Partner relacji: BDO

Czy deregulacja rynku ubezpieczeniowego jest możliwa i potrzebna? A może zamiast usuwać przepisy, należy je upraszczać? Na te pytania szukali odpowiedzi uczestnicy debaty „Regulacyjny detoks – co zyskamy na deregulacji branży? Jakie korzyści dla klienta oraz w budowaniu konkurencyjności?”, która odbyła się podczas konferencji EKF Ubezpieczenia.

We wprowadzeniu do dyskusji Tomasz Kruzel, dyrektor Departamentu Prawnego w BNP Paribas Cardif, przyrównał regulacje do menu w restauracji – na rynku regulowanym są one nieuniknione, od przystawek w formie rekomendacji, przez dania główne w postaci ustaw, po desery, czyli rozporządzenia. Podkreślił, że rynek ubezpieczeniowy jest jedną z najbardziej regulowanych gałęzi gospodarki.

Ekspert, zastanawiając się, jak mogłaby wyglądać deregulacja, wskazał na historyczne przykłady, że może ona być zarówno ogromnym sukcesem, jak i spektakularną porażką. Przywołał udaną deregulację rynku lotniczego w USA i rynku giełdowego w Wielkiej Brytanii, które przyniosły rozwój rynków i korzyści dla konsumentów, ale też negatywne skutki deregulacji kolei brytyjskich czy rynku finansowego w Japonii. Te skrajne przykłady pokazują, że podejście do zmian w przepisach musi być przemyślane, a perspektywa regulatora, ustawodawcy i uczestników rynku może być diametralnie różna.

Prowadzący debatę Krzysztof Kropidłowski, analityk ds. sektora finansowego w Polityka Insight, na początku zapytał panelistów, czy ich zdaniem deregulacja w UE postępuje zgodnie z obietnicami. Wymowną odpowiedzią był brak podniesionych rąk. Krzysztof Kropidłowski pytał również o cele, jakie powinny przyświecać deregulacji, także w kontekście jakości usług dla klienta. Odpowiadając, uczestnicy debaty wskazywali obszary, gdzie ograniczanie regulacji jest potrzebne, jak też takie, które ich wymagają.

Grzegorz Bronikowski, dyrektor ds. aktuariatu w BDO, mówił o praktycznych i technicznych aspektach regulacji. Zwrócił uwagę na problemy związane ze skomplikowanym raportowaniem. Podkreślił, że spółka należąca do dużej grupy ubezpieczeniowej często musi raportować dane w trzech różnych systemach: według polskich standardów sprawozdawczości, Solvency II oraz IFRS 17. Według Bronikowskiego uproszczenie tych wymogów nie przyniosłoby straty dla klientów, a w dłuższej perspektywie można by rozważyć, wzorem wielu krajów zachodnich, ujednolicenie raportowania w oparciu o standard IFRS 17.

Kolejnym postulatem przedstawiciela BDO było wprowadzenie zasady istotności w kontrolach nadzorczych. Wskazał, że audytorzy często spotykają się z uwagami nadzoru dotyczącymi kwot rzędu kilku czy kilkudziesięciu złotych, podczas gdy wartość rezerw liczona jest w miliardach. Jego zdaniem wprowadzenie progów istotności, podobnych do tych, które stosują biegli rewidenci, ułatwiłoby życie zakładom ubezpieczeń i zmniejszyło koszty administracyjne.

W kontekście ewentualnych nowych regulacji Grzegorz Bronikowski wskazał na potrzebę stworzenia wytycznych dotyczących audytu, zwłaszcza w części aktuarialnej. Obecnie kluczowe decyzje, takie jak zakres sprawdzanych rezerw czy akceptowalny poziom odchylenia, zależą od indywidualnej oceny aktuariusza i biegłego rewidenta. Ujednolicenie podejścia mogłoby przynieść korzyści zarówno audytorom, jak i zakładom ubezpieczeń. Zapytany, czy deregulacja zwiększy apetyt na ryzyko, zaprzeczył, argumentując, że nikt nie postuluje zmiany formuł liczenia wymogów kapitałowych, które skutecznie adresują podejmowanie dodatkowego ryzyka przez ubezpieczycieli.

Tomasz Kruzel podkreślał, że kluczowe jest pragmatyczne podejście do regulacji. Zauważył, że pracownicy instytucji finansowych są na co dzień konsumentami i zależy im na bezpieczeństwie, ale bez nadmiernej biurokracji. Wskazał jednocześnie, że istnieją sfery, które wręcz wymagają doregulowania z korzyścią dla klientów. Jako przykład podał ograniczony dostęp zakładów ubezpieczeń do państwowych baz danych, takich jak baza PESEL. Zwrócił także uwagę na potrzebę dostosowania przepisów do zmieniających się kanałów dystrybucji, takich jak sprzedaż online czy przez aplikacje mobilne.

Monika Guzek z PZU stwierdziła, że słowo „deregulacja” jest trochę oksymoronem na rynku regulowanym, a właściwsze byłoby mówienie o uproszczeniu i stałym przeglądzie przepisów pod kątem ich celowości. Podkreśliła, że bezpieczeństwo klienta nie polega na zalewaniu go dokumentami, ale na dostarczaniu przyswajalnej informacji, co wymaga współpracy całego rynku. Jako postulat wskazała wdrożenie zasady „one in, one out” (jeden nowy przepis w zamian za jeden usunięty).

Szymon Safjan z Unilink również opowiedział się za podejściem celowościowym, wskazując, że reklamacje od klientów są doskonałym źródłem wiedzy o realnych problemach i potencjalnym missellingu. Zamiast tworzyć biurokratyczne wymogi dla wszystkich produktów, wysiłki regulacyjne powinny koncentrować się na obszarach, gdzie faktycznie występują nieprawidłowości.

Na zakończenie komentarz do debaty wygłosił dr Michał Ziemiak, rzecznik finansowy. On także stwierdził w przypadku rynku regulowanego, że zamiast o „deregulacji” powinniśmy mówić o „symplifikacji”, czyli upraszczaniu przepisów. Podkreślił, że „symplifikacja kończy się tam, gdzie zaczyna się interes klienta”. Rzecznik skrytykował tworzenie dodatkowych dokumentów, których nikt nie czyta, i wskazał na potrzebę realnej, a nie pozornej analizy potrzeb klienta. Jego zdaniem kluczowe jest, by ustawodawca zrozumiał klienta i nie przeszkadzał branży w zaspokajaniu jego potrzeb.

Partner relacji: BDO