W „Żywocie Briana", jednym z kultowych dzieł komików z Latającego Cyrku Monty Pythona, jest scena, w której przywódca ruchu oporu w Judei, pozostającej pod rzymskim panowaniem, zadaje zebranym spiskowcom mające wzmocnić ich wolę sprzeciwu wobec okupanta pytanie: co właściwie dali nam Rzymianie? Po krótkiej konsternacji pada odpowiedź: wodociągi. Potem pojawiają się kolejne głosy z sali: oczyszczanie miasta, drogi, nawadnianie, medycynę, edukację, wino, łaźnie publiczne, bezpieczne ulice. Gdy na kolejne pytanie, co zrobili poza wszystkimi tymi (jak należy rozumieć, mało istotnymi) rzeczami, ktoś odpowiada „zaprowadzili pokój" przywódca spiskowców grany przez Johna Cleese każe mu zamilknąć, przerywając tę niewygodną dlań wyliczankę...
Niewygodne zasługi
Niekiedy słyszę podobne pytanie: cóż właściwie daje nam samorząd radców prawnych? Potrafi ono paść nie tylko ze strony osób generalnie nieprzychylnych profesjonalnym prawnikom i ich samorządom, ale niekiedy też z ust naszych Koleżanek i Kolegów, którzy – zapewne bez złej woli – nie interesują się pracami Izby albo uważają ją za narzędzie zbędnego korporacjonizmu, a w najlepszym wypadku za bezproduktywnego konsumenta pobieranych składek.
Czytaj także: Czego oczekują klienci radców prawnych
Zatem co takiego daje nam samorząd? Trzymając się montypythonowskiej formuły, wyliczę kilka „niewygodnych" tematów.
Wsparcie. Najważniejsze zadanie to dbałość o interesy zawodowe radców prawnych, w tym promocja zawodu – akcje informujące o tym, kim w ogóle jest i czym zajmuje się radca prawny: spoty radiowe, billboardy, wyszukiwarka szukajradcy.pl. Dzięki temu coraz więcej Polaków wie, że fachowej pomocy prawnej mogą szukać także wśród radców prawnych. Słowo „adwokat" przestaje być synonimem słowa „obrońca".