Inwestorzy zagraniczni, w tym z USA, coraz śmielej patrzą w stronę Europy Środkowo-Wschodniej i Polski. Czy kilka transakcji oznacza trend? Jakich kolejnych kroków możemy się spodziewać? Czy krajowe banki staną się przedmiotem większej konsolidacji? Te zagadnienia znalazły się w centrum uwagi panelu „Nowy Jork–Warszawa. Nothing Personal – It’s Only Business” podczas Europejskiego Kongresu Finansowego (EKF) w Sopocie.

Prowadzący debatę Raphael Minder, korespondent „Financial Timesa” w Europie Środkowej, mówiąc o ostatnich wydarzeniach w polskim sektorze bankowym, przypomniał dwie transakcje: ogłoszenie przez hiszpański Santander sprzedaży Santander Bank Polska na rzecz austriackiej Grupy Erste oraz przejęcie przez VeloBank części detalicznej Citi Handlowy. Do tych zmian można jeszcze dodać fuzję PZU i Banku Pekao, której ogłoszenie zbiegło się z pierwszym dniem EKF.

Podejście win-win

Jak zauważył Raphael Minder, choć obie strony wspomnianych transakcji twierdzą, że są to umowy win-win, to w naturalny sposób mają one jednak przeciwstawne interesy: jedna strona uważa, że jest odpowiedni moment na sprzedaż, a druga, że na zakup. Jak to wygląda w przypadku Citi Handlowy i VeloBanku?

Elżbieta Czetwertyńska, prezes Citi Handlowy, odpowiadając na to pytanie, przytoczyła szerszy kontekst. – Cztery lata temu nowo mianowana CEO Citi (Jane Fraser – red.) zdecydowała o zmianie strategii i wycofaniu się z bankowości detalicznej na rynkach poza USA. Powód był strategiczny i dość oczywisty: w bankowości korporacyjnej i inwestycyjnej istnieją globalne synergie, których nie ma w bankowości detalicznej. Ma ona bardzo lokalny charakter i aby osiągnąć skalę, trzeba inwestować w każdy rynek. Byliśmy na 15 rynkach, ale z wyjątkiem Meksyku nasze udziały były stosunkowo niewielkie i koncentrowały się na segmencie zamożnych klientów. Bardzo trudno jest utrzymać tego rodzaju działalność. CEO podjęła więc decyzję o wycofaniu się z tej działalności i zainwestowaniu w globalną sieć bankowości korporacyjnej, w ramach której obsługujemy większość globalnych przedsiębiorstw na 95 rynkach, na których jesteśmy obecni, oraz w 160 jurysdykcjach, w których prowadzimy działalność – wyjaśniła Elżbieta Czetwertyńska.

– Tak więc zapadła decyzja o wycofaniu się z działalności detalicznej, co zostało wówczas w Polsce ogłoszone. Ale wybuchła wojna w Ukrainie, więc proces został odłożony i wróciliśmy z nim na rynek w drugiej połowie ubiegłego roku. Tak się złożyło, że VeloBank był właśnie w trakcie poszukiwania możliwości rozwoju. Mamy różne rynki docelowe: VeloBank jest bardziej nastawiony na rynek masowy, my skupiamy się na segmencie zamożnych klientów; one się wzajemnie uzupełniają. Kiedy Adam (Marciniak, prezes VeloBanku – red.) i ja po raz pierwszy rozmawialiśmy o tym pomyśle, wydawało się nam, że to ma sens. Z upływem czasu dla mnie i dla Citi bardzo ważne stało się znalezienie rozwiązania, które będzie korzystne dla wszystkich trzech grup interesariuszy: klientów, pracowników i inwestorów. Jesteśmy bankiem notowanym na giełdzie, mamy akcjonariuszy mniejszościowych. W przeciwieństwie do innych rynków nie możemy realizować tylko strategicznych celów Citi – transakcja musi mieć sens dla wszystkich akcjonariuszy. Było to dla nas bardzo ważne – mówiła prezes Citi Handlowy.

