego zawodu zaufania publicznego. Utrzymuje długie aplikacje, utrudnia dostęp do zawodu. Nie jest też zainteresowany reformą wymiaru sprawiedliwości, gdyż jest wymierzona w jego korporacyjne interesy. Prawo stowarzyszania się nie powinno zatem oznaczać obowiązku przynależności do jednej tylko korporacji.
Lubelscy adwokaci apelują do pana o ustąpienie. Jak pan ocenia takie apele?
Tego rodzaju napaści potwierdzają tylko słuszność tego, co robię.