Działania parlamentu i poprzedniego ministra sprawiedliwości naruszyły fundamenty, na których opiera się istota zawodu adwokata. Czytelnikom “Rz” nie ma potrzeby przypominać poszczególnych etapów degradowania palestry – są nadto dobrze znane.
Zła sytuacja, w jakiej dzisiaj znajdują się adwokaci, nie jest jednak zawiniona wyłącznie przez populistycznych polityków, którzy w imię wyborczego sukcesu doprowadzają do pauperyzacji tego zawodu. Winę ponosimy także my: być może po części samorządy, które nie zauważyły potrzeby zmian i niedostatecznie reagowały na rodzące się zagrożenia; być może należało wcześniej rozszerzyć dostęp do adwokatury przez zwiększenie liczby aplikantów; być może samorządy adwokackie w sytuacji konfliktu między interesami konkretnego adwokata i adwokatury jako całości broniły głównie dobrego imienia jednostki zamiast dobrego imienia adwokatury. Może błędem było i to, że władze palestry unikały wypowiadania się w sprawach publicznych, doprowadzając w ten sposób do pomniejszenia jej znaczenia.
Szukanie przyczyn kryzysu nie jest teraz najważniejsze. Dzisiaj musimy odpowiedzieć na pytanie, co zrobić, by przywrócić adwokaturze należne jej i społecznie potrzebne miejsce. Nie dla naszych korzyści, ale dla zachowania standardów demokracji i równowagi w funkcjonowaniu rzetelnego i sprawiedliwego wymiaru sprawiedliwości.
Jedyne, co możemy zrobić, to wyjaśniać i przekonywać. Musimy mówić, że chcemy żyć w Polsce demokratycznej, gdzie obywatele i grupy obywateli są dla rządzących podmiotami, a nie maszynami do oddawania głosów w wyborach. Że chcą żyć w Polsce uczciwej, pozbawionej korupcji, państwie równych szans dla wszystkich. Polsce, w której fundamentem są wolność i prawa obywateli. Państwie, w którym sądy rozwiązują z rozmysłem konflikty społeczne, a nie załatwiają sprawy.Musimy przekonywać, że dla realizacji takiej przyszłości konieczne jest spełnienie warunków dawno już znanych.
Pierwszym z nich jest respektowanie zasady samorządności określonej w art. 17 konstytucji.