Zdania ekspertów są podzielone. Jedni uważają, że aplikant jest obrońcą, inni, że nim nie jest. Pytanie prawne jednego z sądów rejonowych w tej kwestii właśnie trafiło do Sądu Najwyższego.
Wątpliwości wypłynęły w sprawie Tomasza W., aplikanta adwokackiego. Podczas przeszukania mieszkania, które zajmował wraz z żoną, znaleziono segregatory z dokumentami związanymi z obroną podejrzanego Ryszarda J. Sęk w tym, że ten był klientem adwokata, którego zastępował właśnie Tomasz W.
Kiedy się o tym dowiedzieli funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (a poinformował ich sam W.), zabezpieczyli dokumenty, spakowali do kopert i przekazali do sądu. Zastosowali w ten sposób art. 225 § 3 kodeksu postępowania karnego. Stanowi on, że jeżeli oświadczenie osoby niebędącej obrońcą budzi wątpliwości, znalezione dokumenty trzeba przekazać do sądu. Nie uznali więc W. za obrońcę w tej sprawie.
Adwokat wraz z aplikantem złożyli zażalenie na zatrzymanie dokumentów. Podnosili, że funkcjonariusze złamali prawo, nie przyjmując oświadczenia aplikanta.
W odpowiedzi na zażalenie prokuratura okręgowa wnosiła o jego nieuwzględnienie. W jej ocenie aplikant nie jest obrońcą, a jego oświadczenie wzbudziło wątpliwości. Obrońcą, w opinii śledczych, jest jedynie adwokat wpisany na listę adwokatów, którego z podejrzanym łączy stosunek obrończy. Natomiast aplikant ma jedynie upoważnienie do zastępowania adwokata, a więc nie ma żadnego stosunku między nim a samym podejrzanym.