Nie szczędzi pan krytyki prezesowi Andrzejowi Zwarze, ale ten ripostuje, że jest pan we władzach palestry od dziewięciu lat i ma na nią wpływ.
Krzysztof Boszko:
Jestem we władzach Naczelnej Rady Adwokackiej od dziewięciu lat – jako zastępca sekretarza i sekretarz. Przy obecnym stylu kierowania adwokaturą miałem jednak ograniczony wpływ na to, co się w niej dzieje. Sekretarz zajmuje się głównie organizacyjnymi i technicznymi kwestiami funkcjonowania prezydium, izb i rad. Często miałem inne stanowisko niż obecny prezes, czemu dawałem wyraz w protokołach posiedzeń. Niestety, władze NRA odeszły od wspólnego wypracowywania decyzji – wiele z nich podejmowanych było z pominięciem organów adwokatury. To był błąd, który osłabił naszą pozycję.
Chce pan teraz objąć stanowisko, które daje większą władzę, ale i odpowiedzialność. Dlaczego?
Dziewięć lat wystarczy, żeby zdobyć doświadczenie i wiedzę potrzebne do wzięcia odpowiedzialności za losy środowiska. Ubolewam nad stanem palestry. Jej kondycja od lat się pogarsza, jesteśmy spychani na margines. Na przełomie lat 80. i 90. nasza profesja cieszyła się ogromnym prestiżem. Dziś jest o wiele mniejszy.