– Więc kiedy pojawiła się ta okazja, było jasne, że segment zamożnych klientów to rynek, który uzupełnia ofertę VeloBanku, a dodatkowo transakcja ta polega na sprzedaży całej działalności, obejmującej produkty, klientów i osoby ich obsługujące. To bardzo ważne, bo nasze relacje opierają się na związkach, jakie klienci nawiązali z naszymi bankierami. Są to relacje zbudowane na zaufaniu, które trwa od wielu lat. Najważniejszą cechą tych relacji jest to, że bankier, który zna potrzeby i preferencje klienta, a także model obsługi naszych klientów, pozostaje z nim w kontakcie. Z kolei Velo jest bankiem z kapitałem amerykańskim, bardzo silnymi akcjonariuszami i bardzo zainteresowanym inwestowaniem w ten segment jako strategiczny, w przeciwieństwie do Citi, który chce inwestować w segment korporacyjny jako strategiczny, wykorzystując swoją globalną markę. Myślę więc, że to było naturalne połączenie. Uważam, że znaleźliśmy transakcję, która jest satysfakcjonująca i korzystna dla wszystkich trzech stron, o których wspomniałam, co było dla nas ważne. Nie będę wypowiadała się w imieniu Adama, ale myślę, że kupuje wspaniałą firmę – podkreśliła Elżbieta Czetwertyńska.

Budowanie wartości

– Jak wspomniała Elżbieta, transakcja trwała niemal rok, ale o części detalicznej Citi myślałem już znacznie wcześniej. Ponieważ przed stworzeniem oferty dla inwestora VeloBanku, kiedy prowadziliśmy rozmowy z Cerberusem (amerykański fundusz Cerberus Capital Management – red.), sporządziliśmy również prognozy dotyczące kolejnych kroków po przejęciu banku przez Cerberus, EBOR i IFC – Powiedział Adam Marciniak, prezes VeloBanku.

Przypomnijmy, że 1 sierpnia 2024 r. Bankowy Fundusz Gwarancyjny (BFG) podpisał ostateczną umowę sprzedaży 100 proc. akcji VeloBanku na rzecz Promontoria Holding 418, który pośrednio należy do funduszu Cerberus Capital Management, Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR) oraz International Finance Corporation (IFC; część Grupy Banku Światowego).

Adam Marciniak tłumaczył także, skąd pomysł na dalsze kroki rynkowe, o których wspomniał. – Było oczywiste, że wielkość banku była punktem wyjścia do dalszych planów inwestora private equity, który chciał się stać znaczącym graczem na rynku. Pamiętam, że dużo wcześniej, już po pierwszym komunikacie mówiącym, że część detaliczna Citi jest na sprzedaż, badałem, czy pasowałaby ona do naszej działalności. I mając na uwadze naszą konstrukcję banku pomostowego, uznałem, że część detaliczna, prywatna Citi i część związana z kartami kredytowymi idealnie by pasowały do naszych potrzeb. Dodatkowo poziom cyfryzacji VeloBanku i szersze spektrum innowacji, które wdrażamy, znacznie wyprzedzają to, co ma Citi. Widzieliśmy więc również możliwości uzupełniających się działań, które można by rozwinąć w połączony banku. Rzeczywiście, jak wspomniała Elżbieta, była to szansa. Ale również z jednej strony zdawaliśmy sobie sprawę, że nie jest łatwo sprzedać część banku innym inwestorom, którzy nie są obecni w Polsce, a z drugiej, że wielkość Citi nie jest znacząca dla niektórych lokalnych graczy, którzy mogliby poświęcić czas i zainwestować w tak trudny projekt. Wymagał on bowiem dodatkowej uwagi całej organizacji, było wiele czynników, które miały wpływ na tę transakcję. To wszystko wskazywało, że jest to transakcja dla nas. Ostatecznie udało się i wszyscy są zadowoleni. Mam nadzieję, że w ciągu roku zadowoleni będą również klienci, pracownicy i nasz inwestor – podkreślił prezes VeloBanku.

Mówił także o perspektywach dla sektora bankowego. Ocenił, że konkurencja jest bardzo pozytywna, bo – motywuje do lepszej pracy, do przygotowania lepszej oferty i szukania sposobów budowa wartości, która potem znajdzie odbicie w kapitałach.

Zwrot na rynku

Z kolei Michael Machaj, managing director, JPMorgan, opowiadał o transakcji Santandera i Erste, przy której jego firma była doradcą finansowym (tę rolę pełniła także po stronie BFG przy sprzedaży VeloBanku). Przypomniał, że obecne transakcje są pierwszymi tego typu krokami po aż dziesięciu latach przerwy. Wyraził też nadzieję, że teraz sytuacja ta ulegnie zmianie.

