Koniec z kserowaniem i fotografowaniem dokumentów ze śledztwa smoleńskiego przez rodziny ofiar katastrofy i ich pełnomocników. Decyzja zapadła po wycieku informacji zawartych w 57 tomach akt śledztwa. A wszystko to dla dobra sprawy.

Wielu pyta, czy prokuratura może tak dalece ingerować w prawa najbliższych, których dotyczy śledztwo. Kwestie te reguluje [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=000F71944C608AFCDECEE1B07AF23F77?id=75001]kodeks postępowania karnego[/link] w art. 156. Na etapie postępowania przygotowawczego, w którym prokurator jest gospodarzem śledztwa, ma on prawo zabronić nie tylko kserowania czy fotografowania akt, ale nawet wglądu do nich. Strona, która nie zgadza się z decyzją śledczego, może złożyć zażalenie. Szanse na wygraną są jednak niewielkie. Dobro śledztwa jest sprawą nadrzędną i jeśli powoła się na nie prokurator, to szansa na zmianę decyzji jest niewielka. Czym innym jest moment końcowego zaznajomienia z materiałami zebranymi w toku śledztwa. Na tym etapie nie może być już mowy o żadnych ograniczeniach.

Sprawa ograniczeń wprowadzonych wobec najbliższych ofiar katastrofy smoleńskiej ma też drugie oblicze. Prokuratura zapowiada postępowanie w sprawie upublicznienia przez dziennikarzy tygodnika „Wprost” materiałów ze śledztwa. Postępowanie ma dotyczyć art. 241 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=635FA72E798CDFFEFD05A88B8381238F?id=74999]kodeksu karnego[/link], który mówi o rozpowszechnianiu bez zezwolenia wiadomości z postępowania przygotowawczego. Czyn ten zagrożony jest karą do dwóch lat pozbawienia wolności.