Ostatnio adwokat Rafał Wypiór, występując w procesie niegdysiejszego ministra sprawiedliwości, wywiódł pogląd, że żyjemy w demokracji medialnej, gdzie wszystko jest relacjonowane i komentowane nie tylko przez dziennikarzy, lecz również w blogach polityków, wypowiedziach internautów. Uwzględniając te okoliczności, uczestnik debaty publicznej może radykalizować język sporu, posługiwać się przesadą, gdyż poetyka relacji prasowych i postprasowych (komentarze internautów, blogi) jest często bardzo ostra. Obrywa każdy, kto, choćby przez przypadek, zostanie zassany w medialny przekaz. Dotyczy to również adwokatów, którzy stają w świetle jupiterów, i nie widzę powodów do immunitetu.
Obrońca w procesie karnym musi akceptować ostrą krytykę, bo często ma zaburzoną ocenę własnych poczynań. Trudniej dostrzec mu niestosowność czy nawet naganność zachowania. Wszak pomaga człowiekowi, który w bezpośredniej relacji wcale nie zachowuje się jak szef mafii, bezwzględny handlarz narkotykami czy morderca. Najczęściej ma żonę i małe dziecko, które kiepsko znosi nieobecność taty w domu.
Oskarżony widziany “od kuchni” to najczęściej miły człowiek, który twierdzi, że nawet jeśli zbłądził, to teraz wszystko będzie inaczej. W takiej sytuacji bardzo łatwo o poszukiwanie kontrowersyjnych rozwiązań w celu ratowania klienta. Proces motywacyjny jest uwarunkowany potrzebą pomocy jednostce, nie zaś potrzebą współuczestnictwa w realizowaniu idei sprawiedliwości. Adwokatowi łatwiej zatem realizować interes klienta kosztem interesu ogółu, bo klient jest miły, ma cierpiącą rodzinę i albo mówi, że jest niewinny, albo że to się już więcej nie powtórzy.
Tymczasem wymiar sprawiedliwości jest zimny, bezduszny i materializuje się w smutnym, szarym budynku sądu... Kiedy adwokat dąży na przykład do nieuzasadnionego przedłużenia procesu albo zezwala klientowi na takie działania, to niejednokrotnie przekracza granice gry procesowej właśnie z powodu braku stosownego stopnia samoświadomości. Reagując na słowa krytyki, trzeba o tym pamiętać. Dziennikarze, osoby publiczne, najróżniejsi komentatorzy inaczej widzą proces, a ich postrzeganie rzeczywistości nie jest zaburzone relacją z klientem. Mogą mieć rację i warto poznać ich stanowisko.
Adwokaci muszą się również pogodzić z tym, że ich zawód sprzyja powstawaniu sytuacji, w których dokonanie wyboru będzie bardzo trudne, a każda decyzja może być przedmiotem publicznej debaty, w której padną ostre słowa. Adwokaci „frontowi”, którzy zajmują się prowadzeniem procesów cywilnych i karnych, mają takich problemów mnóstwo.
Przykład z mojej praktyki: wspólnik sprawcy prosi o zajęcie się sprawą aresztowanego już towarzysza i płaci mi za to. Przychodzę do aresztu i dowiaduję się, że mój nowy klient już obciążył tego, który właśnie zapłacił mi wynagrodzenie. Co czynić w takiej sytuacji? Czy ujawnić zleceniodawcy, że wkrótce zostanie zatrzymany, i umożliwić ewentualną ucieczkę, czy przez zaniechanie trzymać stronę prokuratora? Jeśli ujawnię pozyskane informacje i dzięki temu przestępca się ukryje, a sprawą zainteresują się media, to niewątpliwie posypią się skrajnie niekorzystne komentarze. Jeśli zaś będę milczał, to człowiek może trafić do więzienia.