– Jeśli chodzi o transakcję Grupy Erste, to od dłuższego czasu nie mieliśmy w Polsce fuzji i przejęć w sektorze bankowym, głównie ze względu na toksyczność portfela kredytów we frankach szwajcarskich oraz wyzwania, jakie stawiają takie transakcje. A teraz po raz pierwszy mamy bank z dość znaczącą częścią takich kredytów, który sprzedaje je wraz z całym swoim portfelem. To znak, że rynek nieco odsuwa to ryzyko na bok, uważając, że w przyszłości prawdopodobnie uda się je przezwyciężyć – powiedział Michael Machaj. – Polski rynek jest nadal zbyt rozdrobniony, nadal jest tu kilku właścicieli banków, którzy nie zdołali osiągnąć skali niezbędnej do generowania zysków. A jak już wspomniała Elżbieta, w bankowości detalicznej i konsumenckiej skala ma duże znaczenie. Dlatego spodziewam się, że w najbliższych latach będziemy świadkami większej liczby transakcji dotyczących banków, które zdecydują się postawić na Polskę, rozszerzyć działalność i zdobyć udział w rynku pozwalający na osiągnięcie zwrotów odpowiadających profilowi ryzyka działalności bankowej, czyli prawdopodobnie ok. 8–10 proc. udziału w rynku. Gdy patrzymy na rynki rozwinięte i niektóre rynki wschodzące, to właśnie taki model sektora jest pożądany przez organy regulacyjne – dodał.

Anna Wnuk, dyrektor zarządzająca Polskiego Stowarzyszenia Inwestorów Kapitałowych, podkreślając wagę i słuszność transakcji związanej z VeloBankiem, zwróciła uwagę, że ruch Cerberusa nie jest pierwszym przedsięwzięciem, w ramach którego fundusz private equity inwestuje w sektor finansowy. Przypomniała, że przed laty na polskim rynku mieliśmy do czynienia z transakcjami Alma Capital i FM Bank, miały też miejsce transakcje z udziałem Innova Capital, Meritum Banku, Expandera i Lucas Banku. Tego typu działania były też obserwowane przy inwestycjach w procesy płatnicze czy w sektorze ubezpieczeń.

Sławomir Żygowski, prezes GE Vernova w Polsce, zauważył, że inwestorzy amerykańscy są dość aktywni w Polsce. Przywołał statystyki AmCham, według których w naszym kraju działa ponad 2600 inwestorów, którzy zainwestowali kwoty liczone w miliardach, a ich zobowiązania obejmują kolejne nakłady inwestycyjne. Polski rynek jest postrzegany jako atrakcyjny, zwłaszcza że istnieją również interesy amerykańskie, w szczególności w zakresie obronności, co jest jego zdaniem bardzo korzystne dla polskiej gospodarki. Jak dodał, bardzo atrakcyjną branżą jest także energetyka, do której przeszedł z sektora bankowego. Podkreślił, że transformacja energetyczna w Polsce „jest naprawdę fascynująca i ekscytująca”, gdyż patrząc z globalnej perspektywy, nie ma zbyt wielu krajów, w których jest miejsce na wszystkie technologie. A sam proces to ogromne przedsięwzięcie, oferujące wiele możliwości, gdyż ciągle ponad 60 proc. energii pochodzi z węgla.

Uczestnicy debaty zgodzili się, że zmiany na rynku nie są chwilowe i przypadkowe, lecz są wynikiem atrakcyjności gospodarczej Polski, będącej rezultatem systematycznej, długotrwałej, ciężkiej pracy ludzi, którzy wykonują ją tu na różnych poziomach całej gospodarki. Polska będzie przyciągać inwestycje w różnych sektorach, a wielkie zmiany i nakłady czekają m.in. energetykę i przemysł obronny.

– Tylko w przypadku tego ostatniego nakłady mają wynieść 5 proc. PKB rocznie przez kolejne dziesięć lat, co oznacza wydatki rzędu 500 miliardów euro. Tyle w Polsce musimy zainwestować. Oczywiście część tej kwoty zostanie przeznaczona na zakupy od zagranicznych firm, ale na pewno będzie także offset w Polsce. Tak więc widzimy, że środki, które zostaną zainwestowane w Polsce, także z funduszy zagranicznych, będą wystarczające, aby zapewnić stabilny, zrównoważony wzrost gospodarczy – podsumował Adam Marciniak.

Partner relacji: VeloBank S.A.